Monika Strzępka i jej fobie

Monika Strzępka i jej fobie – Monika Strzępka zupełnie ignoruje fakt, że Teatr Dramatyczny nie jest prywatnym folwarkiem jej i jej koleżanek.

Monika Strzępka jest feministką totalną, żeby nie powiedzieć totalitarną. Wydaje się, że kierują nią poważne zaburzenia i fobie. Teatr Dramatyczny pod jej dyrekcją to teatr wykluczający większą część stołecznych widzów, a przecież ta instytucja kultury jest finansowana z ich środków.

 

 

 

Monika Strzępka i jej fobie

 

 

 

 

Monika Strzępka i jej fobie

Matrona od dekonstrukcji

Choć Monika Strzępka w środowisku artystycznym od zawsze postrzegana była jako artystka przełamująca schematy i lubująca się w antynarodowej dekonstrukcji, to awantura o jej szefowanie warszawskiemu Teatrowi Dramatycznemu pokazała szerokiej opinii publicznej coś znacznie ważniejszego – że tą ważną instytucją kierowała osoba skrajnie zideologizowana, podporządkowująca ją swoim fobiom. Pisze Zuzanna Dąbrowska w „Do Rzeczy”.

 

Pod koniec listopada wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł w trybie rozstrzygnięcia nadzorczego unieważnił decyzję powołującą Monikę Strzępkę na dyrektora Teatru Dramatycznego (o powołaniu zdecydowała komisja konkursowa składająca się z przedstawicieli miasta, resortu kultury, ZASP oraz związków). Jak argumentował wojewoda, program Strzępki nie spełniał wymogów konkursu na szefa teatru.

 

„Dobór współpracowników i zaproponowany repertuar jednoznacznie wskazują, że program Moniki Strzępki nie wpisuje się w oczekiwania. Organizator jednoznacznie określił linię programową Teatru, jako skierowanego do tzw. widzów środka. Kandydatka zaś zapowiedziała całkowitą zmianę dotychczasowej linii” – czytamy w uzasadnieniu.

 

„WILGOTNA PANI” I INTERWENCJA ORDO IURIS

Problemem były kwestie ideowe. Radziwiłł zarzucił Strzępce, że „stroni od dzieł klasycznych”. Wydaje się, że iskrą na tym prochu była skandaliczna rzeźba, która została ustawiona w teatralnym holu z okazji objęcia funkcji przez nową dyrektor. Rzeźba o nazwie „Wilgotna pani” to „waginiczna instalacja” autorstwa Iwony Demko. Twórczyni nazywa siebie „artystką waginistką”.

 

Rzeźbę „wprowadzono” do teatru w absurdalnym orszaku, któremu przewodziła dumnie m.in. właśnie Monika Strzępka. „Od 1 września »Wilgotna pani« będzie matronować Teatrowi Dramatycznemu – przez najbliższych kilka tygodni rzeźbę będziecie mogli obejrzeć w dolnym foyer teatru” – informowano na facebookowej stronie „Plac Defilad”, festiwalu, który co roku odbywa się na placu Defilad (na którym z kolei mieści się Teatr Dramatyczny). „Monika Strzępka pulsującym, magicznym rytuałem i siostrzeńską procesją zainaugurowała swoją pięcioletnią kadencję na naszej plenerowej scenie” – dodano.

 

Sprawą zainteresował się Instytut Ordo luris, który podjął interwencję. W efekcie doszło do odwołania Strzępki, choć artystka wcale nie odchodzi z Teatru Dramatycznego, o czym później.

 

Monika Strzępka to nie tylko „matrona” stołecznego TD, jak postrzegają ją lewaccy aktywiści. Czterdziestosześciolatka jest reżyserem teatralnym z pokaźnym dorobkiem. Zadebiutowała w 2004 r. w Teatrze Polskim w Bydgoszczy, gdzie wystawiła tekst Anny Bednarskiej „Z twarzą przy ścianie”. Później wystawiła m.in. „Prezydentki” Wernera Schwaba i „Dziady. Ekshumacja” Pawła Demirskiego według „Dziadów” Adama Mickiewicza (Teatr Polski we Wrocławiu).

 

I to właśnie współpraca z Demirskim, prywatnie jej partnerem, przyniosła Strzępce największy rozgłos. Tandem Strzępka – Demirski uznawany jest za jeden z najważniejszych duetów teatralnych w kraju. „Artyści są znani z zaangażowanych wypowiedzi i spektakli krytykujących ekonomiczne i polityczne podstawy neoliberalizmu, a także konsekwentnie dekonstruujących mity polskości” – czytamy w tekście na łamach czasopisma naukowego „Litteraria Copernicana”. Strzępka i Demirski otrzymali w 2011 r. Paszport „Polityki” za „konsekwentnie rozwijany projekt teatru krytycznego. Za odwagę mówienia więcej i ostrzej, niż chcielibyśmy usłyszeć”. Pierwszy wspólny spektakl pary – „Dziady. Ekshumacja” z 2007 r. – piętnował narodową martyrologię Polaków, co jest jednym z głównych wątków ich twórczości. W „Tęczowej Trybunie 2012″ pokazali historię kibiców gejów, którzy walczą o prawo do jawnego i godnego uczestniczenia w mistrzostwach Europy w piłce nożnej. Dostaje się też władzy – „Firma” opowiada o problemach PKP. Jednak – jak powiedział Paweł Demirski – „zrozumieliśmy, że czego byśmy w naszym kraju nie dotknęli – czy to PKP czy szkolnictwa, czy służby zdrowia – właściwie nie ma miejsca, gdzie nie byłoby afery”.

 

Gdyby chcieć „przypisać” Monikę Strzępkę politycznie, to bliżej jej do lewicy spod znaku partii Razem niż Platformy Obywatelskiej – choć to ta druga wyniosła ją do najważniejszej funkcji w karierze.

 

Nie jest to postać czarno-biała. W swojej twórczości krytykuje „krwiożerczy kapitalizm” i liberalizm. Publicystka „Wyborczej” i TOK FM Dominika Wielowieyska zwróciła niedawno uwagę, że Strzępka w 2010 r. głosowała w wyborach prezydenckich na Jarosława Kaczyńskiego, bo uważała, że Platforma Obywatelska wprowadzi w życie „rozwiązania brutalne i nieodwracalne”. – To paradoks, że stanowisko zawdzięcza samorządowi, gdzie rządzi PO, a odwołuje ją Kaczyński, na którego głosowała – zauważyła dziennikarka.

 

Z lewicowością kojarzą się też stroje artystki. Lubuje się w dresach i awangardowych kreacjach, które wybiera również na oficjalne okazje.

 

I tak pewnie, z dużym powodzeniem, Monika Strzępka funkcjonowałaby dalej w dość ciasnym kręgu teatralno-artystycznym, gdyby nie seria wywiadów udzielonych po decyzji wojewody Radziwiłła. Dzięki nim opinia publiczna mogła z całą brutalnością uświadomić sobie, kto kierował (co prawda krótko, ale jednak) jedną z najważniejszych stołecznych placówek kulturalnych. W rozmowie na falach Radia Zet Strzępka wyraziła oburzenie faktem, że władzy przeszkadza jedna wagina w przestrzeni publicznej. Tymczasem – jak przekonuje – otaczają nas dziesiątki penisów.

 

– Żyjemy w kraju, w którym mamy tych penisów wysztorcowanych wszędzie bez liku, bo to są symbole fallusa. Wszystko, co jest wysokie i pnie się w górę, to jest męskie – stwierdziła. Jako przykład podała Pałac Kultury. – Więc ta nasza skromna, wspaniała „Wilgotna pani”, to chyba mamy prawo do jednego takiego miejsca – perorowała.

 

FEMINISTKA TOTALNA

Monika Strzępka jest feministką „totalną”, żeby nie napisać „totalitarną”.

 

– Nie urodziłam się feministką. „Myślę, że w swojej drodze artystycznej zadziałałam tak jak demokratyczna opozycja: najpierw wolność, a później kobiety” – wyznała w jednym w wywiadów.

 

Nie kryła jednak, że jej celem jest totalna feminizacja Teatru Dramatycznego, także kosztem walorów artystycznych. Chwaliła się, że instytucja jest jedyną „w tym kraju”, którą prowadzą wyłącznie kobiety. Nietrudno sobie wyobrazić, jaki krzyk by się podniósł, gdyby w głowie jakiegokolwiek mężczyzny pojawił się choćby pomysł stworzenia ośrodka „wyłącznie męskiego”, a w dodatku finansowanego ze środków publicznych. Tymczasem Strzępka nie widzi problemu i nęci wizją „instytucji bezprzemocowej”.

 

– Jedno miejsce, gdzie można prowadzić feministyczną instytucję kultury. Co nie oznacza, że my kogokolwiek wykluczamy. Feministyczna instytucja polega na tym, że my ją transformujemy w kierunku bycia instytucją bezprzemocową – zapewniła. Artystka dąży do obalenia patriarchatu. „Wojna jest radykalną manifestacją patriarchatu. Patriarchat zatem musi się skończyć, by skończyły się wojny toczone przeciw życiu. Stanie się to wówczas, kiedy uda nam się przekroczyć logikę dominacji, siły i podporządkowania” – wskazała w marcowym orędziu na tegoroczny Międzynarodowy Dzień Teatru.

 

Z kolei w wywiadzie dla TVN 24 reżyser podkreślała, że jej „zadanie jako artystki to jest rozmowa z publicznością, z tymi, którzy chcą ze mną rozmawiać”. – Naprawdę nikt pana wojewody do tego akurat teatru nie zaprasza, jeżeli nie chce. Ma cały szereg świątyń, innych teatrów, które proponują repertuar taki, jak by sobie życzył pan wojewoda -stwierdziła.

 

Monika Strzępka zupełnie ignoruje fakt, że Teatr Dramatyczny nie jest prywatnym folwarkiem jej i jej koleżanek, tylko instytucją publiczną, otrzymującą środki m.in. od Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (w tym roku to 240 tys. zł). Z tego też względu ma konkretne obowiązki wobec całego społeczeństwa, a nie jedynie lewicowo-feministycznej grupki stołecznych aktywistek. Reżyser ma nadzieję, że w jej obronie stanie prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski i odwoła się do „Wolnych Sądów”. – Mogę tylko powiedzieć, że liczę i wierzę bardzo w to, że w Polsce sądy są wciąż niezawisłe. Ta sytuacja pokazuje, jak bardzo to jest ważne, żeby sądy były niezależne i niezawisłe – mówi Strzępka w rozmowie z Moniką Olejnik i mówi to językiem betonowego elektoratu PO.

 

Warszawska śmietanka artystyczna, która podobnie jak w całym kraju ideologicznie stoi – pisząc najdelikatniej – daleko od prawicy, nie da zginąć Strzępce. „Poznajcie naszą nową doradczynię do spraw artystycznych. Przed wami – zawieszona! – Monika Strzępka, która będzie nas wspierać w realizacji koncepcji programowej” – poinformowali radośnie przedstawiciele Teatru Dramatycznego na Facebooku.

 

„Dramatyczny Kolektyw wdraża nowy model zarządzania teatrem i dalej realizuje zwycięski program: za sprawy artystyczne i programowe odpowiada Dorota Kowalkowska, za sprawy organizacyjne i finansowe Monika Dziekan, za transformację instytucji Agata Adamiecka, za sprawy produkcji Małgorzata Błasińska, a za sprawy techniczne i inwestycyjne Mariusz Guglas. Czy da się prowadzić teatr poza ściśle dyrektorskim schematem? Czy da się zarządzać instytucją inaczej niż w jednowładztwie? Trzymajcie kciuki! Kierunek: feministyczna instytucja kultury. Terapia dla wszystkich” – zapowiada placówka. A kto zapłaci za terapię dla widzów?

 

Zuzanna Dąbrowska

 

https://e-teatr.pl/matrona-od-dekonstrukcji-32508


#MonikaStrzępka #Teatr