Zawsze wierzyłem, że żyjesz

Zawsze wierzyłem, że żyjesz – Następna część wstrząsającego tekstu Bogdana Wasztyla z cyklu Labiryntów Auschwitz, który publikuję na moim blogu.

“Ja zawsze wierzyłem, że ty żyjesz” – powiedział Jerzy, kiedy zobaczył Cylę.

 

 

 

Zawsze wierzyłem, że żyjesz

 

 

 

Zawsze wierzyłem, że żyjesz

12

8 czerwca 1983 roku Cyla wysiadła z samolotu na lotnisku w Krakowie. Jerzy wpadł na lotnisko w ostatniej chwili. Zauważył przy autobusie drobną, starszą panią. Ruszył w jej stronę. Gdy go zobaczyła, podbiegła i rzuciła mu się na szyję. – To naprawdę ty? To ty – zaczęła płakać.

 

 – Cylutka – przytulił ją. – Ja zawsze wierzyłem, że ty żyjesz…

 

Pierwsza wielogodzinna rozmowa: płacz, pytania, próby odpowiedzi, płacz, pytania… – Nie sposób opisać tamtych emocji, odczuć – wspomina Jerzy. – To było niesamowite.

 

Cyla była w Polsce przez trzy tygodnie. Pewnego dnia razem z Jerzym zajechali do Gruszowa. Nie zapowiadali wcześniej tej wizyty. Staruszka, ciotka Genowefa, wyszła przed próg, trzymając w ręce sito. Spojrzała na Cylę, na Jerzego, znów na Cylę… Osunęła się na ławeczkę, sito wypadło jej z ręki. Zaczęła drżeć. Wybuchnęła spazmatycznym płaczem.

 

 – Ciociu, poznaje mnie ciocia?

 

 – Moje dziecko, moja Celinka, no pewnie – Polka i Żydówka padły sobie w objęcia i długo płakały. A później, każda na swój sposób, podziękowały Bogu, że pozwolił im się spotkać.

 

Cyla i Jerzy mieszkali u Czerników kilka dni. Spacerowali po swoich dawnych ścieżkach, długie godziny przesiadywali na ławce pod gruszą.

 

 – Pamiętasz – mówiła Cyla – jak mnie obejmowałeś? No obejmij mnie tak jeszcze raz. Pamiętasz, jak mi tu przysięgałeś, że przyjedziesz zaraz po wojnie, że do końca życia będziesz na mnie czekał? Ani nie przyszedłeś, ani nie czekałeś…

 

 – Cylutko, to ty wyjechałaś pierwsza i pierwsza wyszłaś za mąż. Półtora roku wcześniej niż ja – bronił się Jerzy.

 

Niby wszystko było takie samo: i grusza, i ławeczka, i chałupa i ciotka.

 

Tylko Jerzy i Cyla byli inni…

 

 

 

Labirynty Auschwitz

Opowieści non fiction

Józef Szajna, wielki artysta i były więzień niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, mawiał: Inni nie chcą pamiętać, a ja nie mogę zapomnieć. Mam podobny kłopot z pamięcią. Przez ponad dwadzieścia lat poznawałem świat Auschwitz wysłuchując setek opowieści byłych więźniów tego obozu. Z wieloma z nich się zaprzyjaźniłem, towarzyszyłem im w sytuacjach oficjalnych i nieoficjalnych, podążałem za nimi tymi samymi poplątanymi ścieżkami, którymi wiodło ich życie. Ich życie, ich świat stawały się po części moimi. Aż zaczęli znikać, odchodzić na zawsze…

 

Dziś już nie ma wśród nas żadnego z nich. I nie ma tego ich świata. A ja nie mogę zapomnieć… Podobnie jak Marian Kołodziej, więzień Auschwitz z pierwszego transportu, który do ostatnich dni życia opisywał świat obozu na monumentalnej, wstrząsającej wystawie Labirynty. Klisze Pamięci , którą można oglądać podziemiach kościoła Franciszkanów w Harmężach koło Oświęcimia. To do niej nawiązuje tytuł bloga.

 

Zapraszam do Labiryntów Auschwitz, do świata, którego już nie ma.

 

https://auschwitzmemento.pl/projekty/labirynty-auschwitz/