Tylko bez kręcenia

Tylko bez kręcenia, czyli “Inspektor” – To jedno z opowiadań Brunona Wioski z tomu “Niesamowite i erotyczne przygody niejakiego Kowalika”.

Bruno ma niesamowicie lekkie pióro i uwielbiam jego prozę. Tylko bez kręcenia, czyli “Inspektor” to następne z opowiadań z jego nowowydanej książki, którą możecie kupić tutaj:

 

https://www.smashwords.com/books/view/720739?fbclid=IwAR0oSWStMBq-dqErZHt2OkDp0Adw0rXKoFBHP5XOpzdcod4u-FdifqmxlOM

 

 

 

Tylko bez kręcenia

 

 

 

 

Inspektor

 

– Chciałbym zadzwonić do żony, muszę jej przecież powiedzieć, że jestem na policji – powiedział uprzejmie Kowalik do inspektora.

 

Inspektor podał Kowalikowi telefon i powiedział: – Proszę zadzwonić, tylko bez kręcenia.

 

– Bez kręcenia to ja nie umiem. Widzi pan sam, aby tym telefonem dzwonić muszę kręcić. To jakiś stary telefon.

 

– Faktycznie, musi kręcić – powiedzieli dwaj tajniacy, którzy stali za inspektorem.

 

– Trudna sprawa – powiedział inspektor. Tego nie będę protokołował.

 

– Ja lepiej zadzwonię z mojego telefonu, ja zawsze telefonuję tylko z klawiszami – zaproponował Kowalik.

 

– To dlaczego pan od razu nie mówi. Zaoszczędzilibyśmy wiele czasu. Zawieziemy pana od razu do więzienia. Posiedzi pan trochę, to wszystkiego się dowiemy potem od klawiszy

 

– Gdyby mi pan zaproponował wcześniej żebym usiadł, już dawno bym panu wszystko opowiedział. A tak na stojąco to ja myślałem, że się pan bardzo śpieszy i zaraz sobie pójdzie i nie będzie chciał mnie do końca wysłuchać. A ja, proszę pana, jak zacznę opowiadać, to muszę opowiedzieć do końca. Bo koniec jest zawsze najważniejszy.

 

– To samo zawsze mówi moja żona – powiedział jeden z tajniaków.

 

– Ty bądź cicho. Ty nie jesteś przesłuchiwany – powiedział inspektor.

 

– Właściwie to ja nie mam czasu, rozumie pan sam, służba. Wobec tego niech pan opowie koniec, a początek innym razem, jak będzie pan siedział, kiedyś będę miał więcej czasu.

 

– Ależ ja już siedzę. Widzi pan, sam pan powiedział, bym usiadł. A poza tym moja żona będzie się niepokoić.

 

– Tak, panie inspektorze, on już siedzi – przytaknęli dwaj tajniacy.

 

– Tak à propos? A za co pan siedzi?

 

– Siedzę, bo mnie stać. Mam oszczędności – powiedział Kowalik.

 

– Coś pan kręci. Raz pan mówi, że pan siedzi, a raz, że pana stać.

 

– To jest bardzo niegramatycznie – powiedział tajniak. – Mówi się „mi stoi”, a nie „mnie stać”.

 

– Wy tam, cicho! A swoją drogą niech pan sobie za dużo nie pozwala, opowiadając intymne rzeczy na komisariacie. A poza tym pan przecież siedzi.

 

–Tak, panie inspektorze, i to już dość długo – powiedział Kowalik.

 

– To prawda, on siedzi dość długo – powiedzieli obaj tajniacy równocześnie.

 

– Skoro pan bardzo długo siedzi, to już pan swoje pewnie odsiedział. Niech pan już idzie.

 

– Dziwna policja. Już chyba nigdy nie będę próbował zgłosić, że mnie okradziono – pomyślał Kowalik i poszedł piechotą do domu, bo nie miał pieniędzy na tramwaj


#BrunoWioska