Uderz w stół, a kto się odezwie?
“Uderz w stół, a nożyczki się odezwą”, mówi polskie przysłowie.
Nie na darmo mottem mojej strony jest: “KTO PRAWDĘ MÓWI, TEN NIEPOKÓJ WSZCZYNA”.
I oto na jednej z pierwszorzędnie przebojowych stron, prowadzonych przez odważną, anonimową postać, pojawił się ten, brawurowy artykuł zamieszczony obok, którego nadejścia tak bardzo się obawiałem.
Wyznaję, że z lęku przed tym, kiedy w końcu nastąpi kontratak na moją próżną i pełną zadufania w sobie postać, spać po nocach nie mogłem.
Teraz płaczę w mojej samotni i gryzę knykcie z powodu trafności i przenikliwości autorów tej rozprawy na mój temat.
Dotknął mnie on tak dogłębnie, ponieważ uświadomił mi jaką kreaturą jestem.
Zrozumiałem w końcu, dzięki autorowi tej ostrej, jak brzytwa elukubracji, że byłem w głębokim błędzie,
Że świat polskiego teatru jest dobry, transparentny, pozbawiony matactw, kolesiostwa i korupcji, a ja miałem dotychczas zaburzenia imaginalne wynikające z niskiej samooceny i generalnie z tego, że jestem w gruncie rzeczy słabym reżyserem, słusznie deprecjonowanym przez ten krystalicznie czysty światek i niesłusznie weń uderzałem.
Powiem Wam więcej, dzięki przenikliwości tego studium na temat mojego zakochania w sobie i chęci za wszelką cenę zdobycia jakiejkolwiek nagrody na jakimkolwiek festiwalu, nawet na przeglądzie poezji śpiewanej w Alfonsowie Dolnym, mogę teraz, jako nowo narodzony zwolennik “Spółdzielni Teatralnej” i najgorliwszy wyznawca “Papierza teatru polskiego”, wreszcie złożyć samokrytykę i przyznać się, że byłem w błędzie.
Obraz polskiego teatru nie jest wcale zdeformowany przez grupkę wspierających się nawzajem ludzi – zwanych niesłusznie “Grupą trzymającą władzę w teatrze”, albowiem takowej nie ma.
Nie istnieje też żadna “Spółdzielnia teatralna”, (której jestem nowo nawróconym wyznawcą), nawzajem wymieniająca się przedstawieniami, przez organizowane przez siebie wzajemnie festiwale.
KAŻDE jury festiwalowe jest nieskazitelnie czyste, nie podatne na korupcję, wzajemne sympatie i antypatie i kieruje się wyłącznie obiektywnymi, transparentnymi i merytorycznymi względami i pobudkami.
Powiem więcej:
Nie istnieją żadne ustawione konkursy na dyrektora teatru w tym kraju, a każdy teatr jest prowadzony jest według indyferentnego klucza przygotowania twórców i pracowników – a nie, jak wcześniej błędnie myślałem klucza “prywatnego folwarku”.
Przy okazji chciałbym także dodać, że prawdą jest jakobym sam sobie pisał wszystkie recenzje (nawet te zamieszczane w gazetach).
Prawdą jest także, że moja scenografka, która współpracuje ze mną nie chce ode mnie autografu i często wyprasza mnie za drzwi, nad czym ciągle ubolewam, nie mogę sobie z tym poradzić i jest to temat często poruszany przeze mnie u mojego psychoterapeuty.
Chciałbym wobec tych niepodważalnych faktów,ostro skrytykować swoją dotychczasową postawę krytykowania tego raju szczęśliwości, prawości, wiarygodności, praworządności, uczciwości, bezstronności, jakim jest polski teatr.
Niesłusznie dotychczas uderzałem w ten stół i wszystkie nożyczki, które się odezwały, zrobiły to w całkiem uzasadnionym świętym oburzeniu.
To mówiłem ja Jarząbek Stefan, zwany także Grzegorzem Kempinskym, całkiem nieudanym reżyserem, którego spektakle są głupie, złe i w ogóle się nie sprzedają, słusznie posądzanym o stronniczość, podatność na korupcję, mówiącym nieprawdę i wszczynającym niepotrzebny niepokój w tej cudownej zielonej wyspie na mapie kultury polskiej, jakim jest teatr polski.
Amen
Link do źródła
https://www.facebook.com/grzegorz.kempinsky/posts/10203748055756319?ref=notif¬if_t=like
_______________________________________________________________________________________________
#teatr
0 Comments
Trackbacks/Pingbacks