Stygmatyzacja prawdę mówiących

Stygmatyzacja prawdę mówiących – Jaka jest cena mówienia prawdy o patologii, która toczy prawie cały współczesny teatr w Polsce.

Prawda o polskiej branży teatralnej, zdominowanej przez spółdzielnię teatralną i jedynie słuszną estetykę, a tak naprawdę mafii, która pod płaszczykiem wolności słowa i tolerancji, uprawia terror, zastrasza i  wyklucza wszystkich ludzi teatru inaczej myślących, jest taka, że jeżeli się nie zgadzasz z tym, co wszyscy polskim teatrze powtarzają, jak papugi po naczelnych ideologach tego ruchu, zostaniesz wykluczony, zwolniony z pracy za danie lajka na FB, zastraszony, zmobbingowany, albo zagłodzony na śmierć.
To nic innego, niż UBeckie metody, nie cofające się przed żadną podłością i pod pozorem tolerancji czysta stygmatyzacja inaczej myślących.

 

 

 

Stygmatyzacja prawdę mówiących

 

 

 

 

Stygmatyzacja prawdę mówiących

Teatr potrzebuje krytyka? Tak, ale nie z „Naszego Dziennika” 

 Temida Stankiewicz-Podhorecka to jedna z najbardziej znanych recenzentek teatralnych. Czym się wyróżnia? Ostrą krytyką nowego teatru, który za swój cel stawia sobie często dekonstrukcję tradycyjnego systemu wartości. Efekt? Teatr na Woli odmówił jej zaproszenia na spektakl „Żydówek nie obsługujemy”, Teatr Dramatyczny miasta Warszawy skreślił ją natomiast z listy krytyków.

 

Zwykle w takich przypadkach dziennikarze są solidarni, niezależnie od redakcji, w których pracują. Tym razem obrony Stankiewicz-Podhoreckiej podjął się tylko “Nasz Dziennik”.

 

– Zadzwoniłam do Teatru Dramatycznego z zapytaniem, dlaczego nie otrzymałam jeszcze zaproszenia na najnowszy spektakl „Tryptyk. Persona/Marilyn”. Skierowano mnie do pani Katarzyny Szustow, która powiedziała mi, że dyrektor Teatru skreślił mnie z listy krytyków. Wobec tego zapytałam o powód i usłyszałam, że rozmawiałam głośno w czasie spektaklu „Fragmenty dyskursu miłosnego”. Uśmiechnęłam się i odłożyłam słuchawkę – mówi portalowi Fronda.pl Temida Stankiewicz-Podhorecka. Podobna sytuacja spotkała ją w Teatrze na Woli.

 

– Zadzwoniłam tam, wyraziwszy ochotę obejrzenia przedstawienia “Żydówek nie obsługujemy”. To gościnny spektakl z Teatru Jaracza w Olsztynie. W rozmowie telefonicznej pani Blanka Zawada uprzejmie poinformowała mnie, że zaproszenie będzie czekało w kasie. Ale już następnego dnia otrzymałam od pani Blanki wiadomość: – Zajmuję się promocją Teatru Na Woli od niedawna i nie wiedziałam, że według rozporządzenia Dyrekcji nie dysponujemy zaproszeniami dla Pani. W związku z tym muszę odmówić wydania zaproszenia na spektakl „Żydówek nie obsługujemy”. Pozdrawiam. Blanka Zawada” – mówi Stankiewicz-Podhorecka.

 

Od początku oba teatry nie potrafiły przekonująco uzasadnić swoich decyzji. Teatr Dramatyczny wydał oficjalne oświadczenie dopiero po tym, gdy sprawę nagłośnił “Nasz Dziennik”.

 

Teatr Dramatyczny: Nie ma co dramatyzować

– Zaproszenie nie zostało przekazane Pani Temidzie Stankiewicz-Podhoreckiej w związku ze sposobem zachowania podczas ostatniej premiery ‘Fragmenty dyskursu miłosnego’ w reżyserii Radosława Rychcika. Pani Temida Stankiewicz-Podhorecka w trakcie całego spektaklu głośno i złośliwie komentowała przebieg akcji scenicznej oraz grę aktorów Teatru Dramatycznego. W trosce o komfort odbioru spektakli przez naszych widzów Teatr podjął decyzję o niezapraszaniu Pani Temidy Stankiewicz-Podhoreckiej. Jak do tej pory nikt z recenzentów teatralnych nie ingerował w taki sposób w tkankę spektaklu. Krytyczne recenzje nie były przyczyną podjętej decyzji – czytamy w oświadczeniu Katarzyny Szustow, kierownik działu komunikacji i rozwoju. Dyrektor teatru Paweł Miśkiewicz był dla nas nieosiągalny.

 

– To bzdura. Owszem wymieniałam uwagi z osobą siedzącą obok mnie, ale szeptem. To jest normalna rzecz. Często wielu widzów tak robi – tłumaczy portalowi Fronda.pl Temida Stankiewicz-Podhorecka.

 

W oświadczeniu czytamy też, że odmowa zaproszeń dla krytyka “Naszego Dziennika” podyktowane jest troską o widza. Katarzyna Szustow w rozmowie z portalem Fronda.pl zapewniała, że dla Teatru Dramatycznego zdecydowanie ważniejszy jest “szary widz”, niż krytyk. Co wobec tego z widzem, który ceni sobie głosy krytyków z różnych opcji światopoglądowych? Tym bardziej, że Katarzyna Szustow podkreślała w rozmowie z nami fakt zderzania ze sobą w teatrze, w którym pracuje różnych punktów widzenia. Gdyby Teatr Dramatyczny był teatrem prywatnym, mógłby sobie zapraszać krytyków według klucza, jaki odpowiada właścicielowi. Takim teatrem Dramatyczny jednak nie jest, a finansowo jest wspierany z pieniędzy miasta, czyli także podatników. Czyżbyśmy płacili pieniądze na sztukę, którą można interpretować na jeden słuszny sposób?

 

Katarzyna Szustow przywołuje też argument o komforcie pracy aktorów. Problem w tym, że w teatrach zdarzają się sytuacje znacznie bardziej wybijające z rytmu, niż osoby rozmawiające na widowni. Aktorzy są do tego przyzwyczajeni. W trakcie spektaklu Jana Klaty “Trylogia wg. Sienkiewicza” w krakowskim Teatrze Starym kilku widzów demonstracyjnie wyszło z sali i krzyczeli, że dzieło Klaty to skandal. Bynajmniej nie zburzyło to akcji scenicznej.

 

Teatr na Woli daje darmowe zaproszenia komu woli

– To nie była premiera. Przedstawienie było odpłatne, nie mogliśmy rozdawać zaproszeń darmowych, bo teatr musi zarabiać. Nie mamy obowiązku zapraszać nikogo na darmowe występy – powiedziała Blanka Zawada z działu Public Relations Teatru Na Woli.

 

Takie tłumaczenie można przyjąć, ale z poważnym zastrzeżeniem. Krytycy są teatrom powszechnie znani i w praktyce prawie zawsze dostają darmowe zaproszenia, nawet jeśli nie jest to premiera.

 

W rozmowie telefonicznej pracownicy teatru zupełnie nie widzą potrzeby roztrząsania tej sprawy i najzwyczajniej ją bagatelizują. Sugerują także, że „być może Temida Stankiewicz-Podhorecka pisze w sposób obraźliwy o teatrze”. Zapytani przez nas o podanie konkretnych przykładów takich złośliwości, nie potrafili już odpowiedzieć. – Jeżeli redakcji “Naszego Dziennika” i pani Temidy nie stać na zakup biletu na przedstawienie, to proszę złożyć do mnie odpowiednie podanie, a ja je rozpatrzę – w “dżentelmeński” sposób całe zamieszanie próbuje rozwiązać Maciej Kowalewski dyrektor Teatru na Woli.

 

Chociaż oba teatry zaprzeczają, że powodem niezapraszania Temidy Stankiewicz-Podhoreckiej są jej krytyczne recenzje, sama zainteresowana nie ma wątpliwości, że tak właśnie jest. – Nie tylko w teatrze, ale w ogóle w kulturze toczy się bój o wartości – mówi pani krytyk.

 

Jeszcze dalej w interpretacji opisanych zdarzeń idzie Elżbieta Morawiec, krytyk teatralny z Krakowa, związana z dwumiesięcznikiem „Arcana”. Cytowana przez “Nasz Dziennik” mówi, że postępowanie teatrów wobec Temidy Stankiewicz-Podhoreckiej to walka o ograniczenie wolności słowa.

 

Mariusz Majewski

 

https://www.fronda.pl/a/teatr-potrzebuje-krytyka-tak-ale-nie-z-naszego-dziennika,1654.html

 

 

 

 

stygmatyzacja

stygmatyzacja

 

1. publiczne potępianie jakiejś osoby lub grupy; piętnowanie;
2. w religii: pojawienie się u kogoś stygmatów

 

https://sjp.pl/


#teatr