Mizantrop doskonały

Mizantrop doskonały – O fenomenalnym przedstawieniu w reżyserii Jana Englerta w warszawskim Teatrze Narodowym w Warszawie.

Wiele mam do zarzucenia dyrektorowi Teatru Narodowego w Warszawie, Janowi Englertowi. Zbyt często ulega on presji Mafii Teatralnej i powierza reżyserię ich członkom – tym samym legitymując poniekąd, że ci ignoranci warsztatu reżyserskiego, są czegokolwiek warci.
Ale sprawiedliwości trzeba oddać honor i kiedy powstaje tak znakomite przedstawienie, jak “Mizantrop”, trzeba o tym napisać na blogu.

 

Szkoda tylko, że pan Jan Englert zazwyczaj powierza realizacje klasycznego, dobrego teatru, samemu sobie, a nie stara się poszukiwać i wyciągać na piedestał tych reżyserów w Polsce, którzy jeszcze potrafią robić dobry teatr. Bo wbrew pozorom takich jest jeszcze, dzięki Bogu niemało. Trzeba tylko ruszyć się z Warszawy, a nie, jak papuga powtarzać zachowawczo po Mafii Teatralnej te same nazwiska, które NIBY są najlepsze w Polsce.

 

Trochę więcej odwagi, panie Janie!

 

 

 

Mizantrop doskonały

 

 

 

 

Mizantrop doskonały

Mizantrop
„Mizantrop” Molière’a reż. Jana Englerta w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.

 

Trudno mi zachować obiektywizm pisząc o tym spektaklu, gdyż jesteśmy z Molierem rówieśnikami (tzn. raczyliśmy z Autorem przyjść na świat tego samego dnia acz innego roku – dodam dla uściślenia), a po wtóre – cóż, chwila prawdy – odnalazłem w sobie niespodziewanie wiele z Alcesta. Więc – subiektywnie!

 

Jest to spektakl pyszny pod każdym względem, przede wszystkim jednak – fantastycznie zagrany. W roli tytułowej znakomity (jak zawsze) Grzegorz Małecki, słusznie zresztą upierający się przy negatywnej ocenie twórczości nieszczęsnego Oronta (świetny Przemysław Stippa). Przeciwieństwem naszego Alcesta jest prowadząca światowe życie, wiedząca – z kim, gdzie i kiedy należy się spotkać, i – do kogo napisać – Celimena (rewelacyjna rola Justyny Kowalskiej), czy ich związek ma jakąkolwiek szansę, ach, czy ma? Ano – nie ma.

 

Zwraca się więc – zdradzę – Alcest ku Eliancie (znakomita Edyta Olszówka), ale któraż kobieta chciałaby być wyborem nr 2? No, może Arsinoe (olśniewająca Beata Ścibakówna), fałszywie zatroskana o nienajlepszą opinię o Celimenie, rozmowa obu dam jest majstersztykiem i najlepszym momentem tego znakomitego przedstawienia.

 

Koniecznie.

 

Rafał Turowski

 

https://e-teatr.pl/-32621