O nocy listopadowej. Psim sercu i Nadziei.

O nocy listopadowej. Psim sercu i Nadziei. – to najnowszy felieton mojego ukochanego Wojtka Maryańskiego, który tak pięknie pisze o miłości i nadziei.

Zmysłowo i delikatnie pisze Wojtek o nocy listopadowej, kiedy obudziło się w nim światełko nadziei.

O nocy listopadowej. Psim sercu i Nadziei.

O nocy listopadowej. Psim sercu i Nadziei.

Obudziłem się w środku nocy. Bez powodu. Nie przestraszył mnie sen. Oddychałem normalnie. O nic się nie martwiłem. Tak już się u mnie z rzadka dzieje.

Sen obraża się na mnie i wychodzi. Czasem na 15 minut na papierosa. Czasem na godzinę. Pewnie wtedy idzie na spotkanie z koleżkami, Snami i piją gdzieś w Sennej knajpie ciemne piwo wprost z Dublina. Bo to noc. Tym razem obudziłem się trochę inaczej.

A było to tak. Leżałem na lewym boku. Przysięgam, nie zmyślam. Lewa ręka wyciągnięta przed siebie. A na przedramieniu leży głowa mojego jednookiego Felka obróconego do mnie plecami. Nie poruszyłem się. Przecież nie można przeszkadzać w śnie mojemu ukochanemu psiemu synkowi.

Więc wsunąłem prawą dłoń między prześcieradło a lewy bok Felka. Tak właśnie piszę precyzyjnie. Precyzja uwiarygadnia.

Wsunąłem więc tam rękę i wyczułem Felkowe bijące psie serce. Tuk. Tuk. Tuk. Tuktuk. Przerwa. Krótka. potem znów i znów i znów. Jakby wystukiwał całe zdania psim alfabetem Morse’a.
O czym tam nie było. O tym, że się bał i był bezsilny, kiedy złapały go draby i potwornie skrzywdziły. Poem o tym, że nie był pewien jak u nas będzie. Jak doszedł do momentu, że czuje się szczęśliwy. Oczy mi się zaczęły kleić, bo jednocześnie przyszedł sen po dwóch pintach Qunnessa.

To moje słuchanie ma dawną historię. Słuchałem, jak pamiętam od zawsze. Uważnie. Wszędzie. Wyłapywałem w tym słuchaniu jakieś wietrzne scherza, leśne szumy i szumki, czasem jakiś fragment nie napisanej symfonii przez jazzującego Szostakowicza. Jedni są tacy a inni inni.
Pamiętam jak słuchałem bicia serca Janka, ja miał jakieś trzy lata. To serce było jak szalony mysikrólik trzepoczący się w środku. Nigdy nie myślałem, że serce dwuletniego faceta tak szybko bije. Ciekawe, jak bije dzisiaj ? Nie wiem.

Dookoła listopad, jak co roku. Trudno oświecić ten smutniejący Eliotowski, nasiąknący wilgocią miesiąc.

Wczoraj, zabłysło światełko sensu i nadziei

Nie wdając się w analizę, pozostańmy przy tym sformułowaniu.

W.

Wojtek Maryański


#miłość