THRILLER PSYCHOLOGICZNY NA NAJWYŻSZYM POZIOMIE

I oto, ku wielkiej szczęśliwości moich przyjaciół, pojawiła się następna recenzja Krajne Meze:


 “Thriller psychologiczny na najwyższym poziomie!”

19petra_kocmanova_tereza_dockalova_tereza_cisovska_josef_kaluza

“Po przeczytaniu kilku wywiadów z twórcami spektaklu „Krajni Meze” przed jego premierą czułam się trochę tak jak… „zakonnica w oczekiwaniu na wyniki testu ciążowego”, licząc, że będę miała okazję zobaczyć w teatrze historię jak z kryminału z górnej półki. Teraz, już po obejrzeniu spektaklu wiem, że wynik był pozytywny – przynajmniej sztuki, jakby zareagowała zakonnica na pozytywny test jest zupełnie inną sprawą…

Zacznijmy od tego, że już na samym początku dziwne uczucie niepokoju wywoływały we mnie słoneczniki jako nieodłączny element dekoracji. Od razu miałam wrażenie, że teraz jest miło i przyjemnie, ale zaraz nastąpi coś złego. Jakby one, ich delikatne ruchy, ich barwa, miały być dla mnie małą próbką tego, jak poczują się bohaterowie na scenie.

Może właśnie dlatego na początku najwięcej uwagi poświęcałam im i myślałam, że będzie to spektakl w stylu “Jordan” lub “Małe zbrodnie małżeńskie” czyli delikatnie poruszający pomijane przez społeczeństwo tematy typu różnego, podczas którego widz czuje się tak, jakby podsłuchiwał rozmowę ludzi.

47josef_kaluza_a_petra_kocmanova_d_

Pomylić się bardziej nie mogłam, bo po tym delikatnym wstępie, patrzyłam na roztrzęsioną MarjoriePetrę Kocmanovą i wracała jedna natrętna myśli: “Boże co ON jej zrobił?!” (mając oczywiście na myśli reżysera).

Jeszcze zanim wejdziemy do brutalnego świata przemocy: bardzo podobało mi się wejście PatriciiTerezy Cisovskiej. Takie niby nic, a zwracające uwagę, naturalne. Przyjaciółka już od progu, zupełnie nieświadoma tego, co za chwilę zobaczy, rzuca uwagi na temat nieporządku w mieszkaniu, czy tego nauczyła Marjorie matka i że chciałaby ją kiedyś poznać (matkę). Potem jeszcze jeden znakomity akcent – coraz szybsze i wielokrotne składanie kurtki w obliczu niemocy poradzenia sobie z problemem.

95dsc_1281

I ten nieistniejący na scenie, a jednak widziany oczami wyobraźni kominek, w którym uwięziony jest Raul – Josef Kaluza.

Gdy na scenie miałam już wszystkie cztery postaci, zaczęłam zastanawiać się nad sytuacją, z której właściwie nie ma wyjścia, w którą bohaterowie, zwłaszcza przyjaciółki, zostały niejako wmanewrowane nie z własnej woli czy winy, a każde posunięcie sytuację pogorszy i można tylko trwać w zawieszeniu.

Właściwie jedyną osobą, która miała jakiś wpływ na powstanie sytuacji był Raul, ale jeśli weźmie się pod uwagę popędy, które kierują człowiekiem, połączenia mózgowe lub ich zwyrodnienia, na które nie mamy realnego wpływu, bezwarunkowe instynkty… On sam mówi, że “MUSI mieć to każdego dnia…” I jak się potem zachować? Wypuścić nie można, zostawić sprawy tak jak jest też nie…

15tereza_dockalova_a_petra_kocmanova

Chciałabym wspomnieć o jeszcze jednej postaci – mianowicie o Terry – Terezie Dockalovej. O ile jej pojawienie się na scenie nie zrobiło na mnie takiego wrażenia jak wejście Patricii, o tyle postać od samego początku wydała mi się dziwna. I chyba bardzo dobrze, że mi się tak wydawało, bo po przemyśleniu uznałam, że jest to postać, która skrywa najwięcej tajemnic. Jest to osoba, której wiara w prawdomówność Marjorie najszybciej zostaje naderwana. 

Tutaj Raula widzimy też w roli bardzo sprawnego manipulatora, walczącego o możliwość przedstawienia swojej wersji. Wystarczyło jego jedno zdanie, żeby przyjaciółka wdała się z nim w dyskusję. Dopiero później wychodzi na jaw, że Terry też kiedyś została przez kogoś zgwałcona. Nie miała siły Marjorie, żeby się bronić, ponadto dała sobie wpoić poczucie winy za to co się stało, bo „ubierała się tak, że było jej widać pół dupy”. A samo przedstawienie tego wspomnienia, choć też symboliczne, ściska za serce i powoduje dziwny ucisk w gardle.

10petra_kocmanova_a_josef_kaluza_a_

Kolejna scena, która bardzo przyciąga uwagę, zastanawia i zachwyca, to ta, w której Raul niby Frankenstein czy Robocop “zrywa” więzy i powstaje jako silny, straszny potwór. I wszyscy wiedzą, że tak na prawdę on nadal siedzi zamknięty w kominku, związany, a to jego słowa w ten sposób wdzierają się w umysł Marjorie.

Raul, jako postać w ogóle skupia bardzo dużo uwagi i skłania do przemyśleń. Z jednej strony wiadomo, że przez swoje… popędy jest sprawcą tej sytuacji bez wyjścia, traumatycznych przeżyć kobiet i określenie go “zwierzęciem” jest w pełni uzasadnione, a z drugiej, kiedy role się odwróciły, widzimy przerażonego człowieka, niekiedy jak dziecko błagającego o ratunek. I zwykłym, ludzkim odruchem jest współczucie, kłócące się ze świadomością, że sam jest sobie winien.

Pod pełnym wrażeniem jestem też sposobu przedstawienia samej sceny gwałtu. Nie gorszy, nie śmieszy, nie… krępuje, ale jest szalenie mocna. Pokazuje kolejne zdarzenia niczym ruchome fotografie. Mówi: tak po prostu było. Porządkuje wszystko, trafia w punkt, powoduje dziwną pustkę w duszy i w umyśle. Może właśnie po to, żeby w ostatniej scenie wszystkie na chwilę uspokojone emocje wybuchły ze zdwojoną siłą.

29josef_kaluza_a_petra_kocmanova_b_

Trudno to nazwać sceną pojednania, ale po wyznaniu wszystkiego przez Raula, w jego relacje z Marjorie, wkrada się spokój. Słyszałam kiedyś, że dla przestępcy, który przecież też ma jakieś ludzkie uczucia, najstraszniejszą karą jest przyznanie się do winy, opowiedzenie o tym innym i zrelacjonowanie wydarzeń. Bywa, że sam brzydzi się tym co zrobił. Nie wiem czy Marjorie o tym wiedziała, ale “wyznanie grzechów” przez Raula, przynosi także jej wyraźną ulgę, dodatkowo ulgę mógł spowodować fakt, że teraz ma pewność, iż przyjaciółki też jej uwierzyły.

Ich spokojna, cicha rozmowa, w moim przypadku spowodowała dziwny rodzaj wzruszenia i mocniejsze bicie serca, które jeszcze długo po nie mogło się uspokoić. Obserwowałam ludzi wychodzących z sali w ciszy i skupieniu, bez zbędnych komentarzy i pomału starałam się ruszyć z miejsca.


Teraz też nie mam pojęcia jak w prostych słowach podsumować to co zobaczyłam w Arenie, może dlatego, że wszystkie obrazy po raz kolejny przebiegły mi przed oczami. To chyba dlatego, że spektakl trafia głęboko w człowieka. Thriller psychologiczny na najwyższym poziomie (trudno określić to inaczej), pięknie prowadzący widzów w różne zakamarki ludzkiej duszy, zachowania, wiarę i nie wiarę, stopniowo odkrywający przed widzem tajemnice niedawnego zdarzenia, wciąga w intrygę… 

2dsc_1401

Zmusza do zastanowienia się nad tym, w jakim kierunku zmierza świat, komu się wierzy, kto wzbudza więcej współczucia, co jest sprawiedliwe, co nie i czy każdy zasługuje na przebaczenie, kto ma prawo o tym decydować i kto zasługuje na karę i jaką. Jak ludzi zmieniają sytuacje, w których się znajdą? I na ile jesteśmy komuś w stanie uwierzyć nie mając namacalnych dowodów. Dodatkowo co jest gorsze, przemoc fizyczna czy psychiczna? Jakie relacje, zależności wytwarzają się między katem i ofiarą? Kto jest kim? Co jest najgorszą karą… Jak daleko człowiek jest w stanie się posunąć i… jak tłumaczy to przed samym sobą?…

64dsc_1396

Kłaniam się nisko twórcom i myślę sobie, że nie jest sztuką wybrać chwytliwy temat i zrobić o nim spektakl, żeby sam się “sprzedawał”. Sztuką jest zabrać się za temat trudny i pomijany, i zrobić spektakl, który swoim kunsztem przyciągnie widzów.”

Sara Bednarczyk opublikowała 2014-01-23

Dziękujemy i nisko się kłaniamy!


#KomorniScenaArena #KrajniMeze #recenzja #ThrillerPsychologiczny #GrzegorzKempinsky