Teatr barterowy

Teatr barterowy – To zjawisko jest w branży znane od lat i polega na tym, że dyrektorzy teatrów reżyserują wymiennie w swoich teatrach.

Kiedy dyrektor jakiegoś teatru jest słabym reżyserem, albo samozwańczym niby-reżyserem, którego nikt nie chciałby w tej roli zatrudnić, uprawia on wtedy teatr barterowy, który najprościej można określić powiedzeniem, że “rączka rączkę myje.

 

 

 

Teatr barterowy

 

 

 

 

Teatr barterowy

Kiedy taki słaby reżyser (zdarzają się też samozwańczy niby-reżyserzy, którzy nie mają żadnego wykształcenia w tym kierunku i reżyserują głównie w swoich własnych teatrach – bo mogą), chce sobie dorobić, a trzeba pamiętać, że będąc zatrudnionym w swoim własnym teatrze musi on płacić ZUS i jego honorarium jest zatwierdzane przez Urząd Marszałkowski, albo Prezydenta Miasta, czyli jednym słowem jest bardzo niskie, zaprasza on wtedy do reżyserii w swoim teatrze dyrektora jakiegoś innego teatru, który potem rewanżuje się mu zaproszeniem do współpracy w swoim teatrze.

 

Przoduje w tym chyba dyrektor Teatru Śląskiego, pan Robert Talarczyk, który właśnie jest takim niby-reżyserem i wystarczy popatrzeć na afisz Teatru Śląskiego i wniknąć w to, kto reżyserował u niego, żeby stwierdzić, że bardzo chętnie uprawia on tego typu proceder.

 

Tak na marginesie pamiętam, kiedy zostałem kierownikiem artystycznym jednego z śląskich teatrów, a pan Talarczyk był dyrektorem teatru w Bielsku. Nie minął chyba nawet miesiąc kiedy nagle zadzwonił telefon i imćpan Talarczyk zaprosił mnie do reżyserii w swoim teatrze. (Reżyserowałem wtedy z powodzeniem na Śląsku od ponad 10 lat i jakoś pan dyrektor Talarczyk nie dostrzegał mnie i do współpracy mnie nie zapraszał.)

 

Niestety ponieważ “reżyserzy” uprawiający tę dosyć śliską procedurę, są dość marnego sortu, powoduje to też, że spektakle w obu teatrach przez nich “reżyserowane” także nie są wybitne, a zwracając uwagę na to, że oni dosyć często wdrażają w życie ową działalność, którą zwie się “rączka rączkę myje” to repertuar obu uczestniczących w tym postępowaniu teatrów traci na walorach artystycznych i bywa dosyć marny.

 

Smutna prawda jest taka, że te czynności są niczym innym, niż “pralnią pieniędzy”, jak to określił mój zaprzyjaźniony aktor.

 

Kto wie, czy nie można ten proceder wręcz określić mianem korupcyjnym i nie powinien on z tego powodu być przez samorządy zakazany. Obawiam się jednak, że urzędnicy w tej sprawie nic nie zrobią i będziemy nadal w wielu miejscach mieć słaby teatr robiony “korupcyjnie” przez słabych reżyserów.

 

https://teatrslaski.art.pl/


#Korupcja