“Arcadia” w stylu Kantora

“Arcadia” w stylu Kantora – O świetnym przedstawieniu Teatru KTO w Krakowie „Arcadia. Seans lamentacyjny bez słów” w reż. Jerzego Zonia.

Jak to dobrze, że jest jeszcze w Krakowie Teatr KTO, który broni nadal dobrego teatru i pomimo poszukiwań twórczych nie traci kontaktu z rzeczywistością i widzem tak, jak ma to miejsce w Starym, Słowaku i Ludowym, albo nie grzęźnie w prymitywnej rubaszności, jak w nowej Bagateli.
„Arcadia. Seans lamentacyjny bez słów” potwierdza mocną pozycję KTO w Krakowie.

 

 

 

 

 

 

“Arcadia” w stylu Kantora

Życie z perspektywy ławki

„Arcadia. Seans lamentacyjny bez słów” w reż. Jerzego Zonia w Teatrze KTO w Krakowie. Pisze Magda Huzarska-Szumiec w miesięczniku „Kraków i Świat”.

 

Czy podczas godzinnego spektaklu można opowiedzieć całe życie? Tak, ale tylko wtedy, kiedy to życie przekłada się na język teatralnej poezji. Możecie się o tym przekonać, wybierając się na Arcadię wyreżyserowaną w Teatrze KTO przez Jerzego Zonia.

 

Zanim to zrobicie, przysiądźcie na chwilę na którejś z ławek. Jest ich całkiem sporo na drodze do nowej siedziby KTO przy podgórskiej ul. Zamoyskiego. Nie szkodzi, że jesienne liście gniją pod nogami, nie szkodzi, że mży, a palto nasiąka wilgocią. Nawet gdyby świeciło ostre słońce południa, możecie poczuć to samo, co Laurent Graff w eseju Szczęśliwe dni: „Człowiek siedzący na ławce nie należy już do rzeczywistości, a w każdym razie odcina się od niej. To proste siedzisko czyni zeń poetę i porusza jego horyzonty, leżeli istnieje jakieś miejsce, które nie podlega tumultowi świata, jest nim właśnie ławka”.

 

Podejrzewam, że Jerzy Zoń nieraz przysiadał na ławce i z jej perspektywy rozmyślał nad tym, co było, jest, będzie. Pewnie rozsiadał się na niej wygodnie, wyciągał z torby tom Tadeusza Różewicza, otwierał poemat Et in Arcadia ego, przenosząc się w kolejnych strofach na ulice włoskich miast, by poddać się ich rytmowi i móc powiedzieć: „byłem znów dzieckiem w łonie tego kraju płakałem nie wstydzę się Próbowałem wrócić do raju”.

 

Na scenie ten powrót zaczyna się od konduktu pogrzebowego. Wdowa, rodzina, przyjaciele odnoszą bohatera zamkniętego w skrzyni, w którą zmienia się tu jedna z ławek. Zresztą w spektaklu będą pełnić one wielorakie funkcje, pomagając przechodzić bohaterom przez kolejne etapy życia, poczynając od niemowlęctwa przez szkolne wybryki, okres burzy i naporu, seksualnych doświadczeń, bolesnych rozczarowań, prawdziwych miłości, walki o przetrwanie, szarość dnia codziennego, aż po szpital, gdzie kończy się wszystko i skąd droga prowadzi za cmentarną bramę.

 

Krąg się zamyka. Nadziei, że uda się komukolwiek z nas wyrwać z niego, zachować oryginalność w tym zmierzającym w jednym kierunku tańcu życia nie ma żadnej. Ale przecież istnieje Arcadia… Dlatego przedstawienie Zonia wcale nie jest pesymistyczne. Przywołuje na twarzach uśmiech, choć częściej przeszywa nutką melancholii każącej spojrzeć za siebie. To spektakl z ducha Kantora, dotykający egzystencjalnych problemów i świetnie zagrany przez zespół KTO. Każdy z aktorów tworzy tu zindywidualizowaną postać, świetnie odnajdującą się w choreografii Eryka Makohona. Kostiumy autorstwa Jolanty Łagowskiej-Braun i Elżbiety Kwasek, utrzymane w tonacji czarno białej i umiejscowione jakby poza czasem, znakomicie korespondują z klimatem budowanym na scenie przez scenografa Marka Brauna.

 

Wychodząc z teatru, przysiadłam na ulicznej ławce. I choć jeszcze trochę szumiały mi w głowie rozmowy prowadzone w foyer, to przypomniały mi się słowa Tadeusza Kantora: „Wyobraźnia artysty nie jest ograniczona rzeczywistością, lecz w niej się obraca”. W KTO obraca się od 45 lat.

 

Magda Huzarska-Szumiec

 

https://e-teatr.pl/zycie-z-perspektywy-lawki-31493


#Teatr #TeatrKTO #Kraków