Ciężkostrawny teatr refleksyjny

Ciężkostrawny teatr refleksyjny – Z Teatru Wybrzeże, jak zwykle wieje nudą. „Plac Bohaterów” w reż. Franciszka Szumińskiego tylko to potwierdza.

“Nieznośnie statyczna formuła spektaklu, momenty milczących pauz i kompletnego zawieszenia akcji skutecznie obniżają temperaturę na scenie”. W zasadzie tymi słowami można by opisać najnowszą premierę Teatru Wybrzeże w reżyserii Szumińskiego.
Ten spektakl to trzygodzinna mordęga, gdzie trzeba walczyć ze sobą, żeby nie zapaść w sen, albo po prostu opuścić widownię.
To ciężkostrawny teatr refleksyjny, albo raczej ciężkostrawny pasztet teatralny.

 

 

 

Ciężkostrawny teatr refleksyjny

 

 

 

 

Ciężkostrawny teatr refleksyjny

„Plac Bohaterów” Thomasa Bernharda w reż. Franciszka Szumińskiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Katarzyna Fryc w „Gazecie Wyborczej – Trójmiasto”.

 

Już po raz drugi reżyser Franciszek Szumiński zaprasza widzów do Teatru Wybrzeże na kameralny spektakl niemal pozbawiony akcji, którego głównym budulcem są statyczne rozmowy bohaterów.

 

W lutym 2020 r., krótko przed pierwszym lockdownem, Franciszek Szumiński wyreżyserował w Wybrzeżu “Śmierć Iwana Iljicza” według noweli Lwa Tołstoja.

 

“Akcja spektaklu koncentruje się wokół statycznych rozmów przy stole w salonie – przy czym ruch sceniczny jest na tyle nieistotny, że przedstawienie równie dobrze mogłoby mieć formę słuchowiska” – pisałam w recenzji “Śmierci Iwana Iljicza”. I dalej: “Nieznośnie statyczna formuła spektaklu, momenty milczących pauz i kompletnego zawieszenia akcji skutecznie obniżają temperaturę na scenie”. W zasadzie tymi samymi słowami można by opisać najnowszą premierę Teatru Wybrzeże w reżyserii Szumińskiego.

 

Rodzina w fazie rozkładu

“Plac Bohaterów” to trwający trzy godziny trzyaktowy spektakl według tekstu austriackiego autora Thomasa Bernharda, który przygląda się rozkładowi rodziny profesora Schustera. Profesor popełnił samobójstwo, skacząc z okna swojego mieszkania na tytułowy plac Bohaterów, na którym w 1938 r. zebrały się tłumy Austriaków wiwatujących na cześć Hitlera. Profesor był Żydem, cień faszyzmu wciąż kładzie się na losy jego rodziny, o czym w poruszającym monologu mówi jego siostra Anna (najlepsza w spektaklu Dorota Kolak w roli zgorzkniałej profesor filozofii, która nie ma już żadnych złudzeń co do ludzi i świata).

 

Nic więc dziwnego, że profesor myślał o ucieczce z mieszkania przy znienawidzonym placu Bohaterów – a to do Oxfordu, a to do spokojnego miasteczka Neuhaus. Dowiadujemy się o tym z relacji osób mu bliskich, które po śmierci profesora toczą niekończące się rozmowy w jego mieszkaniu i przy cmentarzu. Są wśród nich nie tylko syn Robert (Robert Ciszewski), który próbuje jeszcze mieć wpływ na rzeczywistość i kompletnie apatyczna córka Olga (Katarzyna Z. Michalska), ale także pani Zittel, gospodyni domu, o której mówi się, że zajęła miejsce żony profesora (Małgorzata Brajner) i służąca Herta (Karolina Kowalska). Jest też żona zmarłego, Jadwiga (Marzena Nieczuja-Urbańska), która marzy tylko o tym, by opuścić plac Bohaterów.

 

Ciemna łuna wisi nad bohaterami

Z gąszczu niekończących się monotonnych rozmów i powtórzeń tych samych fraz wyłania się obraz skorodowanej rodziny, której w zasadzie nic nie łączy poza więzami krwi i wspomnieniem zmarłego. Tworzą ją ludzie bezwolni, zastygli w swej bierności, którym na niczym już nie zależy.

 

Jedyne, czym spektakl może skupić uwagę widza – poza rolą Doroty Kolak – jest wciąż aktualny wątek powracającego faszyzmu, który jak ciemna łuna wisi nad bohaterami sztuki. I nie tylko nad nimi.

 

Wszystkie teksty Gazety Wyborczej od 1998 roku są dostępne w internetowym Archiwum Gazety Wyborczej – największej bazie tekstów w języku polskim w sieci. Skorzystaj z prenumeraty Gazety Wyborczej.

 

Katarzyna Fryc

 

https://e-teatr.pl/-31806


#Teatr #TeatrWybrzeże #Gdańsk