Tylko bez kręcenia
Tylko bez kręcenia, czyli “Inspektor” – To jedno z opowiadań Brunona Wioski z tomu “Niesamowite i erotyczne przygody niejakiego Kowalika”.
Bruno ma niesamowicie lekkie pióro i uwielbiam jego prozę. Tylko bez kręcenia, czyli “Inspektor” to następne z opowiadań z jego nowowydanej książki, którą możecie kupić tutaj:
Inspektor
– Chciałbym zadzwonić do żony, muszę jej przecież powiedzieć, że jestem na policji – powiedział uprzejmie Kowalik do inspektora.
Inspektor podał Kowalikowi telefon i powiedział: – Proszę zadzwonić, tylko bez kręcenia.
– Bez kręcenia to ja nie umiem. Widzi pan sam, aby tym telefonem dzwonić muszę kręcić. To jakiś stary telefon.
– Faktycznie, musi kręcić – powiedzieli dwaj tajniacy, którzy stali za inspektorem.
– Trudna sprawa – powiedział inspektor. Tego nie będę protokołował.
– Ja lepiej zadzwonię z mojego telefonu, ja zawsze telefonuję tylko z klawiszami – zaproponował Kowalik.
– To dlaczego pan od razu nie mówi. Zaoszczędzilibyśmy wiele czasu. Zawieziemy pana od razu do więzienia. Posiedzi pan trochę, to wszystkiego się dowiemy potem od klawiszy
– Gdyby mi pan zaproponował wcześniej żebym usiadł, już dawno bym panu wszystko opowiedział. A tak na stojąco to ja myślałem, że się pan bardzo śpieszy i zaraz sobie pójdzie i nie będzie chciał mnie do końca wysłuchać. A ja, proszę pana, jak zacznę opowiadać, to muszę opowiedzieć do końca. Bo koniec jest zawsze najważniejszy.
– To samo zawsze mówi moja żona – powiedział jeden z tajniaków.
– Ty bądź cicho. Ty nie jesteś przesłuchiwany – powiedział inspektor.
– Właściwie to ja nie mam czasu, rozumie pan sam, służba. Wobec tego niech pan opowie koniec, a początek innym razem, jak będzie pan siedział, kiedyś będę miał więcej czasu.
– Ależ ja już siedzę. Widzi pan, sam pan powiedział, bym usiadł. A poza tym moja żona będzie się niepokoić.
– Tak, panie inspektorze, on już siedzi – przytaknęli dwaj tajniacy.
– Tak à propos? A za co pan siedzi?
– Siedzę, bo mnie stać. Mam oszczędności – powiedział Kowalik.
– Coś pan kręci. Raz pan mówi, że pan siedzi, a raz, że pana stać.
– To jest bardzo niegramatycznie – powiedział tajniak. – Mówi się „mi stoi”, a nie „mnie stać”.
– Wy tam, cicho! A swoją drogą niech pan sobie za dużo nie pozwala, opowiadając intymne rzeczy na komisariacie. A poza tym pan przecież siedzi.
–Tak, panie inspektorze, i to już dość długo – powiedział Kowalik.
– To prawda, on siedzi dość długo – powiedzieli obaj tajniacy równocześnie.
– Skoro pan bardzo długo siedzi, to już pan swoje pewnie odsiedział. Niech pan już idzie.
– Dziwna policja. Już chyba nigdy nie będę próbował zgłosić, że mnie okradziono – pomyślał Kowalik i poszedł piechotą do domu, bo nie miał pieniędzy na tramwaj
#BrunoWioska