Blade Runner 2049 kino kontemplacji

Blade Runner 2049 kino kontemplacji – to recenzja Ireny Czusz najnowszego Blade Runnera, który ją zachwycił i który nazywa filmem powolnej kontemplacji.


Blade Runner 2049 kino kontemplacji

 

Blade Runner 2049 kino kontemplacji 

Wczoraj pierwszy raz w tym roku poszłam w dobrym towarzystwie do kina. Wybór był oczywisty – Blade Runner 2049.
Wielu znajomych ochoczo oznajmiało na fb, że są w kinie i oglądają, ale u nikogo nie doczekałam się recenzji po seansie.

To może ja napiszę, co myślę.
Mimo że twarz Goslinga niemal nie znika z ekranu, to zachwyciła mnie strona wizualna filmu, a scena synchronizacji hologramu z androidem świetnie zmontowana.


Jest to film do powolnej kontemplacji. Fabuła dość oczywista, ale przesłanie głębsze niż na pierwszy rzut oka można by oczekiwać. Czy człowiek możne naruszyć tabu i kreować życie na własne podobieństwo i czy to, co zrodzone, ma większe prawo do istnienia niż to, co stworzone? I jeszcze wizja zdewastowanej planety, na którą być może bardziej zasługują androidy niż ludzie. Ten film ukazuje smutną prawdę o nas – nie uczymy się na błędach, a w głębi naszych umysłów jesteśmy autodestruktywnymi bestiami niosącymi zniszczenie, ból i śmierć.


Muzyka doskonale komponuje się z obrazem. To jednocześnie nawiązanie do pierwowzoru i zupełnie nowe brzmienia. Ten, kto spodziewa się kina akcji z masą chaotycznych efektów specjalnych, może być zawiedziony. To raczej klimat z filmów Jima Jarmuscha czy Lyncha niż Terminatora.

Irena Czusz 

https://www.facebook.com/iszunia/posts/10215298716808187


#bladerunner