“Chłopiec malowany” w TV

“Chłopiec malowany” w TV – O niedostrzeżonym, ale bardzo dobrym i potrzebnym przedstawieniu Piotra Ratajczaka w Teatrze Telewizji,

Bardzo cenię sobie Piotra Ratajczaka, zarówno za jego warsztat reżyserski, jak i niezależność. Bo mimo tego, że Mafia Teatralna zwana także Spółdzielnią Teatralną, wielokrotnie próbowała promować go jako “swojego”, Ratajczak potrafił pozostać wierny sobie, nie poddawał się dyktatowi Mafii i robił dobre, rzetelne spektakle.
Jego “Chłopiec malowany” w Teatrze TV tylko to potwierdza.

 

 

 

Chłopiec malowany w TV

 

 

 

 

“Chłopiec malowany” w TV

Oj, nieładnie na tej wojnie, nieładnie

„Chłopiec malowany” Piotra Rowickiego w reż. Piotra Ratajczaka w Teatrze Telewizji. Pisze Krzysztof Krzak na blogu KTO – Kulturalne To i Owo.

 

„Chłopiec malowany” Piotra Rowickiego w reżyserii Piotra Ratajczaka przemknął już kiedyś przez telewizyjne ekrany. Pokazano go we wrześniu 2015 roku w Studiu Teatralnym Dwójki w godzinach równie późnych, jak w nocy z 24 na 25 lutego 2023 roku zrobiła to TVP Kultura. Zdaje się nie zapisał się spektakl ów w historii, bowiem próżno szukać w przepastnych archiwach instytucji zajmujących się sztuką teatralną jakichś jego omówień czy recenzji.

 

Realizując rzeczony spektakl dla TEATROTEKI Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, Piotr Ratajczak miał już za sobą prapremierową realizację „Chłopca malowanego” w Teatrze Polskim w Poznaniu, gdzie wszedł on na afisz 14 listopada 2010 roku. Sama zaś sztuka Piotra Rowickiego zdobyła w następnym roku nagrodę im. Stanisława Bieniasza za najlepszy tekst dramatyczny podczas XI Festiwalu Dramaturgii Współczesnej „Rzeczywistość przedstawiona” w Zabrzu. Jej temat zdaje się być wciąż aktualny, a w kontekście toczącej się na terenie sąsiadującej z Polską Ukrainy może nabierać nowych odniesień.

 

Spektakl rozpoczyna się przybyciem do bloku dwóch żołnierzy, którzy w jednym ze znajdujących się w nim mieszkań mają do wypełnienia pewną, nie najprzyjemniejszą misję. Mają bowiem poinformować matkę o śmierci podczas misji stabilizacyjnej jej syna – żołnierza. Starszy z żołnierzy, Jankowiak, znajduje się w takiej sytuacji nie po raz pierwszy. Zdążył się już uodpornić na reakcje zaskoczonych, pogrążonych tragiczną wiadomością członków rodzin poległych żołnierzy. Dlatego nie rozumie obiekcji młodszego kolegi, Michaluka, nerwowo powtarzającego sobie formułkę zawiadomienia. Stary cynik nabija się z młodego wrażliwca, próbując go zagadać rozmową o żonie, dzieciach, samochodach czy homoseksualnej orientacji jednego z dowódców. Za drzwiami, w mieszkaniu samotna kobieta – matka prasuje koszule swojego syna. I gotuje rosół, bo przecież w każdej chwili może on wrócić do domu. Kiedy posłańcy wchodzą do jej mieszkania, poczęstuje ich ulubioną zupą swoich mężczyzn: nieżyjącego męża – żołnierza i obecnego w postaci ducha syna Jacka. Kobieta jest świadoma celu przybycia do niej panów w mundurach. Zrobi jednak wszystko, by tej wiadomości nie usłyszeć. Kiedy Michaluk, mimo wszystko będzie próbował ją jej przekazać, ta go zastrzeli. Ta zbrodnia posłuży bezwzględnemu Jankowiakowi za pretekst do szantażowania matki. Początkowo bierze ją na litość (choroba, zmęczenie psychiczne, trudna sytuacja materialna, brak dbałości władz wojskowych o uczestników misji wojskowej), by następnie wyjawić kobiecie brutalną prawdę o okolicznościach śmierci jej jedynego syna, które dalekie były od chwalebnych. Matka chce jednak wierzyć w wersję przekazywaną jej w drugiej części przedstawienia przez ducha zmarłego syna o nastąpieniu na minę. Jacek jednocześnie wyjawia matce, że nigdy nie chciał być żołnierzem, by kontynuować rodzinne tradycje rozpoczęte przez dziadka i ojca. Marzył, by zostać skrzypkiem. Oskarża rodzicielkę, że nie chcąc narazić się mężowi, nie dostrzegała autentycznych pragnień jedynaka. Że ważniejsze od nich były dla niej wyprasowany mundur i tradycyjny polski rosół. Wielce wymowna jest pod tym względem metaforyczna scena końcowa spektaklu Piotra Ratajczaka.

 

Generalnie „Chłopiec malowany” jest spektaklem mocnym, ważnym i potrzebnym, choć może się on nie spodobać zwolennikom hura patriotyzmu, wyrażającego się m.in. w swoistym pojmowaniu powinności żołnierskich, wysyłanych przez dowódców na wszelkiego rodzaju misje pokojowe czy też stabilizacyjne bez dbania o ewentualne konsekwencje pobytu polskich żołnierzy w terenach obcych nam kulturowo i cywilizacyjnie. Konsekwencje boleśnie odczuwane przez całe rodziny wojskowych. Rowicki i Ratajczak swoim spektaklem demitologizują obraz bohaterskiego żołnierza, dla którego najwyższym zaszczytem jest bohaterski zgon w ogniu walki. Twórcy, pokazując koszty, także niematerialne, pytają również o sens udziału polskich żołnierzy w wojnach i misjach pokojowych. W tle natomiast znajduje się nie mniej istotny problem patriarchalnych rodzin żołnierskich.

 

Do udziału w spektaklu telewizyjnym Piotr Ratajczak zaprosił bardzo dobrych aktorów, w tym ponownie Michała Kaletę, który zagrał Żołnierza 1. (starszego) w poznańskim teatrze. Kaleta wiarygodnie pokazuje cynizm i szaleństwo żołnierza, który nie dość, że sam się naraża na polu walki, to jeszcze musi być posłańcem złych wiadomości i stykać się bezpośrednio z cierpieniem, rozpaczą innych. Dobrze wypada też Michał Napiątek w roli Żołnierza 2. Matkę gra Beata Zygarlicka ze szczecińskiego Teatru Współczesnego. Jej postać przypomina trochę Matkę Polkę Bolejącą, co bynajmniej nie umniejsza wiarygodności kreacji aktorskiej. Przekonujący jako Jacek, a właściwie jego duch, jest Dobromir Dymecki, zwłaszcza w scenach z matką, rozgrywających się metafizycznie na pustyni afgańskiej. Wszyscy oni stworzyli zespół, który pomógł w wybrzmieniu przesłania sztuki Rowickiego i przedstawienia Ratajczaka. Świetne są też zdjęcia Łukasza Gutta i scenografia Matyldy Kotlińskiej.

 

Krzysztof Krzak

 

https://e-teatr.pl/oj-nieladnie-na-tej-wojnie-nieladnie-34644


#Teatr