Nie ma co płakać za Starym Teatrem
Nie ma co płakać za Starym Teatrem – O patologii, która spowodowała, że Narodowy Stary Teatr stoczył się na samo dno teatralnej Polski.
Andrzej Rozmus napisał pod jednym z moich postów na Facebooku, że za stan Narodowego Starego Teatru im Heleny Modrzejewskiej w Krakowie odpowiadają pracownicy Narodowego Starego Teatru im Heleny Modrzejewskiej w Krakowie. W związku z tym nie ma co płakać za tym umierającym teatrem.
Gwoli wyjaśnienia dodam tylko, że zespół tego ongiś szacownego teatru, przez kilka lat uprawiał onanizm teatralny rodem z Mafii Teatralnej, pod dyrekcją wybitnego reżysera Jana Klaty i kiedy temu skończył się kontrakt, na wszystkie sposoby bojkotował dyrekcję Marka Mikosa, który w rezultacie stał się niewolnikiem zespołu, ale starał się jeszcze robić dobry teatr.
Postawa zespołu doprowadziła w efekcie do odwołania pana Mikosa i w jego miejsce powołanie dwóch totalnych ignorantów-figurantów, panów Waldemara Raźniaka i Benjamina Bukowskiego, którzy nie mają już chyba nic do powiedzenia i chodzą posłusznie na smyczy zespołu, rujnując resztki tego kiedyś znakomitego teatru.
I tylko widzów żal, bo nie mają dokąd chodzić, albowiem Teatr Słowackiego cierpi na podobną chorobę niszczenia dobrego teatru przez Krzysztofa Głuchowskiego, a Teatr Bagatela, który został oddany po znajomości Krzysztofowi Maternie osunął się w nicość i uprawia raczej autorski kabaret tego wątpliwej jakości pana dyrektora, niż prawdziwy teatr.
(Tekst komentarza, pod obrazkiem)
Link do posta pod którym został opublikowany komentarz Andrzeja Rozmusa:
https://www.facebook.com/groups/KonfederacjaRezyserow/permalink/1427061098083736
Nie ma co płakać za Starym Teatrem
Jeżeli jest tak, że gdy umiera pracownik, przed drzwiami wisi jedna mała czarna flaga, natomiast gdy dyrekcji kończy się kadencja cały budynek jest opasywany wielką czarną wstęgą, a w gazecie pisze się o “śmierci teatru” i nikt się nawet nie zastanawia , czy to aby nie jest stawianie sprawy na głowie…
No cóż…
Może i ten teatr rzeczywiście już “nie żyje”…
Ale sam nie umarł.
Ktoś go w tę przepaść pchnął…
Podpowiem (nie byli to politycy)
Byli to wszyscy ci, którzy sami namawiali reżyserów, by NIE WSPÓŁPRACOWALI z tym teatrem, bo dyrekcja się nam nie podoba.
W przyrodzie tak już jest, że jak coś się nie odżywia, to zdycha.
A atakowanie organizmu przez jego własne komórki, nazywane jest “chorobą autoimmunologiczną” , bez odpowiedniej terapii, również śmiertelną.
Ot i koniec bajki.
Ale by już wyjść z metafor…
Za stan Narodowego Starego Teatru im Heleny Modrzejewskiej w Krakowie odpowiadają pracownicy Narodowego Starego Teatru im Heleny Modrzejewskiej w Krakowie.
Głównie dlatego, że są w zespole osoby, które potrafią reżyserować, a mimo to postanowili tego nie robić.
Tylko jeden z trzech ostatnich dyrektorów, odmówiłby takiej inicjatywie, gdyby się pojawiła (ale zdaniem zespołu ten potrafił reżyserować, więc nie było potrzeby).
Zatem stan obecny wszystkim odpowiada.
A zatem…
Nie ma co płakać.
Jest super.
#Teatr #StaryTeatr #TeatrSłowackiego #TeatrBagatela #Kraków