Internetowy guru
Internetowy guru to ktoś, kto w moim przypadku zwie się Witek, Witold Augustyński, i to jemu, ku uciesze większości i na pohybel innym zawdzięczamy to, że w ogóle istnieje ten blog.
To właśnie mój internetowy guru, nie znając mnie wcześniej, a jedynie śledząc moje poczynania na Facebooku, wydobył mnie z niebytu, przekonując mnie, że powinienem prowadzić internetowy blog.
Nie bardzo wierzyłem, że ma rację i byłem bardzo oporny, ale on nie dał za wygraną i postawił mi stronę, a potem nauczył mnie, jak się nią posługiwać.
Teraz, około 1.500.000 (sic !) odsłon później mogę stwierdzić, że miał 100% rację i że było ogromne zapotrzebowanie na tego typu blog.
Mój osobisty internetowy guru ma to do siebie, że nadal czuwa nad moimi poczynaniami i od czasu do czasu robi porządki na mojej stronie, kiedy narobię za dużo bałaganu.
Poza tym opiekuje się także merytoryczną stroną bloga i doradza mi często, co mam robić, a czego nie.
Zatem przyznaję pokornie, że dzisiaj dostałem niezły ochrzan od mojego internetowego guru, za to, że jego zdaniem nie powinienem dalej na moim blogu, który jest filmowo-teatralny prowadzić kącika kulinarnego.
I po raz pierwszy nie do końca się z nim zgodziłem, albowiem uważam, że tak samo sztuka kulinarna, jak i sztuka reżyserii polega na tworzeniu z pasją.
Obydwie wymagają ogromnej wyobraźni, rzetelności i profesjonalizmu i obydwie są w pewnym sensie moimi pasjami życiowymi.
Na przykład moja kochana mama zatroskana moim niepewnym losem reżysera w tak trudnej branży, zawsze pocieszała się tym, że w razie, jakbym nie miał pracy w wyuczonym zawodzie, zawsze będę mógł otworzyć knajpę.
Tak więc tym sposobem doszliśmy z moim internetowym guru do kompromisu, że jeśli jadło na moim blogu, będzie miało coś wspólnego z tworzywem mojego zawodu, mój internetowy guru łaskawie godzi się, żeby dalej istniało na moim blogu.
A wszystkim, którzy potrzebują prawdziwego internetowego czarodzieja polecam gorąco Witka:
www.bitis.com.pl/
Amen
kim jest guru:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Guru
_________________________________________________________________________________________
#internet #blog
Wolę nie pisać tego w komentarzu na FB, bo nie wiem jak zostałoby to zinterpretowane przez rzesze wielbicieli:
Mój dawny… przyjaciel często powtarzał, że kina to firmy gastronomiczne, przyciągające klientów filmami.
Moja geografica twierdziła natomiast, że w Playboyu można znaleźć bardzo ciekawe artykuły, ale mężczyznom trzeba pokazać kawałek cycka, żeby w ogóle chcieli coś przeczytać.
Zmierzam do tego, że jeśli kulinaria przyciągają na bloga… szarą masę, która “przy okazji” może zajrzy do jakiegoś artykułu o teatrze, to osobiście uważam to za trafiony pomysł. A jeśli jeszcze te kulinaria są tworzone z pasją, to tym bardziej!