Iliada – W jakiej sprawie?

Iliada – W jakiej sprawie? – O następnym nieudanym przedstawieniu w krakowskim Teatrze Ludowym, który coraz bardziej dryfuje w kierunku przepaści.

Pod dyrekcją, Małgorzaty Bogajewskiej, zabiegającej o względy rządzącej w polskim teatrze “spółdzielni teatralnej”, znakomity ongiś Teatr Ludowy w Nowej Hucie, zyskał, co prawda, aprobatę tej dzierżącej władzę w teatrze grupy, ale równocześnie stacza się na samo artystyczne dno i całkowicie stracił swoją stałą widownię.
Iliada, która niedawno miała tam premierę, niestety kontynuuje ten smutny trend.

 

 

 

Iliada - W jakiej sprawie?

 

 

 

 

Iliada – W jakiej sprawie?

Zmagania pasibrzuchów

„Iliada” wg Homera w reż. Jakuba Roszkowsiego w Teatrze Ludowym w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej – Kraków.

Plan był ambitny: spektakl według “Iliady” Homera. W ciągu dwóch godzin, owszem, zapoznaliśmy się z jej fragmentami, ale nie bardzo wiadomo, w jakiej sprawie.

 

Należy docenić, że na materiał twórcy wybrali „Iliadę”, a nie jakiś skrót czy współczesną opowieść na wątkach. Wejście w tekst sprzed trzech tysięcy lat, w ówczesne pojmowanie świata nie jest łatwe, ale może być ekscytujące. Oglądając spektakl, trudno jednak zrozumieć, co twórcy znaleźli ciekawego u Homera i czym się chcą z nami podzielić.

 

Scena jest oszczędnie zagospodarowana – ruchoma ściana z wbitym w nią srebrnym łbem konia, z prawej przy proscenium żółte nadmuchiwane zwierzątka, coś między psami a świnkami. Co prawda w „Iliadzie” konia nie ma (bo akcja kończy się przed zdobyciem Troi), no ale skoro wojna trojańska, to musi być jakiś rozpoznawalny jej znak, czyli koń trojański. Koń służy w spektaklu za przejście w ścianie dzielącej Troję od obozu oblegających ją Achajów, a także za narzędzie ćwiczeń fizycznych dla aktorów, z poświęceniem przeciskających się przez jego wnętrze.

 

Zmagania herosów

Na pierwszy rzut oka widać, że nie możemy się spodziewać greckich zbroi, chitonów, rydwanów i innych elementów historycznych czy pseudohistorycznych. I rzeczywiście – gdy scena się zaludnia, widzimy aktorów odzianych jednakowo w białe szorty, białe podkolanówki i czarne buty. Sportowy wygląd zakłócają jednak sztuczne, wydatne brzuchy i obwisłe piersi.

 

Achajscy herosi postarzali się i zapuścili w dziesiątym roku oblegania Troi? Tak sugerowałyby ich niezdarne zmagania otwierające spektakl. Tak samo zapuszczeni są Zeus, Hera i Afrodyta, zasiadający na dmuchanych zwierzątkach. Ale, co dziwne, gdy ci sami aktorzy grają Trojan, pozbywają się brzuchów i demonstrują zgrabne figury i umięśnione ramiona. Czyżby w oblężonej Troi były lepsze warunki do zachowania kondycji? W ciągu dziesięciu lat wojny przecież walczono dosyć intensywnie, więc dobra kondycja powinna cechować obie strony. A może chodzi tylko o odróżnienie Trojan od Achajów? Ale dlaczego w ten, niezbyt uzasadniony, a też mało estetyczny sposób?

 

Na początku widać zabiegi służące nadaniu całej sytuacji groteskowego charakteru. Nestor (Tadeusz Łomnicki) to impetyczny staruch na wózku, Parys (Wojciech Lato) nieustannie się uśmiecha, Agamemnon (Jan Nosal) tchórzliwie chowa się po kątach, Helena (Weronika Warchoł) przeraźliwie jęczy, gdy tylko ktoś z Trojan wspomni o odesłaniu jej do męża. Wręcz farsowe są intrygi Hery (Marta Bizoń), która chce oczarować Zeusa (Kajetan Wolniewicz), korzystając z rad Afrodyty (Weronika Warchoł). Wszyscy są tu niezbyt lotni, małostkowi i nieprzyjemni, nie mówiąc o narzuconych im przez scenografa mankamentach cielesnych.

 

Przy hipnotycznej muzyce

Ale im dalej w historię gniewu Achillesa (bo o tym, niezbyt długim fragmencie wojny trojańskiej opowiada Homer), tym bardziej zmienia się tonacja. Staje się poważnie, wręcz patetycznie i łzawo – przodują w tym Achilles (Maciej Namysło), Patroklos (Robert Ratuszny), Priam (Tadeusz Łomnicki), Andromacha (Marta Bizoń) i Hektor (Paweł Kumięga). Dlaczego mamy nagle przejąć się losem osób, które wcześniej pokazano nam w sposób niezbyt poważny? Połączenie farsy i groteski z tragedią to trudna sztuka i niewielu się udaje – tutaj się nie udało.

 

Chwilami miałam wrażenie, że spektakl trzyma się jedynie dzięki świetnej, hipnotycznej muzyce Aleksandry Gryki, aktorom, którzy w ramach tego, co zaproponował reżyser, grają dobrze, świetnie śpiewają i sprawnie wykonują liczne zadania ruchowe. No i dzięki tekstowi, tak niedzisiejszemu i dziwnemu, że aż chciałoby się wejść w niego na dłużej.

 

Teatr Ludowy. Homer, „Iliada”. Przekład: Kazimiera Jeżewska, adaptacja i reżyseria: Jakub Roszkowski, scenografia, kostiumy, światło: Mirek Kaczmarek, muzyka, pieśni: Aleksandra Gryka, przygotowanie wokalne: Klaudia Rabiega, choreografia: Anna Krysiak. Premiera 21 maja 2022.

 

https://e-teatr.pl/zmagania-pasibrzuchow-25971


#TeatrLudowy