Ożenić się nie mogę – premiera w ATR

Ożenić się nie mogę – premiera w ATR to znakomita recenzja ” Ożenić się nie mogę ” pióra Janusza Muzyczyszyna, który z pewnym wahaniem wybrał się na premierę.

Ożenić się nie mogę – premiera w ATR 

Ożenić się nie mogę - premiera w ATRZ pewnym wahaniem wybrałem się dzisiaj do gliwickiego Akademickiego Teatru Remont na premierę sztuki Aleksandra Fredry „ Ożenić się nie mogę ”.

No bo: wielkie nazwisko – Fredro klasyk klasyków a tu nie dość, że amatorski teatr, to jeszcze reżyser (i równocześnie kierownik artystyczny teatru – Grzegorz Kempinsky), którego znałem dotychczas z realizacji sztuk współczesnych. Na dodatek sztuka, którą wybrał jest kompletnie nieznana zwykłemu widzowi – nawet temu, który trochę pląta się po teatrach.

Ponieważ treści sztuki wcześniej nie znałem (wiem – wstyd), to przy pomocy wujka Google’a zasięgnąłem informacji, no i dowiedziałem się, że prawie dokładnie dwa lata temu sztukę tę w tej samej reżyserii wystawił Teatr Miejski w Gdyni. To wzmogło moją ciekawość.

Nie będę opowiadał treści, żeby nie odbierać przyjemności kolejnym miłośnikom dobrego teatru, skupię się raczej na osobistych doznaniach i przemyśleniach.

Spodziewałem się tekstu mówionego wierszem – i tu pierwszy zonk! Proza. Sądziłem, że stroje czy scenografia choć trochę będą przypominać czasy „fredrowskie” i drugi zonk! No więc skupiłem się po prostu na odbiorze as-is.

Niewątpliwym sukcesem reżysera i całego zespołu było to, że zastosowane przez nich środki wyrazu trafiały jak w masło do (w przeważającej części) młodej widowni. Te „ścianki”, „selfies”, durne rozmowy durnej dziennikarki z durnymi celebrytami otoczonymi wianuszkiem paparazzich chyba otwarły oczy przynajmniej części widowni na to, co się w tym celebryckim świecie dzieje. Rozlegający się śmiech widzów zdawał się być szczery. Gdyby się uprzeć, to w zachowaniu, wyglądzie czy wypowiedziach przy „ściance” bohaterów sztuki można by było znaleźć odniesienie do konkretnych żyjących osób znanych z okładek czasopism czy z TV. Delikatne podteksty erotyczne też do młodych widzów trafiały bezbłędnie.

Co do samej gry – najtrudniejsze zadanie miał niewątpliwie aktor grający rolę Macieja, wiecznie pijanego lokaja; był on bowiem zwornikiem całego przedstawienia. Mnie natomiast urzekła gra młodej aktorki w roli Julji – chyba była lepsza od swojej koleżanki, grającej Hermenegildę. Pozostali panowie udźwignęli swoje role, choć z całej trójki najlepiej moim zdaniem wypadł najstarszy z nich, czyli pan Gdański. Mówiąc uczciwie – nikt nie przeszedł „obok” przedstawienia, choć na początku tremę widać było.

Najlepszą oceną była reakcja publiczności na zakończenie przedstawienia – szczere i niewymuszone brawa na stojąco.

Ciekawy jestem, czy druga obsada, która zagra tę sztukę w niedzielę będzie tak samo dobra, czy może lepsza?

Teatrowi Remont chcę szczerze pogratulować sukcesu a reżyserowi, Grzegorzowi Kempinskiemu dobrej ręki w doborze repertuaru i aktorów. Swoją drogą chętnie zobaczyłbym kiedyś tzw. „tradycyjne” przedstawienie w jego reżyserii, z całym tym bogatym entouragem, znanym z teatrów zawodowych.

Janusz Muzyczyszyn

www.muzyczyszyn.pl/recenzje/ozenic-sie-moge-premiera-atr/


#ozenicsieniemoge