Kalejdoskop październikowy

Kalejdoskop październikowy – To piękny felieton mojego ukochanego felietonisty Wojtka Maryańskiego o odskoczni od brutalnej rzeczywistości.

Dla Wojtka, jak i dla mnie teatr to kalejdoskop, odskocznia od wszystkiego tego złego, co nas otacza.

Kalejdoskop październikowy

Kalejdoskop październikowy

Kalejdoskop, zawsze był dla mnie zabawką nad zabawkami.

Zabawką, to mało powiedziane. Był moim prywatnym mikrokosmosem. Substytutem gry w piłkę na powiślańskim podwórku czy spacerów z psem do parku. To było prostsze, bo psa nie miałem.

Całą więc swoją uważność, po odrobieniu lekcji, wszystkie moje radości czy smętki zaklinałem w niebieskim kalejdoskopie, który przykładałem do lewego oka.

Powoli obracałem go raz w prawo, raz w lewo. Czasami na chwile przestawałem kręcić i dłużej studiowałem, zamrożony na chwile obrazek ułożony misternie z kolorowych szkiełek.

Potrafiłem tak godzinami patrzeć w coraz to inne, nigdy nie powtarzające się układy form i kolorów, jakbym przez lunetę tropił na niebie nie odkryte jeszcze planety czy gwiazdy.

Kalejdoskop nie zastępował mi książek, ale stanowił poważną konkurencję.

Dziś z samego rana pojawił się we mnie październikowy kalejdoskop, kiedy zobaczyłem przez okno w ogrodzie pożółkłe drzewo.

Potem w ciągu dzisiejszego słonecznego dnia pojawiło się wiele przedmiotów czy zdarzeń, które na pewno znalazłoby swoje miejsce w moim prywatnym kalejdoskopie.

Czy to poruszające się na wietrze liście uparcie trzymające się drzew, czy wilgotny mop, który nadawał kolor głębokiego brązu zmywanym przeze mnie drewnianym schodom.

Mój kalejdoskop jest pojemny. Wykreowuje w zależności od światła i stanu napięcia mojej duszy; obrazy, obrazki, obrazeczki czy fugi, preludia po symfonie Mahlera.

Jest tam też tam miejsce na filmy, które czasem oglądam korzystając z telefonu..

Dziś ku końcowi słonecznego dnia położyłem się na łóżku z nieodstępującym mnie Felutkiem i obejrzałem film oparty na dramacie Harolda Pintera “Betrayal” (w polskim tłumaczeniu Taborskiego ” Zdrada’) z Jeremy Ironsem i Benem Kingsley’em.

Forma tego dramatu niezwykle precyzyjna, doskonała jak kryminał., soczysta jak brzoskwinia, jednocześnie krucha jak hartowane szkło.

Czysty ,piekny, precyzyjny, co do ilości sylab czy przecinków, angielski czyli język, którym posługuje się dziś kilkadziesiąt osób na świecie.

A szkoda, bo język to piękny. Uszyły na miarę poezji najwyższego lotu.

Tak to ułożyła się dzisiaj 18-go, moje ukochana zabawka z pięknymi zdarzeniami. Mój kalejdoskop październikowy.

Moja odskocznia od brutalnej rzeczywistości, gdzie nie zabija się zwierząt, gdzie szanuje się myślących inaczej. Bez tandetnej hipokryzji. Ze wszystkimi kolorami tęczy, na równych prawach. Trudno dostrzegalny, ale istniejący w głowach niektórych świat z kolorowych szkiełek.

I co dla mnie istotne. Mój teatr był wielkim kalejdoskopem.

W.

Wojtek Maryański

https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=1279991795506454&id=100004869375099


#życie