„Wzrusz moje serce” wzrusza

„Wzrusz moje serce” wzrusza – Teatr Ateneum w Warszawie i Artur Tyszkiewicz, udowadniają w swoim najnowszym spektaklu, że warsztat jest najważniejszy.

Najbardziej progresywni “artyści” w branży teatralnej (nie wyłączając tu ludzi udających krytyków), nazywają Teatr Ateneum w Warszawie teatralną konserwą.
Trudno się z tym zgodzić, albowiem teatr ten pod wodzą Artura Tyszkiewicza ma zdecydowanie nowoczesny profil, a jedyne, co może denerwować wyżej wymienionych teatralnych aktywistów, jest to, że stawia on nadal na solidny warsztat reżyserski i aktorski, oraz robi ciągle sztuki, które chcą oglądać warszawscy widzowie.
Nie inaczej jest z najnowszą propozycją Ateneum w reżyserii Tyszkiewicza, “Wzrusz moje serce”.

 

Gorąco polecamy państwu zarówno to przedstawienie, jak i sam Teatr Ateneum, który jako jeden z niewielu, nadal opiera się dyktatowi jednej jedynie słusznej estetyki (czyli tak naprawdę jej totalnemu brakowi), którą narzucają owi progresywni “artyści” rodem ze Spółdzielni Teatralnej, zwanej także Mafią Teatralną.

 

 

 

Wzrusz moje serce wzrusza

 

 

 

 

„Wzrusz moje serce” wzrusza

Czy taka miłość ma szanse powodzenia?
„Wzrusz moje serce” Hanocha Levina w reżyserii Artura Tyszkiewicza w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Reda Paweł Haddad w Teatrze dla Wszystkich.

 

Nowa premiera w Teatrze Ateneum, ulubionym obok Teatru Współczesnego klasycznym teatrze Warszawiaków, to spektakl dla widzów, którzy lubią dobrze wyreżyserowany teatr oparty na solidnym warsztatowo aktorstwie.

 

Sztuka, dobrze znanego z polskich scen Hanocha Levina, opowiada losy życia Lalalali, Pszoniaka i Sędziego Lamki. Niby zwykłego życia, w którym naiwna miłość nie może wygrać z prozą codzienności i prawdziwym pożądaniem. Sędzia Lamka (zwany sędzią, ponieważ uczestniczył w jednym z lokalnych konkursów piękności) jest zakochany, prawie jak któryś z bohaterów Dostojewskiego, w piosenkarce Lalalali. Ona ma czas dla niego tylko w soboty i nie traktuje go poważnie. Powiernikiem zauroczenia i żalu Sędziego Lamki jest jego jedyny przyjaciel, Pszoniak.

 

Czy taka miłość ma szanse powodzenia?

Pamiętam, jak studiując jeszcze w Akademii Teatralnej, przepowiadałem Łukaszowi Simlatowi, wtedy jeszcze studentowi, że „będzie kiedyś bardzo dobrym aktorem” i rolą Sędziego Lamki Simlat udowadnia, że już wtedy miałem dobrą intuicję. Simlat buduje rolę wyraziście, ale jej nie przerysowuje. Sprawnie gra z konwencją narzuconą przez Levina. Jest poważny, ale też groteskowy. Na szczęście nigdy nie popada w przesadę. Łatwo byłoby zagrać Sędziego Lamkę jako ofiarę i wymusić na widowni współczucie, ale Simlat dyskretnymi gestami buduje, w prawie brechtowski sposób, dystans do swojej postaci. Interesująca jest Julia Kijowska, której Lalalala jest bombastycznie zmysłowa i seksowna, ale jednocześnie potwornie wyolbrzymiona kobiecością, prawie jak bohaterki Brunona Schulza. W ten duet znakomicie wpisuje się, budując swoją rolę rzetelnie i kreacyjnie, dlatego właściwie nie do rozpoznania, Grzegorz Damięcki w roli Pszoniaka.

 

Spójność formy przedstawionego świata wzmacnia oniryczne światło wyreżyserowane przez Karolinę Gębską i spójna, funkcjonalna scenografia Justyny Elminowskiej. Zwraca uwagę także ruch sceniczny Ilony Mołki. Szczególnie w scenach z „niemym chórem” stwarzającym wrażenie małej, odpowiednio dopasowanej klimatycznie do spektaklu, prowincjonalnej rewii. Dobry pomysłem jest także dźwięk na żywo, nadający przedstawieniu właściwy i konsekwentny rytm, w wykonaniu Piotra Maślanki. Całość sprawnie i na bardzo sumiennym warsztatowo poziomie wyreżyserowana jest przez Artura Tyszkiewicza.

 

„Wzrusz moje serce”, najnowsza premiera Teatru Ateneum, to spektakl piękny i chociaż można by dyskutować, czy jest to najlepszy dramat Hanocha Levina, to przedstawienie stworzone przez zespół przy Jaracza pozwala widzowi zanurzyć się w świat wykreowany na scenie i żyć, przez te ulotne teatralne chwile, życiem jego bohaterów.

 

Spektakl dobrze wpisuje się w poetykę Teatru Ateneum i – sądząc po gorących oklaskach – szczerze wzrusza serca publiczności.

 

Paweł Haddad

 

https://e-teatr.pl/czy-taka-milosc-ma-szanse-powodzenia-34733


#Teatr