Pan Nikt chce wybierać dyrektora
Pan Nikt chce wybierać dyrektora – Jak to nic nieznaczący pseudokrytycy teatralni zamiast opisywać rzeczywistość bardzo chcą ją kreować.
Trudno jest znaleźć jakiekolwiek informacje na temat kim tak naprawdę jest Piotr Wyszomirski i jakie ma kompetencje, żeby wypowiadać tak autorytatywne sądy, jakie wypisuje na łamach założonego przez siebie samego portaliku internetowego o szumnej nazwie Gazeta Świętojańska, ale trudno się oprzeć wrażeniu, że ten niespełniony reżyser teatralny i piejący zachwyty nad wszystkimi bzdurami, które wyszły spod ręki “spółdzielni teatralnej”, Pan Nikt, sam chyba uważa się za najlepszego kandydata na dyrektora Teatru Miejskiego, ciągle dyskredytując obecnego, czyli Krzysztofa Babickiego.
Pan Nikt chce wybierać dyrektora
Odkąd Krzysztof Babicki już chyba 10 lat temu został dyrektorem artystycznym Teatru Miejskiego w Gdyni, jest on bezustannie i bezpodstawnie krytykowany, żeby nie powiedzieć szykanowany, przez niejakiego imćpana Wyszomirskiego, który kontestuje absolutnie wszystko, co powstaje w tym teatrze, równocześnie wychwalając w niebogłosy każdą bzdurę i każdą katastrofę sceniczną, która powstaje w Teatrze Wybrzeże, który jak wiadomo od lat promuję bełkot intelektualny rodem ze “spółdzielni teatralnej”, co w odróżnieniu od Teatru Miejskiego w Gdyni, który ma znakomitą frekwencję, czyni go teatrem niezbyt chętnie odwiedzanym przez trójmiejską publiczność.
Niejasne są powody tego stanu rzeczy, ale można podejrzewać, że ma w tym swój udział swoistego rodzaju nepotyzm, polegający na tym, że Pan Nikt w Teatrze Wybrzeże w 2016 r. “wyreżyserował” bez żadnego sukcesu, tekst własnego autorstwa pt. tytuł: Latający Cyrk Idei, Ostatnia wieczerza.
Niejasne są także kompetencje Pana Wyszomirskiego do reżyserowania czegokolwiek, bo o ile mi wiadomo nie uczęszczał on do żadnej uczelni kształcącej reżyserów, ale być może dobre stosunki z dyrektorem teatru są wystarczającą umiejętnością do reżyserowania.
Jak widać multytatlent pana Wyszomirskiego nie kończy się na reżyserii i pisaniu dramatów, ale także obejmuje bycia redaktorem naczelnym “gazety” internetowej, która szczyci się tym, że “18 lat idzie pod prąd” i sama siebie uważa za “zaangażowaną” (cokolwiek miałoby to znaczyć), oraz, co najważniejsze, bycia naczelnym, najważniejszym i najmądrzejszym recenzentem teatralnym w trójmieście (i pewnie na całej kuli ziemskiej), co już samo w sobie budzi moją największą niechęć i podejrzliwość, bo jeżeli ktoś “reżyseruje” to sam raczej nie powinien równocześnie recenzować, albowiem może bardzo łatwo zostać podejrzany o nieobiektywność, stronniczość i promowanie (nawet podświadome) własnej skromnej osoby kosztem konkurentów.
Ostatnio jednak Mister Wyszomirski przeszedł sam siebie i okazał się także ekspertem od powoływania dyrektorów, albowiem w mocno niesmacznym tekście, mocno pachnącym paszkwilem, pt. “Gdynia. Co dalej z Krzysztofem Babickim?” opublikowanym (o dziwo) we własnej gazetce internetowej, a przedrukowanym (co przykre, ale z powodu oczywistego promowania przez nich wszystko, co “spółdzielniane”) na łamach E-teatru.
W owym “artykule” Pan Nikt, najpierw sugeruje, że pomimo, iż Krzysztof Babicki jest dyrektorem artystycznym, a nie naczelnym Teatru Miejskiego, tak naprawdę to tylko on rządzi w TM, a naczelny tego teatru jest, li tylko, “malowanym dyrektorem”.
Potem autorytatywnie pan Wyszomirski stwierdza, że ponieważ Prezydent Szczurek lubi lojalne miernoty, to tandem Babicki – Zieliński “uzyska przedłużenie bezkonkursowe i przez kolejne 5 lat na scenie przy ul. Bema będą serwowane odgrzewane kotlety”.
Niestety słowem nie wyjaśnia nam ów wielki redaktor, jakie te odgrzewane kotlety są, albo mają być, ale w myśl jego genialności, żaden teatr, ani reżyser, nie powinien chyba mieć śmiałości wystawiać cokolwiek, co wcześniej było już wystawiane, albo co sam wystawiał. Oczywiście to, że w ten sposób zasadność grania całej klasyki dramaturgicznej z Szekspirem na czele straciłoby sens, nie ma dla ów wszechwiedzącego żadnego znaczenia, albo może właśnie taki teatr mu się marzy, w którym piszą Panowie Wyszomisrcy i im podobni, zamiast starych dziadersów, jak Szekspir, Molier, albo Fredro.
Natomiast o tym, że dla reżysera ponowne wystawienie tekstu, który już gdzieś, kiedyś robił, jest zadaniem o wiele trudniejszym, niż pierwsze wyreżyserowanie owej sztuki, nie ma pan Wyszomirski bladego pojęcia (no bo “reżyserując” w swojej wiekopomnej karierze trzy teksty /oczywiście własnego fenomenalnego autorstwa/, skąd miałby mieć?). Wystarczy pogardliwie stwierdzić, że coś takiego jest odgrzewanym kotletem i od razu wiadomo, że jest to czymś złym, nagannym i niedobrym dla teatru i jego publiczności.
W końcu ten wielki Pan Nikt polskiego teatru stwierdza, że: “Krzysztof Babicki, niegdyś jeden z czołowych, polskich reżyserów teatralnych, dawno już się wypalił, odcina kupony od swych dawnych sukcesów (rzadko) lub się powtarza, nie walczy, nie poszukuje. Bo po co? Frekwencja jest, król zadowolony, gdyńska, w większości uśpiona publiczność, chyba też.”
Niestety nie pisze nasz Pan Alfa i Omega, według kogo, albo jakiej miary, Krzysztof Babicki “się wypalił”, ale podejrzewam, że jedynym i ostatecznym sądem w tej mierze, jest opinia naszego wybitnego autora.
Natomiast rzeczą oczywistą i wprost dyskwalifikującą dyrektora Babickiego jest naturalnie to, że frekwencja w Teatrze Miejskim jest i że jego publiczność (znowu pogardliwie nazwana “uśpioną”) jest zadowolona. Przecież wszyscy w teatralnej Polsce wiedzą, że prawdziwą miarą wybitności jakiegokolwiek teatru w naszym kraju jest to, że na jego przedstawienia nie chce nikt chodzić, oprócz małej garstki panów Wyszomirskich i jemu podobnych, czego zapewne najlepszym dowodem było niezwykle krótkie życie sceniczne mistrzowskich utworów samego pana Wyszomirskiego, co świadczy o jego niewątpliwej bezkonkurencyjności w kwestii wygłaszania jakichkolwiek opinii teatralnych, a zarazem podejrzewam, że czyni go rewelacyjnym, niezrównanym, i absolutnie najlepszym kandydatem do objęcia stanowiska dyrektora wszechnaczelnego Teatru Miejskiego w Gdyni, oraz całej teatralnej kuli ziemskiej.
Amen!
#PiotrWyszomirski