Farfocle językowe

Farfocle językowe – W Telewizji i w radio szerzy się coraz bardziej bezmógowie, a podwórkowe farfocle językowe stają się nowymi wzorcami.

Gdyby ktoś w latach 70 ubiegłego stulecia używał takiego języka, jak obecni (dziennikarze), wyleciałby z hukiem, zanim zdążyłby się obejrzeć.
A teraz farfocle językowe, jak podwórkowe “co nie?” w wersji współczesnej, czyli “tak?”, szerzą się jak dżuma w przestrzeni publicznej.

 

 

 

 

 

 

 

Farfocle językowe

Niechlujstwa językowe i nowomowa stają się coraz powszechniejsze. I nie mam tu na myśli nasze życie prywatne, bo w tym każdy robi to, co chce, ale chodzi mi o przestrzeń publiczną taką jak radio, TV i inne media.

 

Wydawałoby się, że powinny to być kanały, które świecą przykładem i rozpowszechniają piękną poprawną polszczyznę. Nic bardziej mylnego!

 

W komercyjnych stacjach radiowych rządzi bezmózgowie, wrzask i kompletny brak jakiegokolwiek przygotowania zawodowego. Bezsensowne pitolenie, bez ładu i składu rządzi tu na potęgę i wydaje się, że motto brzmi: „im głupiej, tym lepiej”.

 

Ale pal sześć. To są przecież prywatne media i niech robią, co chcą. Wolno im, chociaż woła to o pomstę do nieba. Ale jakiekolwiek postulowanie czegokolwiek w tym wypadku mogłoby skończyć się tym, że zostanę posądzony o próbę zamachu ma wolne media, więc niech im będzie.

 

Ale publiczne radio i telewizja, powinny rządzić się innymi prawami. Są utrzymywane z pieniędzy podatników, a poza tym mają przecież wpisaną w statuty swoją misyjność.

 

I co?

 

I nic!

 

Kiedyś niezbędna, tak zwana karta mikrofonowa, bez której nikt za publicznym mikrofonem, ani przed publiczną kamerą zasiąść nie mógł, jest jedynie zakurzonym wspomnieniem, a na falach w eterze i na wizji królują półgłówki niczym nieróżniący od swoich komercyjnych pobratymców.

 

W nowomowie i błędach gramatycznych przodują oczywiście tak zwani dziennikarze sportowi i obejrzenie jakiejkolwiek dyscypliny bez tabletek obniżających ciśnienie, bynajmniej nie z powodu dramaturgii sportowej, jest prawie niemożliwe. Te nieuki, nieumiejące poprawnie wysłowić się w macierzystym języku bełkoczą o czymkolwiek, byle nie o tym, co widzimy na ekranie, a tak zwani eksperci wydaje się tak naprawdę przechowalnią nieudaczników, bo niby, jakim cudem można zapraszać skompromitowanych korupcją ludzi typu Listkiewicz, albo byłych piłkarzy rangi dolnoalbańskiej, typu jakiś Hajto, czy Hajko, o których nawet w Dolnej Albanii nie słyszano, jest dla mnie zagadką.

 

Ale cała reszta facjat i głosów publicznych nie jest o wiele lepsza i wydaje się, że wszyscy paplają według zasady (Ups! I tu będę niepopularny.) pewnego podejrzanego dobroczyńcę, którego ja skreśliłem z listy autorytetów, już ponad dwadzieścia lat temu, kiedy wpompował całe pokolenie w trend pod tytułem: „Róbta, co chceta!”

 

Mniejsza z nim, ale żeby szanujący się dziennikarz w swoich spontanicznych wypowiedziach, cały czas sam sobie potakiwał, tak bardzo teraz popularnym przecinkiem językowym „tak?”, który tak naprawdę świadczy o niepewności i kojarzy mi się jednoznacznie z innym językowym farfoclem, czyli podwórkowym „co nie?”, z lat 70. Gdyby jakiś dziennikarz w tamtych czasach w ten sposób podkreślał swoją wypowiedź, byłby to jego pierwszy i ostatni raz na fonii, lub wizji.

 

I bardzo dobrze!

 

Apeluję więc do szefa TVP, wszystkich programów Polskiego Radia i Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, wiadomo, że wpisana misja w statuty mediów publicznych jest fikcją bo podlega ona politycznym wpływom, ale na Boga, zadbajcie przynajmniej o poprawną polszczyznę!

 

 

 

 

Farfocel

farfocel pochodzi z języka niemieckiego od słowa Vorfotzel i oznacza zlepek włosów na lonie kobiety, która nie umyła się po stosunku.

 

https://sjp.pl/farfocel


#JęzykPolski