Dosłowna reżyseria Bogajewskiej

Dosłowna reżyseria Bogajewskiej – Jedna z najbardziej przecenianych reżyserów teatralnych w Polsce potwierdza swoją nieudolność.

Tak to już jest w naszej teatralnej Polsce, że zwykły teatralny chłam, akolici Mafii Teatralnej, zwanej pieszczotliwie Spółdzielnią Teatralną, owijają w błyszczący papierek i zwą wybitnym majstersztykiem, a słabiutkich reżyserów teatralnych wychwalają pod niebiosa. Nie inaczej jest z Małgorzatą Bogajewską, która konsekwentnie pogrąża Teatr Ludowy w niebycie, a dosłowna reżyseria Bogajewskiej w Teatrze Narodowym, obnaża ją do tego stopnia, że teoretycznie jej przychylni recenzenci, ją krytykują.

 

 

 

Dosłowna reżyseria Bogajewskiej

 

 

 

 

Dosłowna reżyseria Bogajewskiej

Melodramat nie z tej epoki
„Opowieści Lasku Wiedeńskiego” Ödöna von Horvátha w reż. Małgorzaty Bogajewskiej w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze AK [Aneta Kyzioł] w „Polityce”.

 

Teoretycznie opublikowana w 1931 r. sztuka Ödöna von Horvátha to tekst na nasze czasy. A przynajmniej tak się mogło wydawać do momentu ogłoszenia wyników październikowych wyborów. Rymów z Polską PiS tu nie brakuje: krytyka konserwatywnego społeczeństwa, chowającego się przed wyzwaniami (m.in. kryzysem ekonomicznym) i samodzielnym myśleniem w „swojskość” i faszyzm, z patriarchatem, Kościołem i dramatami pozbawionych podmiotowości kobiet.

 

Austriacki autor nie bawi się w subtelności, karty są zgrane, konwencja koszmarnie melodramatyczna, co na narodowej scenie dodatkowo podkreśla dosłowna reżyseria Małgorzaty Bogajewskiej, dyrektorki Teatru Ludowego w krakowskiej Nowej Hucie. Do tego ten powyborczy, nowy kontekst – większość Polek i Polaków zagłosowała za zachodnimi wartościami i życiem w XXI w. zamiast dalszego duszenia się w zatęchłym narodowo-katolickim autorytaryzmie PiS.

 

W takim otoczeniu melodramat o pozbawionej perspektyw dziewczynie, która chciała czegoś więcej niż być żoną właściciela rzeźni (czyli w tym wydaniu: zostać kochanką delikatniejszego w obyciu mężczyzny i natychmiast urodzić mu dziecko) staje się jeszcze bardziej archaiczny i zawieszony w próżni. Po drodze są kolejne sceny upokorzeń, płaczu, snucia się w halce i wieszania na zmęczonym i ciągle gotowym do ucieczki kochanku (Paweł Brzeszcz), a na koniec jeszcze striptiz. Michalina Łabacz gra swoją Mariannę z poświęceniem godnym lepszej sprawy. A na pewno reżyserii.

 

AK

 

https://e-teatr.pl/melodramat-nie-z-tej-epoki-42930


#Teatr #MałgorzataBogajewska