Płytki umysł, co net robi z naszym mózgiem
Płytki umysł to artykuł na temat tego, co z naszym mózgiem robi internet, który spłyca nasz umysł i że jedynym antydotum jest czytanie książek.
Nie trzeba być geniuszem, żeby zaobserwować, jak płytki jest internet – płytka pamięć, płytka emocjonalność, płytkie zaangażowanie itd.
Jednego dnia wszyscy dosłownie wrzeszczą na jakiś temat – spierają się, emocjonują, krzyczą, płaczą, a następnego nie ma po tym śladu w internecie i ten gorący temat zastąpiony został już przez jakiś nowy, jeszcze gorętszy.
Jak płytki jest internet, wystarczy zobaczyć na Facebooku, na którym owszem zawiązują się znajomości, a może nawet przyjaźnie, ale zazwyczaj emocjonalność na nim jest bardzo płytka i wystarczy, że Twojego najlepszego internetowego kolegę z czwartku w piątek i sobotę nie ma już na necie, a już o nim zapominasz.
Po sobie samym wiem, że mój mózg na pewno na necie wykorzystuje inne obszary mózgu – to też jest płytki umysł, albowiem gra skojarzeń często powoduje, że wpadam na jakiś pomysł, albo wiem, co zamierzam za chwilę zrobić, ale po tym jak chwilę poprzewijam znowu stronę, łapię się na tym, że kompletnie zapomniałem, co miałem zrobić, albo jaki to był pomysł.
Uważam, że to rodzaj demencji, albo internetowego alzheimera, który właśnie polega na tym, że używamy płytkie obszary mózgu i wszystko robi się płytkie i ulotne, jak sam internet.
Na szczęście ja sam czytam książki i to rzeczywiście poprawia stan mojego umysłu.
Ale wiem, że jestem w tym w ogromnej mniejszości, więc aż strach się bać, co ten płytki umysł i płytki internet zrobi z całą resztą.
Przez internet płyciejemy. Czytanie może nas uratować
Internet zmienia nasz mózg. Myślimy, mówimy i zachowujemy się inaczej. Jesteśmy niecierpliwi, rozdygotani i trudno się nam skupić na jednej rzeczy. Wykonujemy kilka czynności naraz. Taki multitasking bywa dobry, ale czy zawsze?
Sobotnie południe. Nikogo nie ma w domu. Mam chwilę dla siebie. Czytam więc „Duży Format” – długi tekst już nie pamiętam o czym. W tle BBC World – reportaż o linii tramwajowej w Jerozolimie, która łącząc dzieli. Na zmianę czytam akapit i zerkam na telewizor. W międzyczasie sprawdzam telefon, bo pojawiło się powiadomienie, że ktoś skomentował jakiś wpis na blogu.
I tak przez dziesięć, piętnaście minut: gazeta, telewizor, telefon. Dopiero po tym czasie doszło do mnie, co robię. Trzy rzeczy naraz po trochu, z których każda wymaga skupienia i poświęcenia uwagi.
Najbardziej zdziwiło mnie to, że nie potrafię już inaczej pracować, że właśnie taki sposób działania jest dla mnie najwygodniejszy.
Zawstydziłem się sam przed sobą. Myślałem, że mnie to zjawisko nie dotyczy. Ale za długo siedzę w internecie, żeby nie miał on na mój mózg złego wpływu. Zacząłem analizować, jak działam w różnych momentach. Zauważyłem, że nigdy nie potrafię przeczytać całego newsa w portalu informacyjnym, że kończę na dwóch, góra trzech akapitach (wliczając w to lid), że kiedy pracuję, robię kilka rzeczy naraz, skaczę między oknami, przygotowuję raz grafikę, raz tekst, a od czasu do czasu rozpraszam się Facebookiem. Po prostu, nie potrafię się skupić długo na jednej czynności.
Ale najbardziej zdziwiło mnie to, że nie umiem już inaczej pracować, że właśnie taki sposób działania jest dla mnie najwygodniejszy. Masakra.
Ratuje mnie to, że w mojej pracy, taki rozproszony sposób wykonywania zadań nie przeszkadza. Ale co, jeśli praca wymaga długiego siedzenia nad jedną rzeczą?
Płytki umysł
W głośnej książce „Płytki umysł. Jak internet wpływa na nasz mózg” Nicolas Carr opisuje skutki codziennego korzystania z internetu. Są to głównie problemy z koncentracją, krótsze i uboższe językowo wypowiedzi oraz problemy z przyswajaniem dłuższych tekstów.
Carr przekonuje, że to właśnie sposób, w jaki działa internet i to, jak z niego korzystamy, wpływa na nasze myślenie i zachowanie. A że z internetu korzystamy coraz więcej, to jego wpływ na nasz umysł będzie też coraz większy. Powoli staniemy się płytkimi ludzikami, które szybko wyszukują krótkie informacje w sieci, ale nie potrafią zrozumieć dłuższego tekstu lub zdania wielokrotnie złożonego.
Ratunkiem są książki. Trzeba je tym więcej czytać, im więcej godzin spędzamy w sieci. Badania naukowe potwierdzają, że książki mogą zatrzymać, a nawet cofnąć zmiany, które w mózgu wywołuje internet:
1. Czytanie książek poprawia koncentrację. Czytanie długich tekstów sprawia, że przez kilkadziesiąt minut, a nawet kilka godzin, skupiamy się na jednym zajęciu, jednym obiekcie, jednej historii.
2. Czytanie książek rozwija słownictwo. Możemy w nich nie tylko znaleźć mądre słowa, których znaczenia do tej pory nie znaliśmy, ale także czytanie długich złożonych zdań rozwija nasz język, trzyma go w ryzach, uczy poprawności gramatycznej, bombardując dobrze napisanymi zdaniami, które zostają w głowie.
3. Czytanie książek jest też świetnym ćwiczeniem dla pamięci. Zmusza mózg do przyswajania i analizowania informacji. Każe mu pamiętać początek historii, żeby dało się zrozumieć środek i zakończenie.
Dlatego jeżeli czujecie, że wasz mózg zaczyna odpływać, czytajcie więcej książek. Albo chociaż więcej długich tekstów, które pozwolą wam się zatrzymać na chwilę i skupić na literkach przez kilkadziesiąt minut.