Czarne chmury nad kulturą

Czarne chmury nad kulturą, a nie nad „Słowakiem” – Sylwia Krasnodębska znakomicie opisuje sytuację w polskim teatrze, który umiera.

Każdy trzeźwo myślący człowiek, powinien zrozumieć, że walka o “Słowaka” nie jest walką o wolność słowa i wypowiedzi, lecz walką Krzysztofa Głuchowskiego o swoje własne stanowisko, walka w której cynicznie używa się argumentów typu kneblowanie ust, cenzura, absurdalne porównania do Dejmkowskich “Dziadów” z 1968, itp.
Tak naprawdę cała historia jest sztucznie nakręcona przez spółdzielnię teatralną w imię ich partykularnych interesów, a czarne chmury gromadzą się na polską kulturą już od lat.

 

 

 

Czarne chmury nad kulturą

 

 

 

 

Czarne chmury nad kulturą, a nie nad „Słowakiem”

„Teatr jest nasz” – manifestują artyści, buntując się przeciwko procedurze odwołania dyrektora Teatru im. Słowackiego w Krakowie i najwyraźniej zapominając o tym, że choć teatr to ludzie, to jednak należy on nie do nich, ale do społeczeństwa i jest dobrem wspólnym.

 

W dyskusji wokół losów małopolskiej placówki warto przywrócić porządek. Czy to czarne chmury nad teatrem w Krakowie, czy nad kulturą wykorzystywaną politycznie?

 

W ubiegły czwartek zarząd województwa małopolskiego jednogłośnie zdecydował o wszczęciu procedury odwołania Krzysztofa Głuchowskiego z funkcji dyrektora Teatru im. Słowackiego. W oświadczeniu zarządu czytamy:

 

„Podczas kontroli i audytu (…) stwierdzono naruszenie przepisów w zakresie stosowania ustawy Prawo zamówień publicznych. Dodatkowo pan Krzysztof Głuchowski odstąpił od (…) zobowiązania dyrektora do dbałości o dobre imię teatru w okresie sprawowania swojej funkcji. Ponadto do rzecznika dyscypliny finansów publicznych Regionalnej Izby Obrachunkowej w Krakowie zostało wysłane zawiadomienie o naruszeniu dyscypliny finansów publicznych”. Oficjalnie więcej nie wiadomo. Nieoficjalnie mówi się, że burza rozpoczęła się po premierze „Dziadów” Mai Kleczewskiej, a zaplanowanie koncertu Marii Peszek na początek kwietnia dolało oliwy do ognia.

 

Niezależnie od tego procedura o naruszenie przepisów zamówień publicznych oraz o niedopełnienie dbałości o dobre imię placówki oznacza, że zarząd województwa zwróci się do ministra kultury, związków zawodowych, twórczych o opinię nt. obecnego dyrektora i pracy teatru. Po jej uzyskaniu zarząd podejmie ostateczną decyzję.

 

W recenzji „Dziadów” Kleczewskiej, zatytułowanej „Dziady, baby i gej”, opublikowanej w styczniu tego roku na łamach „Gazety Polskiej”, zwróciłam uwagę na to, że choć spektakl został znakomicie zrealizowany, to sformułowano w nim tezy urągające zdrowemu rozsądkowi. I wcale nie chodzi o uczynienie z Konrada kobiety. Kleczewska w wystawionych w Krakowie „Dziadach” na starcie swojego dzieła sięgnęła po wytarte i prymitywne stereotypy. Obrażające inteligentnego widza, który chciał zobaczyć teatralną interpretację jednego z najważniejszych tekstów w naszej historii. Pojawiła się zatem grupa agresywnych osób w koszulkach z godłem Polski, które biją geja i Żydów. Aktorka okryta barwami narodowymi udaje wypróżnienie do spodika (żydowskie nakrycie głowy), który następnie zakłada na głowę aktorowi grającemu Żyda. Mężczyzna w kominiarce bije Żyda polską flagą, która już wkrótce pokryje się czerwoną farbą. Wszyscy, którzy mają na sobie narodowe symbole, popychają i biją przechadzającego się w koszulce z tęczowym serduszkiem i szpilkach mężczyznę. Wszystko to karykaturalne i żenujące. O tym, że oglądamy interpretację dzieła Mickiewiczowskiego miały nam przypominać chaotycznie wypowiadane przez aktorów słowa: „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie”. Pierwsze pół godziny spektaklu to pokaz agresji, pogardy i niegodziwości.

 

A później? U Mickiewicza Polacy ciemiężeni są przez cara, u Kleczewskiej kobiety ciemiężone są przez Kościół, który na krakowskiej scenie symbolicznie wchodzi kobietom między nogi. Słowem, tak jak dzieło Mickiewicza jest elementem naszego rodowodu, tak dzieło Kleczewskiej było próbą jego podpalenia.

 

W tekście wykorzystano fragmenty recenzji „Dziady, baby i gej” z „Gazety Polskiej” (3.01,2022 r.)

 

Sylwia Krasnodębska

 

https://e-teatr.pl/


#TeatrJestNasz