Molier przewraca się w grobie

Molier przewraca się w grobie – O najnowszej, katastrofalnej premierze Radosława Rychcika w Teatrze Nowym w Łodzi.

Nowa dyrektorka Teatru Nowego w Łodzi, Dorota Ignatjew, kontynuuje to, co z takim zapałem robiła już w Sosnowcu i Lublinie, czyli masakruje teatr ciągłym podlizywaniem się mafii teatralnej, co na pewno znowu spowoduje totalne załamanie artystyczne i frekwencyjne.
A tymczasem Molier przewraca się w grobie.

 

 

 

Molier przewraca się w grobie

 

 

 

 

Molier przewraca się w grobie

Don Juan w kościele. Festiwal bezbożności

„Don Juan” Moliera w reż. Radosława Rychcika w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Sylwia Krasnodębska w „Gazecie Polskiej”.

 

Teatr Nowy w Łodzi rękoma reżysera Radosława Rychcika postawił Moliera na głowie. Z „Don Juana” usunął Boga, ogałacając dzieło z kluczowego dylematu – walki dobra ze złem, i dramaturgii, którą wywołuje perspektywa czekającego Don Juana piekła. W miejsce głębszego sensu molierowskiego tekstu mamy za to płytki schemat – zło zamknięte w strukturach Kościoła.

Spośród wielu interpretacji „Don Juana” to Jedno się nie zmienia. Bohatera „kontrakt małżeński nic nie kosztuje”, więc poddając się fantazjom, wchodzi w kolejne związki, czarując kobiece ofiary ożenkiem i pięknymi słowy. „Kochać się na wszystkie strony” – to cel nadrzędny, którego nie zwalczy żaden wykład o etyce i moralności ani żadna kobieca łza, uroniona z bólu z powodu złamanego serca. „Zbrodnicza rozwiązłość” zbiera żniwo, a Don Juan sięga po kolejne niewiasty.

 

W oryginale zapowiedzią konsekwencji dla kpiarza jest postać Komandora. Człowiek zgładzony przez Don Juana doczekał się po śmierci posągu, który po jakimś czasie przemówi do nieszczęsnego amanta i będzie zwiastunem piekielnego ognia, który pochłonie wyrachowanego kata kobiecych dusz i ciał. Jednak na łódzkiej scenie nic takiego się nie wydarzy. Cała akcja dzieje się we wnętrzu kościoła. Zakonnice lesbijki i księża geje spółkują w konfesjonale. Nie ma niebios i nie ma piekła. Zamiast tego jest budynek kościoła i grzeszni hipokryci w strojach duchownych. A jeśli zaświaty nie istnieją, to po co cala ta opowieść? Posąg Komandora się nie poruszy, za to Molier przewraca się w grobie.

 

W dużym dyskomforcie są też widzowie, bo muzyczny podkład złożony z zapętlonych sekwencji dźwięków w stylu ambient to zabieg, który osłabia odbiór spektaklu. Postać Donny Elwiry (Malwina Jelistratow) ograbiona jest ze wszystkiego, co w niej najcenniejsze. Sceny z jej udziałem nie budują niezbędnej dramaturgii. Udział ojca Don Juana, jakże istotny w molierowskiej opowieści, tu jest spłaszczony do poziomu, który niewiele wnosi do opowieści. Na pochwałę zasługuje tylko Paweł Kos w roli Don Juana. „Kupuje się” go od pierwszej sceny do ostatniej. Niestety charakteryzacja oddala go od pierwowzoru postaci, co śmieszy w konfrontacji ze znanymi słowami Piotrka (Łukasz Gosławski) o kokardach i perukach jaśnie panów… Może interpretatorzy „Don Juana” na łódzkiej scenie chcą pokazać, że Boga nie ma, ale sami popełniają przy tym niewybaczalne dla wymagającego widza grzechy, które dla teatru są śmiertelne.

 

https://e-teatr.pl/don-juan-w-kosciele-festiwal-bezboznosci-23498


#Teatr #Molier