Malajkat i jego druga twarz

Malajkat i jego druga twarz – Rektor Akademii Teatralnej, Wojciech Malajkat, zgrywa świętego, a tak naprawdę daje przyzwolenie na przemoc.

W branży teatralnej od lat tajemnicą poliszynela jest, że w szkołach aktorskich panuje ciche przyzwolenie na zachowania przemocowe, a rektor Malajkat słynie z tego, że zamiata takie sprawy pod dywan.

 

Przeczytajcie o tym w jaki sposób to robi i koniecznie obejrzyjcie film Maliny Błańskiej, która go demaskuje!

 

 

 

Malajkat i jego druga twarz

 

 

 

 

Malajkat i jego druga twarz

Konflikt czy nadużycie, co wydarzyło się w Akademii Teatralnej? “Fatalny błąd”

“Druga twarz Malajkata”; “cień na rektora” – brzmią nagłówki o zarzutach pod adresem władz Akademii Teatralnej. Te, według studentki reżyserii Karoliny Szczypek, nie zareagowały odpowiednio na jej zgłoszenie. Sprawa nabiera medialnego rozgłosu po ponad roku, w kontekście największej, jak dotąd, dyskusji o przemocy w teatrze. Dlaczego o rektorze jednej z najważniejszych szkół artystycznych w Polsce wspomina się w negatywnym kontekście, choć od dłuższego czasu wdraża zasady antyprzemocowe?

 

W mediach pojawiły się zarzuty pod adresem Wojciecha Malajkata – rektora Akademii Teatralnej – który miał nieodpowiednio zareagować na zgłoszenie studentki

 

Powodem był udostępniony publicznie utwór pracownika uczelni Łukasza Borkowskiego. – Bałam się przychodzić do szkoły – mówi Szczypek

 

Wcześniej nagłaśniała nadużycia, również ekonomiczne, których ofiarami padają najczęściej studenci i młodzi absolwenci szkoły. – Zostajesz z 500 zł na koncie i musisz dzwonić po pieniądze do mamy, która jest nauczycielką – komentuje

 

– Jeśli ktoś zabiera publicznie głos w tak bardzo radykalny sposób, to, moim zdaniem, dopuszcza możliwość wejścia w dialog – odpowiada Borkowski

 

Wojciech Malajkat wspomina o “fatalnym w skutkach błędzie, ale nie działaniu mającym na celu uprzykrzenie życia studentki”

 

Jest wrzesień 2020 r. W krakowskim Teatrze Nowym Proxima premierę ma “Spektakl dyplomowy, czyli kilka piosenek o przemocy w teatrze”. Karolina Szczypek z wieloma artystkami i artystami podkreślają, że “robią go, by dać sobie siłę i przestać się bać”. Czego? Przemocy – symbolicznej, psychicznej i ekonomicznej, wynikającej najczęściej z hierarchii, podtrzymywania autorytarnego systemu pracy i nauczania.

 

O tym, jak wielu na tym zastanym i niebezpiecznym systemie korzysta i jak wielu cierpi, cała Polska dowie się kilka miesięcy później, po głośnym świadectwie studentki filmówki Anny Paligi. W przedstawieniu Szczypek nie padają nazwiska, choć w relacjach słychać, że “kto chce, ten domyśli się, o kogo chodzi”. Jego scenariusz miało napisać życie. Jeden z utworów – “Adekwatnie” – na swoim Facebooku opublikował zatrudniony w Akademii Teatralnej Łukasz Borkowski. To na niego autorka spektaklu składa skargę do rzeczniczki studentów i to on później domaga się odszkodowania za złamanie prawa autorskiego poprzez wykorzystanie jego wiersza na scenie, bez wiedzy i zgody. Ustępuje z żądań po interwencji dziennikarki Igi Dzieciuchowicz z zastrzeżeniem, że nie zgadza się na dalsze użycie jego utworu w jakiejkolwiek formie.

 

“Już nie chodzę sama do gabinetów dyrektorskich. Boję się”

Wiersz jest odpowiedzią na internetowe wpisy Karoliny Szczypek, opisującej nadużycia, których ofiarami, jak twierdzi, są najczęściej studenci lub młodzi absolwenci szkół. Relacjonuje m.in. nagłe odwołanie jej spektaklu przez jednego z dyrektorów.

 

– Miałam dostać 20 tys. zł. Dużo pieniędzy, mogłam sobie za to zaplanować pół roku życia. Co zrobić w momencie, kiedy masz 32 lata, przygotowujesz się do pracy nad spektaklem i ktoś przestaje od ciebie odbierać telefon? Zostajesz z 500 zł na koncie i musisz dzwonić po pieniądze do mamy, która jest nauczycielką. To upokarzające – mówi dziś. Podkreśla, że takie sytuacje nie należą do rzadkości: – Pokutuje system dyrektorski-folwarczny. W ogóle już nie chodzę sama do gabinetów dyrektorskich. Boję się, że moje słowa zostaną przeinaczone.

 

Szczypek: Zostajesz z 500 zł na koncie i musisz dzwonić po pieniądze do mamy, która jest nauczycielką. To upokarzające
Szczypek odbiera tekst Borkowskiego jako personalny atak pracownika szkoły na studentkę – ośmieszenie i nastawienie przeciwko niej uczelni. Choć nie ma tam jej nazwiska, stwierdza, że kontekst publikacji jest oczywisty.

 

– Wiersz satyryczny miał posłużyć jako głos w debacie. Przyznawałem w tym tekście, że to straszne, co się stało, ale należy zabrać się do pracy i działać – zawsze adekwatnie. Jeśli ktoś zabiera publicznie głos w tak bardzo radykalny sposób, to, moim zdaniem, dopuszcza możliwość wejścia w dialog. Warto przed napisaniem czegoś publicznie zastanowić się, co chcemy osiągnąć i czy uruchomione zostały wszystkie drogi, żeby sprawę rozwiązać – odpowiada Borkowski.

 

Po niecałych 15 dniach od publikacji decyduje się usunąć wpis “polajkowany” wcześniej przez osoby pracujące i studiujące w AT. Dopytuję, czy zdecyduje się upublicznić tekst w całości lub we fragmentach na potrzeby tego artykułu, by wiadomo było, do czego wszyscy się odnosimy. Stanowczo odmawia, tłumacząc, że mogłoby to doprowadzić do eskalacji konfliktu i na pewno nie przysłużyłoby się sprawie.

 

Wojciech Malajkat mówi o manipulacji

23 stycznia 2020. Łukasz Borkowski dostaje wezwanie na rozmowę od Rzeczniczki Praw Studenckich. Powodem jest złożona na niego skarga. Pada propozycja mediacji, zdaniem Karoliny Szczypek nieuzasadniona, bo nie doszło do konfliktu, a do nadużycia po jednej ze stron. Mimo to zgadza się mediować, ale w obecności aktywistki, działającej w Stowarzyszeniu Sieć Obywatelska Watchdog Polska Aliny Czyżewskiej.

 

 

Tutaj relacje dwóch stron się rozmijają. Borkowski twierdzi, że ostatecznie też chciał mediować z osobą towarzyszącą, ale “urwał się kontakt”, a Szczypek, że nie było zgody na jej warunki. Jednogłośnie przyznają, że wcześniej łączyły ich koleżeńskie stosunki. – W trakcie wymiany mailowej zaczęła do mnie pisać na “pan” – relacjonuje Borkowski. – Osoba zatrudniona przez pana rektora pisze piosenkę, by obrazić studentkę – stwierdza Szczypek.

 

 Marzec i kwiecień 2021 r. Sprawa nabiera medialnego rozgłosu po fali wstrząsających relacji osób, które miały paść ofiarami przemocy i/lub molestowania ze strony cenionych twórców i twórczyń, pedagogów i pedagożek. W sieci pojawia się film zatytułowany “Druga twarz rektora Wojciecha Malajkata” (autorstwa Maliny Błańskiej) i bazujące na nim artykuły. Rektorowi, który powtarza, że w jego uczelni nie ma miejsca na przemoc – zakazującemu “fuksówki” i rozwiązującemu współpracę z nadużywającymi władzy wykładowcami – zarzuca się zaniechanie zgłoszenia przemocy. Malajkat mówi o manipulacji faktami i braku dziennikarskiej rzetelności. Też zaproponował Szczypek mediację, oceniając ją jako “najrozsądniejsze wyjście” i “zminimalizowanie kosztów psychologicznych”.

 

Od studentki rektor dostał list. Jak tłumaczy Szczypek, w efekcie braku stosownej reakcji ze strony rzeczniczki Agaty Adamieckiej-Sitek i dziekanki Mai Kleczewskiej. – Bałam się przychodzić do szkoły, co zresztą napisałam w mediach społecznościowych. Między czasie wydarzyła się pandemia i – może to kontrowersyjne – odetchnęłam z ulgą – mówi Szczypek. – Ta rewolucja ma sens, odczarowuje myślenie o #metoo, to, że osoba, która stawia granice jest roszczeniowa – dodaje.

 

“Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek był agresywny”

Grudzień 2020. Borkowski ma dostać od Szczypek wiadomość, w której nazywa jego działania impertynencją. – Gdybym została uderzona, sytuacja prawdopodobnie byłaby procedowana. A w moim odczuciu jedno i drugie jest formą przemocy, tylko innego gatunku. Propozycja przeprosin padła, ale one nie nastąpiły – kwituje Szczypek. – Propozycja przeprosin została mocno wykpiona – opisuje Borkowski.

 

6 kwietnia 2021. Łukasz Borkowski na wstępie dziękuje mi za telefon, bo, jak mówi, nikt z mediów się z nim nie kontaktował, choć to pod jego adresem padają oskarżenia: – Nie chciałem moim utworem sprawić pani Karolinie przykrości. Rozumiem jednak, że tak się stało, dlatego podjąłem działania, które miały zminimalizować szkody jej wyrządzone. Nie przypominam sobie, żebym był kiedykolwiek wobec kogoś agresywny.

 

Malajkat: oceniam to jako fatalny w skutkach błąd

 

Wojciech Malajkat wspomina o błędzie: – Oceniam to jako fatalny w skutkach błąd, ale nie działanie mające na celu uprzykrzenie życia studentki. Można poddawać w wątpliwość narzędzia, jakich użyłem dla rozwiązania tej sprawy, jednak twierdzenie o zlekceważeniu studentki nie jest uprawnione.

 

Na stronie Akademii Teatralnej pojawia się oficjalne oświadczenie w tej sprawie.

 

Karolina Szczypek mówi o kryzysie psychicznym, poczuciu samotności, zmowie milczenia lub zarzutach, że chce zwrócić na siebie uwagę i zrobić karierę na oskarżeniach. – Osoby na decyzyjnych stanowiskach chowają się za formami. Brakuje w tym wszystkim ludzkiego gestu wsparcia. W totalnym kryzysie masz poczucie bycia totalnie sam/sama. Nawet spotykając się z dziennikarkami i badaczkami teatru, słyszałam: to może umów się z nim na piwo, przegadacie to, pozna cię i się do ciebie przekona – relacjonuje. Nie chce wskazywać nazwisk, bo, jak mówi, “zawsze to oznacza selekcję”. – Wypowiesz te nazwiska i jesteś spalona w środowisku. Tu nasuwa się pytanie, co to w takim razie za środowisko?

***

 

W trakcie autoryzacji wypowiedzi Łukasz Borkowski informuje mnie, że chce publicznie przeprosić Karolinę Szczypek. Pytana o odczucia Szczypek podkreśla, że “chciałaby, by osoby, które dokonują gestów przemocowych potrafiły się do tego przyznać”.

 

– Chciałbym skorzystać z okazji, że mogę zabrać publicznie głos w tej sprawie i przeprosić panią Karolinę Szczypek, która odebrała mój satyryczny tekst “Adekwatnie”, opublikowany 9 stycznia 2020 r. na moim profilu FB, jako godzący w jej dobre imię, a który to utwór napisałem zainspirowany publicznymi postami i komentarzami umieszczanymi dobrowolnie na Facebooku przez panią Karolinę. Mam nadzieję, że pani Karolina zechce przyjąć te przeprosiny – przekazuje Łukasz Borkowski.

 

***

 

Po publikacji kontaktuje się ze mną Rzeczniczka Praw Studenckich Agata Adamiecka-Sitek. Do tej pory z zasady nie komentowała publicznie spraw, którymi się zajmuje. Stanowczo dementuje, jakoby podawała w wątpliwość, kto w tej sytuacji jest osobą poszkodowaną i uznawała równość obu stron. Zwraca uwagę, że to w wyniku jej pierwszej interwencji post Łukasza Borkowskiego – przekraczający zasady Akademii Teatralnej – zniknął z sieci. Miała poinformować bezpośrednią przełożoną Borkowskiego, wskazując, że jego postępowanie naruszyło Kodeks Etyki AT. – To nie jest czarno-biała sprawa. Nie mówię, że moja interwencja była pozbawiona wad, bo ewidentnie nie udało mi się pomóc pani Karolinie, natomiast w żadnym razie nie jest to zaniechanie działania.

 

DAWID DUDKO

 

https://kultura.onet.pl/teatr/wojciech-


#MeToo