Być artystą

Być artystą – Co to, tak naprawdę, znaczy być prawdziwym artystą. Z jak wielkimi wyrzeczeniami i jak ogromnym cierpieniem się to łączy.

Moja znajoma na facebooku, Anna Gabriella Gajda, przesłała mi ten tekst, który moim zdaniem fenomenalnie obrazuje, co to znaczy być artystą.

 

 

 

Być artystą

 

 

 

 

Być artystą

Być prawdziwym artystą… ale co to znaczy?

Zwykle to znaczy mieć ten prawdziwy piękny umysł, który jest piękny lecz szalony, więc być Artystą to być szalonym wariatem z pięknym umysłem obłąkanym manią ciągłego tworzenia. To też być skrajnie wręcz ekstremalnie nadwrażliwym… czuć i cierpieć za mocno wręcz nieskończenie, ale i też bardziej i więcej czuć, cierpieć, doświadczać i widzieć, jak też rozumieć, sięgać głębiej i niejako przenikać na wskroś cały kosmos, docierając do rzeczy i krain o jakich innym się nawet nie śniło.

 

Być Artystą to trochę jak wielki sen szaleńca pogrążonego w ciągłym szale twórczym boskiego aktu kreacji opętanego amokiem potrzeby artystycznej ekspresji całej tej nieskończoności we wnętrzu rozrywającej duszę niczym rozszalały żywioł i gorejąca pożoga wiecznego ognia Pasji…

 

Tworzenie sztuki jest bowiem zaiste największym szaleństwem, obłędem i psychozą, a więc i tymże jest Artysta obłąkanym szaleńcem w psychozie płodzącym swe wizje i kreującym urojone twory skrajnie przerośniętej wyobraźni wariata błąkającego się niczym Alicja po niestworzonej Krainie Czarów.

 

Być Artystą to także być innym, nie pasować do żadnego schematu, wyobcowanym wśród ludzi niczym kosmita z zupełnie innego świata i obca forma życia zagubiona na obcej, dziwnej planecie odczuwać dojmująco bolesną alienację i samotność najgłębszą, bezdenną nieustannie przez całe życie.

 

Być Artystą to też cierpieć, być skazanym na wieczne cierpienie wypalające trzewia bólem istnienia i czuć najgłębszy smutek, który przeszywa duszę na wskroś okrutnie boleśnie… to śnić na jawie za dnia i tańczyć, gdy inni nie słyszą żadnej muzyki, która zawsze jednak gra w umyśle szalonego artysty najpiękniejsze melodie, jakich ucho ludzkie nigdy nie słyszało. To widzieć to, co niewidzialne tak samo realnie a nawet i bardziej niż całą rzeczywistość widzieć można w pełni świadomie wyostrzonymi do granic zmysłami nawet bez zmysłów i nieświadomie… to kochać, tworzyć i niszczyć. Być rozszalałym żywiołem, wiecznym ogniem płonąć i chaosem, siejąc chaos wszędzie… to kochać absolutnie, tworzyć i niszczyć… wskrzeszać i dawać życie oraz zabijać niczym śmiertelna trucizna. Być Alfą i Omegą, wszystkim i niczym, bogiem i szatanem, absolutem i marnym pyłem rzucanym po polu przez wiatr zarazem jednocześnie. To też płakać nocami i w samotności, gdy oczy inne niewidząc bez przerwy z każdego powodu cierpiąc cierpieniem całego świata obarczonym brzemieniem konradowskiego Weltschmerzu.

 

Bycie Artystą to nieustanna Wielka Improwizacja bez planu, ładu i składu kompletnie spontaniczna i nieoczekiwana Wielka Niewiadoma drogi i misji, jakiej wykonywanie jest obowiązkiem i powinnością Artysty przez całą wieczność w myśl idei “Non omnis moriar”…

 

Być Artystą to przymus ciągłego tworzenia non stop z nadmiaru kreatywnej potrzeby ekspresji twórczej, jako i ja ciągle tworzę wizje mej imaginacji na każdym kroku, w każdej chwili, czynności i rzeczy, której tylko się tknę…

 

Dlatego, ja Alicja mam problemy z równowagą…

 

By Anna Gabriella Gajda – na skraju obłędu błąkając się po bezdrożach z Szalonym Kapelusznikiem w Krainie Czarów…

 

https://www.facebook.com/Lady.Lilith.MyszAnna/posts/pfbid0Kf7AuUTtmLkyiMdPeV
DZTmGWvazJEBPpRvXPhuNRqAfUXg7xQH51g7iqmzaoZEoPl


#Sztuka #Twórczość #Kreatywność #Cierpienie #Artysta