Klęska TP we Wrocławiu

Klęska TP we Wrocławiu – Sławomir Olejniczak pisze o spektakularnej klęsce najnowszej premiery Teatru Polskiego we Wrocławiu.

Autor nie tylko odsłania kulisy powstawania tego skandalicznie płytkiego przedstawienia, „Jest tak, jak wam się wydaje!” wg Luigiego Pirandella w reż. Gianluci Iumiento, ale także analizuje przyczyny, które spowodowały to, że klęska TP stała się nieuniknionym faktem.

 

 

 

Klęska TP we Wrocławiu

 

 

 

 

Klęska TP we Wrocławiu

Nadejdzie od strony mórz…

Kiedy w maju 2018 pojawił się we Wrocławiu Gianluca Iumiento, włoski reżyser i aktor pracujący w Norwegii i przedstawił pomysł na spektakl, zapachniało nieposkromioną dojrzałą kreacją.

 

Spektakl na motywach Pirandella pojawił się w repertuarze 2019/20 i zaczęliśmy wstępne plany. Szybko to jednak zmarło z powodów budżetowych. To znaczy braku pieniędzy.

 

Wkrótce na horyzoncie pojawił się konkurs na granty EOG (Norwegia, Islandia, Liechtenstein). W Warszawie odbył się międzynarodowy briefing, na którym znalazłem norweskiego partnera i zdecydowaliśmy wspólnie realizować projekt.

 

Wygraliśmy konkurs granatowy i po wielu miesiącach sprawy ruszyły z miejsca. Zaplanowaliśmy dwa spektakle: polski i norweski. We Wrocławiu spektakl zrealizować miał Gianluca Iumiento, miałem być jego wsparciem merytorycznym i dramaturgiem spektaklu.

 

Niestety panowie dyrektorzy Teatru Polskiego nie dopuścili do mojej pracy. W projekcie podpisano 12 umów dla pracowników teatru, moja umowa mimo że gotowa nie została podpisana. Byłem autorem pomysłu włączenia do projektu mniejszości ukraińskiej ( w 2018 roku) i jedynym uczestniczącym w nim od początku. Tyle historii.

 

Spektakl został zrealizowany, a nawet zrecenzowany (link poniżej). Zachęcam do lektury.

https://kempinsky.pl/jest-tak-zle-w-teatrze-polskim/

lub

https://e-teatr.pl/sny-o-potedze-34206

 

Niestety, wszystko co w recenzji to prawda, na dodatek dość łagodnie podana. Nie pojawił się jednak jeden kluczowy temat, czyli jakość tekstu/scenariusza. To jest zasadniczy powód klęski, bo to KLĘSKA. Brak fundamentów intelektualnych scenariusza. Brak jasnej decyzji: Co opowiadamy? Brak celu: Po co jest ta opowieść? Brak adresata: Kim jest widz? I tu pojawia się rzeczywisty powód upadku; Bo kim jest widz? Komu się wydaje? I co się ma wydawać, kiedy wszystko jasne jak w słoneczne południe. Przedstawienie jest tak płaskie intelektualnie, banalne fabularnie, publicystyczne w przekazie…. Widzowi nic się nie wydaje. Widz wie lepiej od twórców.

 

Sam język przekładu ( ze sceny polski, przekład z angielskiego) jest tak nieudolny i papierowy, jak ten księżyc co z nieba spadł.
Był tylko latawcem. Tak samotnym i zagubionym, jak cudzoziemski autor i reżyser w naszej rzeczywistości.

 

Jeżeli w zaawansowanej fazie prób rzucają rolą dwie oczywiste osobowości teatralne. Jeżeli reżyser i autor w jednym jest przeraźliwie osamotniony w swej pracy, bo przecież jest cudzoziemcem, to rodzi się pytanie; Kto powinien go wspierać i kto odpowiada za brak wsparcia.

 

W sposób oczywisty winni są dyrektorzy Teatru Polskiego we Wrocławiu. Panowie Gawroński i Szurmiej otrzymali gigantyczny budżet na realizację projektu, bo ponad DWA MILIONY ZŁOTYCH, ale nie znaleźli czasu na żadnym etapie pracy na aktywne i skuteczne wsparcie zagranicznych artystów. Ten brak opieki doprowadził do efektownego, ale infantylnego wydarzenia scenicznego.

 

Brak odpowiedzialności i kompetencji doprowadził do sytuacji, w której cel społeczny i kulturowy spektaklu (Including Minority), nie został zrealizowany. Bo przecież na scenie oglądamy prawie wszystko, co mieści się w poetyce disco polo, ale nic co byłoby odpowiedzią na kwestię Including Minority.

 

Kto powie o tym norweskim fundatorom? Kto im wytłumaczyć potrafi, że nam “się należy”?
Zapraszamy dyrektorów Teatru Polskiego we Wrocławiu.

 

Na szczęście w projekcie jest jeszcze spektakl w Oslo (jesień 23).Ostatnia w nim nadzieja
Nadejdzie od strony mórz.

 

 

Sławomir Olejniczak


#Teatr #TeatrPolski #Wrocław