Porażki największym sukcesem

Porażki największym sukcesem – czyli przegraj, żeby wygrać. O nauce na błędach i trudnej sztuce wyciągania wniosków na przyszłość.

Nie raz już pisałem, że moje największe życiowe porażki okazywały się być moimi największymi życiowymi sukcesami. Teraz znalazłem artykuł, który opisuje dlaczego tak trudno obronić się przed sukcesem i dlaczego porażki na niektórych działają tak motywująco:


Porażki największym sukcesem

Przegraj, żeby wygrać. O nauce na błędach

Warto popełniać błędy, bo na nich uczymy się najłatwiej – przekonują psycholodzy. Strach przed pomyłką blokuje kreatywność, demobilizuje i wpędza w pułapkę perfekcjonizmu…..

 

….Chętnie czytamy opowieści o ludziach sukcesu, rzadko jednak pamiętamy, że sukces opłacony jest często mnóstwem błędów. Wiemy, że Thomas Edison był genialnym wynalazcą, ale zapominamy, że stworzył też najwięcej wynalazków, które nie znalazły zastosowania. On nie traktował tego jak osobistego niepowodzenia. „Nie poniosłem porażki. Po prostu odkryłem dziesięć tysięcy rozwiązań, które nie zadziałały” – żartował.

Brian Tracy, kanadyjski pisarz, coach i autor bestsellerowych poradników z dziedziny rozwoju osobistego i psychologii sukcesu, przekonuje w książce „Sukces tu i teraz”: „Warto wiedzieć, że ludzie sukcesu ponoszą porażki zdecydowanie częściej niż osoby, które sukcesów nie osiągają. Ludzie sukcesu próbują co chwila czegoś nowego, doznają porażki, podnoszą się po niej i próbują jeszcze raz. Porażki i chwilowe upadki powinieneś postrzegać w kategorii ceny, którą musisz zapłacić za możliwość osiągnięcia wyznaczonych celów”.

Nieomylne dziecko w nas. Zbyt łatwy sukces to raczej przekleństwo niż błogosławieństwo.

„Od dzieciństwa jesteśmy uczeni, że pomyłki są czymś złym. Także system edukacyjny wciąż słabo kształtuje poczucie własnej wartości. W szkole rzadko docenia się wysiłek, jaki uczeń wkłada w dojście do rozwiązania, błądząc, a premiuje się tylko poprawny wynik” – mówi Aleksandra Pogorzelska, psycholog sportu ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. „Bardzo często w strach przez popełnieniem błędu wpędzają nas sami rodzice, stawiając dzieciom niezwykle wysokie wymagania, grożąc palcem, gdy tylko coś zrobią źle, a zadowolenie okazując jedynie na widok bardzo dobrych ocen. Ile razy słyszeliśmy: niżej piątki do domu nie przynoś. Jeszcze gorzej, jeśli odmawiają nam prawa do uczenia się i sami za nas malują, odrabiają lekcje, piszą wypracowania, mówiąc, że zrobią to lepiej. Takim postępowaniem możemy pozbawić dzieci szansy na popełnianie błędów i uczenie się na nich oraz wpędzić je w kompleksy. Z takich dzieci wyrastają dorośli przekonani o własnej beznadziejności, niezdolni do samodzielnego działania i kreatywności” – wylicza Pogorzelska, która uczy biznesmenów i sportowców, jak przepracowywać porażki.

Sport jest jednak dziedziną, w której porażkę wyjątkowo trudno docenić. „Paradoksalnie zaś to zbyt łatwy sukces może być, szczególnie dla początkujących, raczej przekleństwem niż błogosławieństwem” – mówi Tomasz Polański, trener specjalizujący się w pracy z dziećmi i młodzieżą. Według niego, większość dzieci zaczynających przygodę ze sportem ma w sobie potencjał mistrza olimpijskiego, ale to właśnie staje się zgubą. „»Talenciakom« wszystko przychodzi łatwo. Zbyt łatwo. Nie doceniają więc swoich sukcesów, szybko spoczywają na laurach, bardziej wierzą w talent niż w ciężką pracę” – wylicza. „Tymczasem te dzieci, które zaczynają z niższego poziomu, bardziej się starają. Uczą się na swoich błędach i ostatecznie osiągają lepsze wyniki” – nie ma wątpliwości Polański. Potwierdza to Alina Tugend, autorka bestsellera „Better by Mistake”: „Czasem człowiek wygrywa, czasem się uczy. Większość wygranych niczego nas nie uczy, co gorsza, utwierdza nas w przekonaniu, że tak jak jest – jest najlepiej”.

Paliwo sukcesu. Jednych błąd powala na kolana, innych wręcz przeciwnie – mobilizuje.

Współczesnym ludziom wyjątkowo trudno przychodzi cierpliwe czekanie na sukces – w takim schemacie na porażkę nie tylko nie ma miejsca, ale i czasu. Aleksandra Pogorzelska z SWPS nie ma wątpliwości, że najbardziej dotyka to ludzi młodych, którzy rozpoczynają dopiero życie zawodowe.

„Nie mają doświadczenia i trudno im pracować na sukces poprzez konsekwentne, długofalowe i zaplanowane działania” – opisuje Pogorzelska. „Kwestia szczęścia to zaledwie kilka procent sukcesu i trudno oczekiwać efektów po miesiącu czy dwóch. Dzisiejsze pokolenie stojące u progu kariery jest nastawione na szybki, wręcz błyskawiczny sukces, nieokupiony ani wysiłkiem, ani tym bardziej żadną klęską po drodze. Widzę to też po moich studentach, którzy przychodząc na zajęcia, często po raz pierwszy w życiu dowiadują się, że cel trzeba najpierw jasno sprecyzować, a potem konsekwentnie dążyć do niego krok po kroku. Niecierpliwość sprawia, że byle porażka po drodze powoduje, iż się wycofują i łapią za coś innego” – mówi Pogorzelska. I dodaje, że w sporcie na takich ludzi mówi się „mistrzowie treningu”, bo biją rekordy na treningach, ale nigdy na zawodach. W biznesie to ludzie, którzy mają „milion pomysłów za milion dolarów”, ale nigdy nie udaje im się żadnego zrealizować. Paraliżuje ich strach przed porażką…..

….„Jednych błąd powala na kolana tak, że już często nie potrafią się podnieść, innych wręcz przeciwnie, mobilizuje i sprawia, że ze zdwojoną energią przystępują do kolejnego zadania” – mówi Pogorzelska, często pracująca z biznesmenami, którzy z różnych powodów odbudowywali firmy niemal od zera.

Za strefą bezpieczeństwa. Bankructwo dało nam poczucie, że póki człowiek żyje, warto próbować się podnieść.

….„Wiele osób popada w samozadowolenie, wynikające z obecnej sytuacji, w pracy lub związku jest im tak dobrze i bezpiecznie, że nie chcą wprowadzać w życiu żadnych zmian, nawet gdyby to były zmiany na lepsze. Póki się nie przekonają, że tak nie będzie zawsze, nie odniosą sukcesu”. Potwierdza to dr Lidia Czarkowska, coach, dyrektor Centrum Coachingu w Akademii Leona Koźmińskiego: „Często pracownicy, którzy uważają się za doświadczonych, popadają w utarte schematy, przestają być innowacyjni. Prawdziwego eksperta charakteryzuje pokora w tym, co robi, nie jest przekonany, że zawsze ma rację, a przy tym jest otwarty na uczenie się”….

…. „Porażka to ich siła napędowa. W języku chińskim w ideogramie słowa »kryzys, porażka« kryje się znaczenie „sukces”. I coś w tym jest. Trzeba tylko umieć odczytać odpowiednie znaki”…..

…Biblia Forda. Coraz częściej w korporacjach stosuje się politykę tolerancji dla małych błędów.

Naukę na własnych błędach ułatwia nam także biologia. Wszystko za sprawą istniejących w mózgu szlaków dopaminowych. „Dopamina jest neuroprzekaźnikiem, który odgrywa ważną rolę w tym, jak radzimy sobie z błędami. Neurony dopaminowe tworzą wzory działania oparte na doświadczeniu – dostosowują się do tego, co się wydarza. Dowodzi tego Iowa Gambling Task, czyli tak zwane zadanie hazardowe. To narzędzie neuropsychologiczne badające sposób uczenia się oparty na emocjach. Nie wszyscy uczą się na błędach w równym stopniu. Najwięcej uczą się ci, których organizmy produkują zbyt mało dopaminy, a więc na przykład cierpiący na chorobę Parkinsona. Dla nich doświadczenie negatywne jest z edukacyjnego punktu widzenia nawet cenniejsze niż pozytywne” – mówi Alina Tugend, autorka „Better by Mistake”….

…„Porażki nie zazna człowiek – pisał Marden – który nie przyjmuje do wiadomości, że został pokonany, który podnosi się po każdym potknięciu, odbija jak gumowa piłka i trwa, gdy inni się poddali”….

….Dziś coraz częściej w korporacjach stosuje się politykę tolerancji dla małych błędów, co ma sprzyjać innowacyjności. Ma ona jednak sens tylko w połączeniu z mechanizmem wyciągania wniosków. „Menedżerowie dostrzegają, że strach przed porażką blokuje nasz rozwój i demobilizuje, bo skupiamy się na status quo. Szefa, który boi się popełnić błąd, często charakteryzuje strach przed podejmowaniem ważnych decyzji. Dlatego w ramach asekuracji zwołuje niekończące się zebrania z członkami zarządu, pracownikami, doradcami, aby upewnić się, jakie rozwiązanie jest najwłaściwsze, ale i odwlec moment podjęcia decyzji” – mówi Aleksandra Pogorzelska. Wspomina, jak pracowała jako coach dla jednej z dużych korporacji, w której została wprowadzona metoda „programu szybkich wdrożeń”. „Każdy pracownik mógł wrzucać do skrzynki swoje pomysły, najlepsze zostały nagrodzone laptopami. Okazało się, że ludzie mieli masę świetnych propozycji, a kierownictwo nad niejedną z nich cmokało, mówiąc »szkoda, że nie wprowadziliśmy takiego rozwiązania już pięć lat temu«. Gdy zapytałam innowatorów, dlaczego wcześniej nie zaproponowali szefostwu swych pomysłów, odpowiadali całkiem szczerze: »bo nikt nas nie pytał«”…..

Agnieszka Fiedorowicz, Milena Rachid-Chehab

cały artykuł:
www.focus.pl/artykul/przegraj-zeby-wygrac


#sukces

Leave a Reply