Wrócił z zaświatów

Wrócił z zaświatów – to następny odcinek wstrząsającego tekstu Bogdana Wasztyla z cyklu “Labiryntów Auschwitz”, który publikuję na moim blogu.

Dalszy ciąg znakomicie napisanej opowieści non fiction “Biletu do piekła” o Ludwiku Lisiaku, pod tytułem “Wrócił z zaświatów”.

 

 

 

Wrócił z zaświatów

 

 

 

 

Wrócił z zaświatów

Ciszę letniej nocy 1945 roku, która szczelnie otuliła wieś, zakłóciło głośne stukanie w okiennice. „Znowu nas nachodzą ukraińscy nacjonaliści” – pomyślała Anna Lisiak. Wzięła siekierkę i otworzyła drzwi.

 

 – Ludek! Ty żyjesz? A my już dawno różańce za twoją duszę odmawiali.

 

Wrócił z zaświatów. W domu zastał tylko matkę i młodszą siostrę. Ojciec, aresztowany przez NKWD w kwietniu 1944 roku, po paru miesiącach zmarł w łagrze pod Świerdłowskiem  na Syberii. Starszy brat powrócił z frontu kilka dni po Ludwiku – bez nogi, którą stracił pod Pragą. Po kilku tygodniach zmarł.

 

*

 

Kiedy wczesną jesienią 1945 roku 18-letni Ludwik odbierał bilet do wojska, nie zdawał sobie sprawy, że odbiera „bilet do piekła”.

 

Krótko służył w normalnej jednostce w Zachodniej Ukrainie. Potem skierowano go do karnego batalionu roboczego złożonego z ludzi, którzy byli w niemieckiej niewoli i „odważyli się” przeżyć. Wydobywał węgiel w jednej z ukraińskich kopalń, wycinał lasy pod Moskwą.

 

 – Wszystkich, którzy „nie walczyli do krwi ostatniej”, po powrocie do ZSRR represjonowano za rzekomą zdradę ojczyzny – tłumaczy.- W marcu 1948 roku sąd uznał, że należy mi się 7 lat łagru.

 

Od lat odwykł od tak zwanego normalnego życia, być może dlatego łatwiej było mu się przystosować do porządków łagrowych. Z ludźmi poradził sobie sprawnie. Prześladowany przez „urków” (współwięźniów, przestępców kryminalnych) siłą musiał wywalczyć sobie pozycję. Kombinować nauczył się w Mauthausem – szybko zdobył mocne buty, ciepłą bieliznę, gruby sweter, porządne palto. Nie narażał się na niepotrzebne kary i umiał zakręcić się przy kuchni. Nie denerwował strażników (oni w tym świecie byli niemal bogami) pokornie schodząc im z drogi, unikał zbędnych konfliktów.


#Auschwitz #Obóz #LabiryntyAuschwitz #BogdanWasztyl