Rozpusta co dzień

Rozpusta co dzień – To prawdziwy klasyk z życia wybitnego Zdzisława Maklakiewicza, który, jak wiadomo, za kołnierz nie wylewał.

Barwne, często alkoholowe życie Maklaka przeszło do historii, a rozpusta, o której opowiadał cioci, poniżej, faktycznie w jego życiu miała ciągle miejsce. Tylko, że w pewnym momencie to już niestety przestaje być wiadomo, czy to przyjemność, czy prawdziwa męka.

 

 

 

Rozpusta co dzień

 

 

 

 

Rozpusta co dzień

ZDZISŁAW MAKLAKIEWICZ:

 

Rozumiesz mnie? Jestem na obiedzie. Ciocia jedna – żabocik, druga – surducik, normalnie, srebro… Wiesz? Jak najbardziej, rozumiesz, o co mi chodzi?

 

I jedna z cioć uprzejmie mówi:
– Zdzisieńku, jak tam u was w teatrze?

 

Tu rosół, sztuka mięsa, jak najbardziej… Nie wiem, czy wiesz, o co mnie chodzi? Ja mam kaca, nie wiem, co ja tu robię… Rozumiesz mnie?

 

No więc, ciociu, tak to jest. Jak główna rola, to nie, ale jak taka mniejsza, no to i mniej tekstu się trzeba w tym teatrze nauczyć, to człowiek ma troszkę, wie ciocia, więcej czasu. Nie wiem, czy ciocia wie, o co mnie chodzi?

 

No przecież w teatrze są koleżanki i koledzy, garderoba męska, garderoba żeńska, prawda. Zanim reżyser, zanim tego, to się pójdzie czy do żeńskiej, czy do męskiej, z koleżanką, prawda, czy z kolegą… Troszeczkę sobie popijemy, jak to się zdarza, raz sobie popijemy z kolegą, jak normalnie, to z koleżanką, prawda?

 

No, za dużo to nie można, prawda, bo za chwilę próba, prawda? To popróbujemy, potem jest obiad, no to, proszę cioci, idziemy do takiego, jest taki klub, nie wiem, czy ciocia wie, o co mnie chodzi? Klub Artystów, SPAFiT. No to tam koleżanki są rozwiedzione, prawda, często mają wolne mieszkania. To człowiek sobie popije, jak duża rola, to nie, ale jak mniejsza, to tę seteczkę, pójdzie sobie do koleżanki, stosunek odbędzie, rozpusta absolutna.

 

No, a potem jest, prawda, przedstawienie. No to jak duża rola – to nie, skąd, ale jak mniejsza – to jeszcze tam, zanim się wejdzie, prawda, kieliszek, człowiek coś powie, no a potem, już wieczorem, to znów SPAFiT, koleżanki, rozpusta, picie…

 

Ciocia: – Bój się Boga, Zdzisiu. I tak co dzień?

 

– Nie, ciociu. Poniedziałki mamy wolne.

 

 

 

 

Zdzisław Maklakiewicz

Zdzisław Maklakiewicz (ur. 9 lipca 1927 w Warszawie, zm. 9 października 1977 tamże) – polski aktor teatralny i filmowy. Syn ekonomisty Władysława Maklakiewicza, i Czesławy z domu Normark; bratanek kompozytorów Jana, Franciszka i Tadeusza.

 

Aktor był uzależniony od alkoholu. 9 października 1977 r. świętował ze znajomymi przyznanie Złotej Kamery filmowi „Przepraszam, czy tu biją?” Marka Piwowskiego, potem wyszedł się przejść, usiadł na ławeczce, przysnął. Obudziły go prostytutki, które chciały wejść do Kamieniołomów, lokalu w podziemiach Hotelu Europejskigo, i poprosiły, żeby je tam wprowadził. Postanowił im pomóc. Przy wejściu nawiązała się szarpanina z ochroniarzami, pojawiła się milicja. Maklakiewicz leżał nieprzytomny na Krakowskim Przedmieściu, czym nikt się nie przejmował, biorąc go za pijanego. Kilka dni później zmarł.

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zdzis%C5%82aw_Maklakiewicz


#Maklakiewicz