Kiedy będziemy pieprzyć?

Kiedy Będziemy Pieprzyć?, czyli Karta – To jedno z opowiadań Brunona Wioski z tomu “Niesamowite i erotyczne przygody niejakiego Kowalika”.

Bruno ma niesamowicie lekkie pióro i uwielbiam jego prozę. Kiedy Będziemy Pieprzyć?, czyli Karta to następne z opowiadań z jego nowowydanej książki, którą możecie kupić tutaj:

https://www.smashwords.com/books/view/720739?fbclid=IwAR0oSWStMBq-dqErZHt2OkDp0Adw0rXKoFBHP5XOpzdcod4u-FdifqmxlOM

 

 

 

Kiedy Będziemy Pieprzyć

 

 

 

 

Kiedy Będziemy Pieprzyć?

Karta

 

– Proszę o befsztyk – powiedział Kowalik do kelnera.

 

– Ależ chętnie. Zaraz podam panu kartę.

 

– Ja nie gram jedną kartą. A jeżeli, to gram tylko swoimi kartami – powiedział Kowalik.

 

– To nie fair, pańskie mogą być znaczone – powiedział kelner. – Poza tym może wpaść do nas kontrola. Sam pan rozumie. Gdyby odkryto u nas znaczone karty, moglibyśmy mieć duże kłopoty.

 

– Rozumiem, a mogę dostać?…

 

– No nieee! – przerwał mu kelner. – To nie u nas! U nas pan nie dostanie. Co pan sobie myśli? My jesteśmy porządnym lokalem. U nas się nie bije, chyba, że tylko kotlety lub befsztyki w kuchni.

 

– No właśnie, to poproszę o befsztyk, ale kotlet też może być.

 

– Już mówiłem panu, że bez kart u nas nie można…

 

– To proszę o te karty. Zagramy jedną partyjkę, ale szybko, bo jestem głodny. Tylko zaznaczam: ja gram bez jokerów – powiedział Kowalik.

 

– Ma się rozumieć – powiedział kelner kłaniając się. – U nas konsument jest naszym panem.

 

Po chwili kelner przyniósł karty i zalicytował: – „karo”.

 

– Dwa żołędzie – odpowiedział Kowalik

 

– Chętnie bym zobaczyła te pańskie żołędzie – powiedziała wydekoltowana i bardzo seksowna blondynka, która siedziała tuż przy sąsiednim stoliku.

 

– Niech się pan nie pozwoli sprowokować – powiedział kelner. – Pan pokaże, a ona wezwie policję.

 

– Do oglądania żołędzi pana Kowalika nie potrzebuję pomocy policji. Zrobię to z wielką przyjemnością sama. Mogę pana, panie Kowalik, o tym z całą stanowczością zapewnić. Proszę mi zaufać. A poza tym musiałabym chyba nie mieć serca.

 

– Widzę, że pani gra już razem z panem Kowalikiem. Domyślam się, że pani ma kiery, i to dużo.

 

– Oczywiście. Proszę spojrzeć tutaj – powiedziała seksowna blondynka, rozchylając i tak już duży dekolt. – Czyż tego nie widać?

 

Kelner nachylił się nad jej dekoltem i powiedział.

 

– Widzę tylko czubki pani butów.

 

– Panie Kowalik, proszę mi dać rękę. O tutaj, czuje pan? I tutaj też. A tutaj? – mówiła z lekką zadyszką w głosie bardzo seksowna blondynka, przesuwając rękę Kowalika po wydekoltowanych częściach ciała. – No i jeszcze tutaj… – i przesunęła jego rękę tam, gdzie nikt porządny nie nosi dekoltów.

 

– Faktycznie tam też bije, ma ich kilka. Wyraźnie to czułem. Biją i to bardzo mocno. Możemy grać wobec tego razem. Z moimi żołędziami i pani serduszkami zrobimy szlema – powiedział Kowalik.

 

– To mnie nie pozostało nic innego jak tylko grać z dziadkiem. Ale dziadek przyjdzie niestety dopiero później, bo od osiemnastej nasza toaleta ma obsługę. Będzie musiał pan do tego czasu zaczekać – powiedział kelner.

 

– To ja, panie Kowalik, proponuję abyśmy tę partię dokończyli u mnie, ale bez dziadka. Dziadek by nam tylko przeszkadzał. Mogę zrobić panu przepyszny befsztyk… przysmażę polędwiczkę… z każdej strony po trzy minuty… zawinę w folię i dam do piekarnika… i w temperaturze osiemdziesięciu stopni pozostanie sobie dwadzieścia minut…

 

– A kiedy będziemy pieprzyć?

 

– Panie Kowalik, teraz to pan przesolił… no przecież, gdy będzie gotowa to sobie popieprzymy… A tymczasem się przebiorę i zobaczy pan, czy bez dekoltu też jestem ładna. Ale zaznaczam, jeżeli będzie pan niegrzeczny, to zamiast befsztyka, zrobię panu jajecznicę…


#Erotyka