„Małe zbrodnie małżeńskie”
„Małe zbrodnie małżeńskie” – O znakomitym przedstawieniu Jana Hussakowskiego w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie.
Jan Hussakowski jest niewątpliwie jednym z najlepszych reżyserów teatralnych młodego pokolenia w Polsce. Nie stroni on od teatru opowiadanego klasycznie i nie poddaje się on dyktatowi jednej jedynie słusznej estetyce narzuconej przez Mafię Teatralną. Jego przedstawienia są zawsze spójne, robione z szacunkiem dla autora i oparte na pierwszorzędnym warsztacie. Jego „Małe zbrodnie małżeńskie” w Rzeszowie tylko to potwierdzają.
„Małe zbrodnie małżeńskie”
I że cię nie opuszczę, aż zamorduję
„Małe zbrodnie małżeńskie” Érica-Emmanuela Schmitta reż. Jana Hussakowskiego w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie. Pisze Magdalena Mach w „Gazecie Wyborczej – Rzeszów”.
Amnezja małżonka to dramat dla związku, z drugiej jednak strony może to być jedyna okazja do ulepienia idealnego małżeństwa całkiem na nowo. Czy to nie kusząca myśl? Nowy spektakl „Małe zbrodnie małżeńskie” w Teatrze im. W. Siemaszkowej jest przestrogą przed próbami rozwiązania małżeńskich problemów za pomocą kłamstw, intryg i gierek. Ale wciągająca to nauka, pełna nagłych zwrotów akcji, momentów wzruszeń i uśmiechu.
Czy dyrektor teatru powinien zaufać aktorom? Tak, bo sami przynoszą pomysły na przedstawienie, a jeśli pozwoli im się na realizację, to powstają takie przyjemne w odbiorze spektakle jak „Małe zbrodnie małżeńskie” właśnie. Z propozycją nowego tytułu i z pomysłem na obsadę przyszła do dyrektora Teatru im. W. Siemaszkowej w Rzeszowie Jana Nowary para aktorów: Magdalena Kozikowska-Pieńko i Karol Kadłubiec. Dyrektor zgodził się, a że od tego czasu upłynęły już dwa lata, to w międzyczasie powstało nowe tłumaczenie powieści Érica-Emmanuela Schmitta, na której oparto scenariusz, dokonane przez Jana Nowaka. Premiera spektaklu na rzeszowskiej scenie zbiegła się więc z ogólnopolską premierową realizacją nowej wersji tekstu, odświeżonej, w błyskotliwy sposób puszczającej do widza oko.
O czym są „Małe zbrodnie małżeńskie”? Opowiadanie treści sztuki byłoby całkiem sporą zbrodnią, polegającą na pozbawieniu widzów przyjemności wynikającej z zaskoczenia. Niech wystarczy więc krótkie wprowadzenie: to opowieść o małżeństwie z 10-letnim stażem (w powieści staż jest 15-letni, ale tu skrócono go ze względu na młodszy wiek aktorów): Lisa i Gilles próbują na nowo obudzić uczucia do siebie i odnaleźć w swoim małżeństwie po tym, jak Gilles stracił pamięć w wyniku wypadku. Ponoć spadł ze schodów, ale w tym spektaklu nic nie jest pewne. Bo po co stawiać czoła niewygodnym faktom, skoro nadarza się znakomita okazja, by je nieco skorygować?
Nie da się jednak uciec przed przeszłością ani przed samym sobą. Krok po kroku cała brudna prawda wyjdzie w końcu na jaw. Ale – jak to w tym spektaklu – zakończenie też Was zaskoczy.
„Małe zbrodnie małżeńskie” to nie jest jednak poradnik dla par z problemami, ale sposób na spędzenie miłego wieczoru, takiego, który wprowadza w dobry nastrój – z odrobiną humoru w ciętych ripostach, szczyptą romantyzmu, ale i z kryminalnym podtekstem.
Magdalena Kozikowska-Pieńko i Karol Kadłubiec jako Lisa i Gilles są w stosunku do siebie powściągliwi i nieufni. Reżyser Jan Hussakowski prowadzi aktorów oszczędnie, unikając tanich emocjonalnych chwytów, krzyków, dramatyzowania. Zawiła gra małżeńska rozgrywa się w dynamice mezzo piano. Gilles w wykonaniu Karola Kadłubca jest zdystansowanym intelektualistą, któremu charakterem bliżej do przysłowiowej angielskiej flegmy niż francuskiej namiętności. Z kolei Lisa Magdaleny Kozikowskiej-Pieńko wydaje się być zbyt eteryczna i łagodna, aby pozwolić sobie na szalone wybuchy emocji. A jednak gdzieś pod skórą buzują gorące emocje, które ujawniają się w mikrogestach, przyśpieszonych oddechach.
Udanym pomysłem na dopełnienie aktorskiej gry są wizualizacje, które wyświetlanie są za plecami aktorów, autorstwa Klaudii Kasperskiej. Wyciągnięta ręka, badawcze spojrzenie, grymas ust – wzmacniają wypowiadane słowa i odgrywane na scenie gesty, ale też obnażają przed widzami wątpliwości i emocje, które małżonkowie sami przed sobą starają się ukrywać. Bo w pozornie zwyczajnym życiu Gillesa i Lisy nic nie jest takie, jak być powinno: nawet meble w ich mieszkaniu są koślawe, a obrazy wypełnione szarym papierem (scenografia Agata Stanula). Małe zbrodnie małżeńskie każdego dnia oddalają od siebie niegdyś mocno kochających się i bliskich sobie ludzi. Na szczęście małżonkowie odnajdą powrotną drogę, a widzowie opuszczą teatr zadowoleni.
Magdalena Mach
https://e-teatr.pl/i-ze-cie-nie-opuszcze-az-zamorduje-36498
#Teatr #MałeZbrodnieMałżeńskie #JanHussakowski #Rzeszów