Niszczono mnie z premedytacją
Niszczono mnie z premedytacją – to następny odcinek wstrząsającego tekstu Bogdana Wasztyla z cyklu “Labiryntów Auschwitz”, który publikuję na moim blogu.
“Grozili mi, poszturchiwali, pozmieniali wszystkie zamki. Nie mogłem ogrzać pokoju, bo nie miałem gdzie złożyć węgla, nie mogłem nic ugotować. Niszczono mnie z premedytacją”
Niszczono mnie z premedytacją
Na Śląsku czuł się dobrze. Ożenił się ze Ślązaczką i nie miał powodów do narzekań. – Jestem świadomym Polakiem – mówi. – Do dziś pamiętam „Rotę”. W tym duchu starałem się wychować dzieci. Kiedy starszy syn w 1981 roku wyjechał na zachód, do Republiki Federalnej Niemiec i przyjął obywatelstwo niemieckie, coś we mnie pękło.
Właśnie wtedy zaczęły się kłopoty. Przed oczami Stefana Cz. przesuwały się koszmarne obrazy z przeszłości. W roli oprawców występowali Niemcy. Z dnia na dzień zobaczył to, czego wcześniej nie dostrzegał. W Ozimku lepiej powodziło się tym, którzy mieli kogoś w Niemczech. Ślązacy zaczęli przypominać sobie niemieckie słowa, czuć się Niemcami. Maria, żona Stefana, wszędzie wychwalała niemiecki dobrobyt. Kiedy przychodziły paczki od syna, rozpakowywała je w obecności sąsiadek. „Jakie zmyślne te Niemce” – mówiła.
Józef wyjechał w tajemnicy przed ojcem. Maria wiedziała o wszystkim. – Ja tak umyśliłam – szczyciła się. Załatwiła synowi papiery poświadczające niemieckie pochodzenie.
– Od jakiego Niemca on pochodzi? – wściekał się Stefan. – Co ty wymyśliłaś? Od pochodzi od ciebie i ode mnie, a my jesteśmy Polakami.
– Tam bogaty kraj, lekkie życie.
– Sukinsyny, okradli całą Europę, to teraz im dobrze.
– Ty polski dziadu, cicho siedź – kończyła Maria.
Stefan wykreślił Józefa ze swej pamięci. Nie korzystał z paczek. Maria się obraziła, a wedle Stefana, zwariowała na punkcie Niemiec. Pozostałe dzieci wzięły stronę Marii.
– We własnym domu zostałem sam jak palec – ocenia Stefan.
Sprzeczki przerodziły się w kłótnie, a te w awantury. Drugi syn dobrze żył z milicją. Stefan związany był z „Solidarnością”. Sypały się mandaty za jazdę rowerem po chodniku, nieprzestrzeganie przepisów przeciwpożarowych.
Któregoś dnia Jan, młodszy syn, zdemolował mieszkanie i uderzył ojca. Milicja uznała, że nie ma powodów do interwencji. Później żona zaatakowała Stefana grabiami. Na pomoc wezwała dwóch ormowców przechodzących ulicą. Pobili Stefana do nieprzytomności. Złamali mu nos. Prokurator umorzył postępowanie uznając, że to Stefan zaatakował przeciwników.
Sąd orzekł rozwód z jego winy. Marii przyznał alimenty (jedna trzecia poborów Stefana), a Stefanowi jeden pokój. Maria z Janem prowadzili gospodarstwo, hodowali bydło.
– Grozili mi, poszturchiwali, pozmieniali wszystkie zamki. Nie mogłem ogrzać pokoju, bo nie miałem gdzie złożyć węgla, nie mogłem nic ugotować.
Kiedy Stefan wrócił z sanatorium, Jan nie wpuścił go do domu. Właśnie toczyła się w sądzie sprawa o podział majątku, gdy Stefan złożył pozew przeciwko Marii i synowi o wyrzucenie go z domu. Sad uniewinnił Marię.
Podzielono majątek. Sąd uznał, że Stefan nie przyczynił się do powstania majątku i nie remontował domu, więc dom, warsztat, kuchnię i łazienkę z oborami, murowaną stodołę, wiaty drewniane i chlew przyznał Marii i Janowi. Maria miała zapłacić Stefanowi za jego część 950 zł. Na znak protestu Stefan tych pieniędzy nie odebrał. Odwołał się od tej decyzji. Bez skutku.
Potem Maria pozwała Stefana do sądu o to, że nie płacił czynszu za zajmowany w domu pokój. Sąd uznał, że Stefan jest winny i obciążył go kosztami procesu oraz nakazał zapłacić zaległy czynsz.
– Niszczono mnie z premedytacją – komentuje Stefan Cz. – Żona pracowała tylko przez 7 lat, to ja utrzymywałem rodzinę. Odebrano mi dorobek całego życia, wyrzucono z domu i jeszcze kazano płacić za pokój, którego nie mogłem używać, bo nie wpuszczano mnie do domu.
Maria wyliczyła, że Stefan powinien płacić za pokój 66 zł miesięcznie.
*
„Dobry działacz i organizator. Bardzo schorowany”. („Inny”, Głos Odlewnika, 1981)
Labirynty Auschwitz
Opowieści non fiction
Józef Szajna, wielki artysta i były więzień niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, mawiał: Inni nie chcą pamiętać, a ja nie mogę zapomnieć. Mam podobny kłopot z pamięcią. Przez ponad dwadzieścia lat poznawałem świat Auschwitz wysłuchując setek opowieści byłych więźniów tego obozu. Z wieloma z nich się zaprzyjaźniłem, towarzyszyłem im w sytuacjach oficjalnych i nieoficjalnych, podążałem za nimi tymi samymi poplątanymi ścieżkami, którymi wiodło ich życie. Ich życie, ich świat stawały się po części moimi. Aż zaczęli znikać, odchodzić na zawsze…
Dziś już nie ma wśród nas żadnego z nich. I nie ma tego ich świata. A ja nie mogę zapomnieć… Podobnie jak Marian Kołodziej, więzień Auschwitz z pierwszego transportu, który do ostatnich dni życia opisywał świat obozu na monumentalnej, wstrząsającej wystawie Labirynty. Klisze Pamięci , którą można oglądać podziemiach kościoła Franciszkanów w Harmężach koło Oświęcimia. To do niej nawiązuje tytuł bloga.
Zapraszam do Labiryntów Auschwitz, do świata, którego już nie ma.
https://auschwitzmemento.pl/projekty/labirynty-auschwitz/
#Aushwitz