BOSKA SYNCHRONIZACJA
Wczoraj był dzień masakryczny.
Nic mi nie szło, forma zniżkowała i brakowało zarówno energii i kreatywności.
W takiej sytuacji mogłem zrobić tylko jedną rzecz – przerwać próbę i wyluzować.
Nikomu nie służy bicie głową o ścianę, a efekty tego mogą tylko być negatywne, bo zblokuje nie tylko siebie samego, ale i zespół.
Dałem więc czas mojej podświadomości, żeby przetrawiła problem i dzisiaj ku mojemu zaskoczeniu, patrząc na problem z dystansu i z nową świeżością w godzinę ustawiliśmy mastodontyczną scenę składającą się z 7 (sic!) monologów pod rząd.
Ale dobrej passy nie było końca, bo potem na wieczornej próbie w boskiej synchronizacji z zespołem, muzyką i choreografem, całkiem “przypadkowo” ustawił nam się finał.
Uwielbiam takie momenty w teatrze, kiedy ta bezpośrednia łączność z Panem Bogiem nagle się włącza i wszystkie klocki, jakby same, układają się na odpowiednim miejscu.
Ale nie czas na pisanie, bo starym zwyczajem, skoro położyło się wiechę, powinno się świętować.
Amen
______________________________________________________________________________
#natchnienie #vena
0 Comments
Trackbacks/Pingbacks