PALI SIĘ!!!
PREMIERA ZBLIŻA SIĘ OGROMNYMI KROKAMI
i czasu na blogowanie coraz mniej.
Wczoraj pisałem o tym co dla mnie jest najważniejsze przed premierą i słowa okazały się być prorocze, bo pierwszą generalną sknociliśmy koncertowo.
Technika szwankowała, nowa rzeczywistość pod postacią postawionej scenografii spowodowała, że aktorzy czuli się obco i jeszcze tego otoczenia nie oswoili, muzyka nie nadążała, światło nie zawsze wchodziło tam gdzie miało wejść, no i nerwy wszystkich trochę zżerały, bo pierwsza generalna także jest swoistą kolaudacją, kiedy to dyrektor przychodzi i sprawdza, co tam też namotaliśmy w tym naszym małym zamkniętym światku przez 2 miesiące.
I w natłoku tego wszystkiego jest łatwo skupić się na duperelach i zapomnieć o aktorze (widziałem swoją drogą, jak pewna – skądinąd głośna – reżyserka w trakcie drugiej generalnej dwie godziny reżyserowała martwe dekoracje, żeby jeździły w łączniku między scenami tak, jak ona chciała, a biedni aktorzy prawie płakali w kulisach, bo nie mogli zagrać całości)
Dlatego tak ważne dla mnie było wczoraj skupienie się na aktorach, żeby dodać im otuchy i wytyczyć dobry kierunek, żeby zagrali popisowo na premierze. – Jak coś w technice się rypsnie to trudno, ale aktor ma zagrać fantastycznie!!!
No i dzięki Bogu mamy mądrego dyrektora z wyobraźnią, który nie zwraca uwagi na wszystkie jeszcze niedoskonałości, a potrafi dać konstruktywne uwagi, które mogą wznieść przedstawienie na jeszcze lepszy poziom.
W sumie okres nerwowy, ale baaaaaaaaaardzo twórczy.
Płyniemy dalej, a już blisko ląd!!!
0 Comments
Trackbacks/Pingbacks