REŻYSER – UFO
Minął dokładnie tydzień od premiery, a ja ciągle jeszcze mam problem z dostosowaniem się do nowej rzeczywistości.
Każdy kto pracował w teatrze wie, że po premierze następuje depresja poporodowa.
Przez dwa, trzy miesiące człowiek chodził dzień w dzień z tym dzieckiem w głowie, myślał o nim kiedy rano wstawał, przy śniadaniowym stoliku, w trakcie dogi na próbę, w trakcie prób, obiadów, pod prysznicem i przed snem. A czasem nawet także w trakcie snu. Nie zawsze świadomie, na pewno nie na siłę, ale nosił ten świat w sobie ciągle i wszędzie.
A tu nagle przychodzi dzień premiery i trzeba odciąć pępowinę – dalsze dywagowanie nad dziełem jest kompletnie bezowocne, bo już nic nie można poprawić – dziecko zaczyna żyć własnym życiem.
I dobrze.
Jednak przystosowanie się ponownie do życia bez tego dziecka, jest okropnie trudne. Mam wiele sposobów sprawdzonych i najlepszym jest, od razu, zacząć nową pracę – zastąpienie jednego dziecka drugim, jeszcze nienarodzonym.
Tym razem jest to jednak wyjątkowo trudne. Okres spędzony z “Peggy Pickit” był tak fantastycznym przeżyciem, że po prostu nie potrafię się jeszcze skupić na czymś nowym. To jest tak, jak napisał mi Tadeusz Łomnicki, że czuje się jakby wrócił z innej planety, gdzie wszystko było o wiele ciekawsze.
Ja także czuję się jak takie zabłąkane UFO i jak na razie nie mogę jeszcze odnaleźć lądowiska…
#GrzegorzKempinsky #PeggyPickit #TadeuszŁomnicki #TeatrLudowy #ScenaPodRatuszem #RolandSchimmelpfennig