NIEPOHAMOWANE UWIELBIENIE GRAFOMANII
Przeczytałem niedawno kilka ostatnich roczników pewnego szacownego polskiego miesięcznika, mającego na celu promowanie dramaturgii współczesnej i zastanawiam się jak to jest, że prawie wszystkie polskie sztuki w nim są grafomańskimi wypocinami z którymi przysłowiowa książka telefoniczna w porównaniu wydaje się ciekawa, jak dzieło Szekspira…
Można by domniemywać, że pokazuje to obecną kondycję polskiej dramaturgii współczesnej w której króluje mamałyga, grafomania, mierność i tandeta.
Na szczęście do mnie docierają polskie sztuki bezpośrednio od twórców i poprzez agencje dramatu, więc wiem, że tak nie jest, ponieważ może też nie są najwyższego lotu, ale o niebo lepsze, niż to, co drukuje się w owym periodyku, więc zapewniam, że tak nie jest.
Można w związku z tym jedynie domniemywać, że to darzone szacunkiem pismo, jest wyłącznie odzwierciedleniem prywatnych upodobań estetycznych redaktora naczelnego i że gust ów sprowadza się do niepohamowanego uwielbienia grafomanii.
Ależ nie! Zakrzykną jego zwolennicy. Przecież większość sztuk tam drukowana, jest przecież nagradzana w konkursach dramaturgicznych!
No i co z tego, kiedy w większości z nich ów “reformator” polskiego teatru zakotwiczył się, jako przewodniczący jury i główny selekcjoner.
Doprawdy smutny jest stan polskiej dramaturgii i tym smutniejszy, że rzeczy rokujące nadzieję na ciekawe wystawienie sceniczne, nigdy na tę scenę nie trafią, ponieważ pan Alfa i Omega polskiej dramaturgii nie przyjął ich do druku, a większość ludzi teatru w Polsce jest zbyt leniwa, żeby sięgać do innych źródeł niż jego wielce szacowne pismo.
Sam wiem ile słabych tekstów trzeba przeczytać, żeby trafić na jedną perełkę i jeśli byłbym zdany jedynie na ów miesięcznik obawiam się, że robiłbym przedstawienie raz na pięć lat, bo mniej więcej z taką częstotliwością ukazują się teksty warte pochylenia się nad nimi w tym arcypiśmie.
Aktywnie śledząc to, co się wystawia na polskich scenach widzę, że potwierdza to tylko moją fundamentalną tezę, że w polskiej dramaturgi ogłasza się kolejne arcydzieła na zasadzie “braku laku”. Bo w istocie jest tak, że większość ludzi teatru niestety jest bardzjej skłonna z uśmiechem szamać skorupiaki pod hasłem
“na bezrybiu i rak rybą”, niż śmiało mówić, że król jest nagi.
Amen
#grafomania #teatr #dramaturgia #Szekspir
0 Comments
Trackbacks/Pingbacks