Gorzki festiwal gorzki teatr publiczny

Gorzki festiwal gorzki teatr publiczny – Nie będzie to przegląd, rankingu gwiazd, zestawienie sukcesów i porażek, nie będzie to subiektywny spis rzeczy.

 

Gorzki festiwal gorzki teatr publiczny

 

Teatr publiczny nasza prywatna troska 

            Tradycyjnie już z końcem roku nadchodzi czas podsumowań, czas ocen, rankingów, refleksji nad tym, co było, pytań, co to przyniesie, co zapowiada na przyszłość. Jest to też czas pobożnych życzeń. W teatrze znów w poprzek, bo może lepiej byłoby sezonami, nawet dyrekcjami całymi może, a nie jak Organizator wymaga w roku kalendarzowym. Ale kalendarz jest nieubłagany. Zamyka rok 2017 pełen napięć, konfliktów, wycofanych dotacji, burzliwych premier, forów i spotkań ludzi kultury, które niczego nie zmieniają, nawet ich samych. Można się temu przyglądać, próbować zrozumieć, szukać naukowych formuł, ram teoretycznych, próbować opisać, nie można tylko zmilczeń. Zatem powiedzmy.

            Nie będzie to przegląd, ranking gwiazd, zestawienie sukcesów i porażek, subiektywny spis rzeczy. Na marginesie zakończonego niedawno Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Boska Komedia w Krakowie pomyślę przez chwilę głośno o teatrze publicznym w Polsce. Oddam mikrofon tym, którzy go tworzą, przyjrzę się tym, którzy go oglądają.

            Dziesiąty, jubileuszowy, największy, najważniejszy, międzynarodowy. Festiwal Boska Komedia 2017. Bardzo gorzki. Podsumował lepiej niż wszelkie zestawienia całoroczne. Przystawił lustro twórcom i środowisku, wreszcie widzom. Czego się dowiedzieliśmy?

            Ile kosztuje podpisanie listy zaproszonych spektakli i ile zarabiają selekcjonerzy festiwalu dowiedzieliśmy się z gazet na długo przed. Wiedzieliśmy więc już, że rzecz dzieje się za niemałe publiczne pieniądze. Rozbudza wyobraźnie? Wiadomo! Jak każdy skandal finansowy.

            Trudne stosunki między Dyrekcją festiwalu a Organizatorami krakowskich instytucji artystycznych, ostrożność w komunikacji z MKiDN, niepewność, obawa, by nie było powtórki z Dialogu. Nie mówi się o tym głośno. Przemilcza się, jak wiele innych spraw, bo trudno się rozmawia w tym środowisku , a słucha jeszcze trudniej. Nawet siebie nawzajem.

Środowisko w autotelicznej narracji

Po warszawskim Forum Przyszłości Kultury (17-18.11.2017) nie miałam wątpliwości, że środowisko ludzi kultury, “elit”, jak się samo określa, nie chce i nie potrafi rozmawiać nawet ze sobą. Nikt nie chce słuchać, każdy chce powiedzieć, zwykle to, co już wiemy i to, co sam mówił już niejednokrotnie, ale ten deklarowany bunt i sprzeciw staje się racją istnienia ludzi i stowarzyszeń. Rozwiązań brak.

16.12.2017 dyskusja Narodowe strzelanie do kultury. Cel: teatr. Sesja 2 w ramach  Boskiej Komedii. Nie ma zapisu spotkania, co zadziwia w dobie internetu i przy machinie promocji festiwalu, żadne ze spotkań w ramach BK 2017 nie miało relacji na żywo. To na marginesie. Meritum.

Miało być o podłej władzy i bezdomnych artystach. Redaktor naczelna Onet Kultura, Katarzyna Janowska, do dyskusji zaprosiła Krystiana Lupę, Agnieszkę Glińską, Bartosza Szydłowskiego, Lecha Raczaka i Juliusza Chrząstowskiego. Zacni dyskutanci, którzy po wielokroć wypowiadali się w tematach poruszanych nie zaskoczyli, nie uradzili, nie weszli w dialog z publicznością – nie starczyło im czasu. Zbyt długie były ich monologi. Znamy to już, przerabiamy na scenie. Choć zaczęło się od stwierdzenia, że formuła spotkań bez dialogu z publicznością już się wyczerpała, nawyk pozostaje niezmienny. Słuchaliśmy więc. Kolejny raz o tym samym i tego samego. Bez wiary, że do czegoś prowadzi.

Bartosz Szydłowski nieraz mówił już o odpowiedzialności elit za zaniedbaną przestrzeń symboliczną: www.polskieradio.pl/8/3664/Artykul/1601976,Teatralny-Przypadek-wg-Kieslowskiego-a-sprawa-polska. Mówił. Powtórzył. Powtarza też środowisko, m.in. w listopadzie 2017 w Strzelnicy na Woli Justowskiej, kiedy to w sesji 1 „dyskutanci stwierdzili, że elity, w tym twórcy, są współodpowiedzialni za dzisiejszy kryzys polityczny, ale i społeczny, za podział, który wydaje się niemożliwy do zasypania. Elity modernizacyjne ignorowały tych, którzy nie dojrzeli do sztuki progresywnej, do liberalnej demokracji, w której każdy jest odpowiedzialny za swój sukces lub porażkę, do postępu, który utożsamiany był z odrzuceniem tradycyjnych wartości. Wolność stanęła na piedestale, zaniedbano dużą część społeczeństwa. W to zaniedbanie wszedł populizm, ale i odwoływanie się do dumy historycznej, tradycyjnego patriotyzmu, czy kościoła.” Konkluzje podaję za Onetem. (https://kempinsky.pl/kultura.onet.pl/teatr/debata-narodowe-strzelanie-do-kultury-cel-teatr-sesja-2-krystian-lupa-o-teatrze-relacja/cyv3cez) To miał być punkt wyjścia dyskusji w sesji numer 2. Co dostaliśmy? Kilka quasi-ekspiacyjnych wypowiedzi, powtarzalność, lekki ukłon Bartosza Szydłowskiego w stronę Organizatorów instytucji artystycznych, bo oni decydują o jego być albo nie być i Juliusza Chrząstkowskiego z opowieścią o strachu zespołu Narodowego Starego Teatru. Wszystko to już znamy.

Katarzyna Janowska pyta Agnieszkę Glińską, czy czuje się artystą bezdomnym bo przecież nadchodzi czas bezdomnych, osieroconych artystów. Glińska nie przyjmuje tej kategoryzacji, odpowiada, że 1/5 jej artystycznego życia to miejsce, które próbowała tworzyć i uznawała za swój dom, nie przypisuje się do miejsc. Mówi, że wolałaby mówić o odpowiedzialności artysty za kryzys wartości. Opowiada o szkołach teatralnych i młodych ludziach, których spotyka: Pokolenie niezwykłe wrażliwe otwarte, pełne czystego idealizmu i wiary w wartości, nawet uporu i przekonania do tego, że przyszli tu, by tym wartościom służyć, hołdować […] i pozostaje nasza odpowiedzialność wobec tych ludzi, to oni stają przed najprostszymi wyborami teraz, już mówiąc od takich najprostszych, w czym brać udział w czym nie brać udziału, do którego teatru można iść, do którego nie można, czy grać w serialu dla telewizji publicznej czy nie. Radykalizacja postaw generuje te wybory podkreśla Glińska uciekając od prostej narracji: krótkowzroczni, uparci oni i jedynosłuszni my. Moje najważniejsze pytanie to na ile ludzie sztuki, na ile my, mamy brać udział w radykalizacji tych postaw i na ile je utwierdzać, a na ile działać w poprzek i zadawać pytania innego rodzaju. Bunt jest łatwy w tej chwili bo niewiele kosztuje[…] weźmy sytuację NTS i Gildii. Gildia wydaje postanowienie, że nie pracuje z NTS, bardzo mądre i ważne zdania padały w takiej ogólności, a jesteśmy w bardzo konkretnej sytuacji w tej chwili, gdzie wszystko co się stało we Wrocławiu, przy pełnej słuszności jakiś tam poczynań na różnych etapach działań stało się ćwiczeniem z bezowocności i doprowadziło donikąd. I na ile mamy patrzeć na ile kolejna instytucja, niebagatelna, niknie, marnieje, a co my możemy zrobić właśnie w poprzek, a nie obrażać się na fakty.

Odpowiedzialność taka jakby niczyja bo „my”, bo „twórcy”, że „wszyscy”, „razem”. I nawet kiedy ja już wiem, co należy, to wciąż muszę pamiętać, że jest interes większy niż teatr publiczny, to interes własny. Tego bez poparcia środowiska nie zrealizuję.

Zapytana czy podjęłaby się realizacji w NST Glińska odpowiada: Przede wszystkim myślałabym o tym żeby spotkać się z Gildią, która zdaje się nie spotkała się od czasów powołania i żeby doprowadzić do jakiejś rozmowy, a nie tylko trwać przy jednym punkcie odniesienia, bo o to tak naprawdę chodzi.

W jedności siła. Bezwładu.

Dla kogo ten teatr?

A widz? Gdzie jest widz? Widz jest ważny. I niby to wiemy, ale my ważniejsi, my twórcy. I już na stojąco Krystian Lupa, bo nie może zostać do końca, życząc dyskutantom wyjścia z pułapki, bo to jest walka kultury, w tym również z teatru, po pierwsze o samą siebie, z kimś kto chce unicestwić ten progresywny proces kulturowy, który się toczy na całym świecie, a zatem również i w Polsce, a więc walka o samą siebie, ale również o rzeczywistość, która być może jest ważniejszą walką niż samą siebie. Te dwie walki być może inaczej nas instalują i być może inne nam każą przyjmować opcje, kierunki, azymuty. To jest potwornie trudne. Natomiast mam poczucie, że jeżeli bierzemy udział w walce o rzeczywistość w tym bardzo groźnym momencie. o to czym będzie za chwilę nasz kraj, jeśli sztuka może coś z tym z robić, to nie może się rozpłynąć w tym naczyniu, które jest przyszykowane dla artysty. Nie możemy wejść do końca w to naczynie i rozpłynąć się, bo wówczas nie zyskamy radykalności, która będzie mogła coś z tym zrobić. Radykalności oddziaływania i wiarygodności wobec tego widza. Ten widz może nie wie co to znaczy Mikos, i co to znaczy Klata, Morawski, Mieszkowski itd., on tego nie wie, natomiast wyczuwa z emanacji tych zjawisk, które powstają, czy jest to wiarygodne, czy jest to w pewnym momencie oddane, sprzedane.

Wiarygodność twórcy w kontekście dramatu Teatru Polskiego w autonarracji? Bardzo proszę: Krystian Lupa mówi, że Wrocław znamy z zewnątrz, a on tam był, w środku, widział co dzieje się z aktorami. Te usiłowania w gorączce w gruncie rzeczy podejmowane, które człowiek później musi firmować, prawda, po to żeby nie wpaść w jakąś prostytucję. Podejmuje się pewne decyzje w gorączce a później się je firmuje żeby zachować twarz, być może to jest egotyczne. My też nie mamy dostępu do tego, żeby to, co robimy, było nie tylko dobre, ale i było skuteczne. Ja sobie zadawałem pytanie, czy ja dobrze zrobiłem, ze przerwałam pracę nad Procesem, czy może trzeba było robić ten Proces tak jak np. twierdził Łukasz Drewniak, tylko ja wiedziałem, ze jak będę robił P. to będzie wielbłąd, po którego grzbiecie Morawski stanie się dyrektorem i będzie to funkcjonowało. To wszystko negatywne, co się będzie działo w tym teatrze, będzie przy mojej pomocy legitymizowane. […] to jest walka z osobami, które nie potrafią się przyznać do błędu.

Janowska docieka, że może środowisko teatralne powinno, się przyznać, no nie do błędu, co to, to nie, ale może inaczej należy działać. Pyta wprost: Krystian, czy ty byś rozważył reżyserowanie w Teatrze Starym? Ja cały czas coś rozważam – odpowiada Krystian Lupa wychodząc.

Innego końca dyskusji nie będzie.

Katarzyna Minola
31-12-2017

gorzki

gorzki

1. gorzki – mający ostry nieprzyjemny smak;
2. gorzki – niesłodzony

według słownika SJP


#teatr