To nie jest człowiek do życia

To nie jest człowiek do życia – to następny odcinek wstrząsającego tekstu Bogdana Wasztyla z cyklu “Labiryntów Auschwitz”, który publikuję na moim blogu.

„To nie jest człowiek do życia. Wymądrza się na każdym kroku. Patrzy tylko na swój interes. Nie można było z nim pracować. Prześladuje go mania pisania i żądania odpowiedzi”

 

 

 

To nie jest człowiek do życia

 

 

 

 

To nie jest człowiek do życia

Wyjechał na Opolszczyznę. Wojsko odsłużył w milicji. To jednak nie było miejsce dla niego, bardzo się tam męczył. Po 19 miesiącach służby udało mu się zwolnić. Przeniósł się do huty „Małapanew”. Pracował w przyzakładowym internacie. Zwrócił uwagę kierownikowi internatu na nieprawidłowości. Nie poskutkowało. Doniósł dyrekcji. Na prośbę kierownika dyrekcja przeniosła Stefana Cz. na inne stanowisko. Bez znajomości księgowania trafił do księgowości. Po trzech miesiącach był kontrolerem jakości. Nawet mu się to podobało, bo nigdy nie znosił brakoróbstwa, fuszerek.

 

W międzyczasie ukończył kurs mistrzowski. Wtedy zaczęły się naciski: „Będziesz mistrzem jak zapiszesz się do komunistycznej partii”. Nie zapisał się. Przeszedł do stalowni jako rozlewacz stali płynnej. Zamiast wpatrywać się tylko w kadź, obserwował wszystko, co działo się dookoła. Stwierdzenie marnotrawstwa brygadzisty skończyło się obcięciem premii. Udowodnienie jednemu z przełożonych złej organizacji pracy zaowocowało opinią o chorobie nerwowej. Coraz więcej pisał. Kierownictwu zarzucił świadome marnotrawstwo złomu. Nikt w to nie uwierzył. Po godzinach własnoręcznie zebrał 120 ton użytkowego złomu. Później zainteresowała się nim Służba Bezpieczeństwa.

 

Na rentę przeszedł w 1978 roku. Trzy lata później jako pierwszy z rencistów zapisał się do „Solidarności”. Przegrał w grudniu 1981 roku.

 

 – Moja praca zawodowa to kilkadziesiąt lat udręki – ocenia. – Szykany, podchody, intrygi,  pomówienia. Nie zniósłbym tego, gdyby nie rodzina.

 

Ożenił się w 1949 roku. Odchował córkę i dwóch synów.

*

„To nie jest człowiek do życia. Wymądrza się na każdym kroku. Patrzy tylko na swój interes. Nie można było z nim pracować. Prześladuje go mania pisania i żądania odpowiedzi”. („Inny”, Głos Odlewnika, 1981)

 

 

 

 

 

Labirynty Auschwitz

Opowieści non fiction

 

Józef Szajna, wielki artysta i były więzień niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, mawiał: Inni nie chcą pamiętać, a ja nie mogę zapomnieć. Mam podobny kłopot z pamięcią. Przez ponad dwadzieścia lat poznawałem świat Auschwitz wysłuchując setek opowieści byłych więźniów tego obozu. Z wieloma z nich się zaprzyjaźniłem, towarzyszyłem im w sytuacjach oficjalnych i nieoficjalnych, podążałem za nimi tymi samymi poplątanymi ścieżkami, którymi wiodło ich życie. Ich życie, ich świat stawały się po części moimi. Aż zaczęli znikać, odchodzić na zawsze…

 

Dziś już nie ma wśród nas żadnego z nich. I nie ma tego ich świata. A ja nie mogę zapomnieć… Podobnie jak Marian Kołodziej, więzień Auschwitz z pierwszego transportu, który do ostatnich dni życia opisywał świat obozu na monumentalnej, wstrząsającej wystawie Labirynty. Klisze Pamięci , którą można oglądać podziemiach kościoła Franciszkanów w Harmężach koło Oświęcimia. To do niej nawiązuje tytuł bloga.

 

Zapraszam do Labiryntów Auschwitz, do świata, którego już nie ma.

https://auschwitzmemento.pl/projekty/


#Auschwitz