KATOFANATYCY I HOMOFOBY

Chciałem się podzielić kilkoma spostrzeżeniami w sprawie zamieszania wokół „Golgota Picnic”.

stopPowstrzymywałem się od tego długo właśnie z powodów, o których zamierzam napisać.

Bo, że władza cenzuruje sztukę jest dla mnie rzeczą fundamentalnie niedopuszczalną – to oczywiste.

Ale równie oczywiste jest dla mnie, że owoc zakazany tylko na tym zyskuje i sprawa „Golgoty Picnic” doskonale to potwierdza.

Powstrzymywałem się jednak od pisania o tym, bo tego typu tematy błyskawicznie zawłaszczane są przez jedynie słusznie myślących oportunistów, którzy w imię wolnego słowa, chcą na tym zbić swój partykularny interes osobisty, uchodząc za ludzi światłych.

Niestety zbyt często w naszym kraju, pojęcie teatru kontrowersyjnego, obrazoburczego, politycznego, jest promowane, jako coś równoznacznego z teatrem nowoczesnym i teatrem dobrym.

Bo o wiele łatwiej jest zarzucić krytykom kiepskiego przedstawienia, że są ciemnymi, zacofanymi katofanatykami, lub homofobami, niż polemizować z nimi na poziomie analizy warsztatu reżyserskiego, gdzie nietrudno można by ponieść porażkę.

A moim zdaniem jest tak, że linia podziału w teatrze przebiega zupełnie gdzie indziej. Przebiega ona między teatrem dobrym, a złym, a te sztuczne ideologiczne podziały służą tylko temu, żeby często wybronić złe przedstawienia, bo przecież dobrych bronić nie trzeba – dobre chyba zawsze wybronią się same?

_______________________________________________________________________________________________
#GolgotaPicnic #cenzura