Bilet do piekła

Bilet do piekła – to następny odcinek wstrząsającego tekstu Bogdana Wasztyla z cyklu “Labiryntów Auschwitz”, który publikuję na moim blogu.

Bilet do piekła to pierwsza część następnej opowieści non-fiction Bogdana o byłym więźniu obozu koncentracyjnego Mauthausen, który na starość postanowił wrócić do  obozu.

 

 

 

Bilet do piekła

 

 

 

 

Bilet do piekła

Stykał się z najgorszym złem. Widział, jak w strasznych mękach umierali koledzy i sam wielokrotnie ocierał się o śmierć. Przebywał w koszmarnych osadach wśród tysięcy kalek po odmrożeniach, z obciętymi nosami, rękami, nogami… I takich ludzi nauczył się kochać, bo innych nie było. Wypowiedział banalną prawdę, że nie to jest ważne, czy ktoś jest biały, czarny, czerwony czy żółty, ale to, jakim jest człowiekiem: dobrym, czy złym, jednak w jego ustach zabrzmiało to jak złota myśl.

 

Poznałem go przed laty na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Oficjalne uroczystości się skończyły, oficjele wyjechali, uczestnicy rozchodzili się w mniejszych i większych grupkach a on samotnie błądził pomiędzy obozowymi blokami Auschwitz. Przystanął na dłużej przy Ścianie Straceń na dziedzińcu Bloku Śmierci, gdzie Niemcy rozstrzelali tysiące polskich patriotów, przywarł do niej czołem i znieruchomiał na dłuższą chwilę.

 

– Był pan więźniem Auschwitz? – zapytałem.

 

– Nie. Byłem w Mauthausen. W takich miejscach, jak to, było ludzkie piekło, ale i w tym piekle było dobro. W Mauthausen, gdy byłem blisko śmierci, inni więźniowie oddawali mi ostatni kęs chleba…

 

Ludwik Lisiak przyjechał z Szarowieczki, małej, polskiej wioski w Obwodzie Chmielnickim na Ukrainie. W Szarowieczce bez trudu można znaleźć ludzi, którzy porozumiewają się tylko po polsku i przez całe życie nigdzie nie wyjeżdżali. Ale Lisiaka los rzucił na krańce świata i człowieczeństwa. Życie doświadczyło go nielekko. Z prawie osiemdziesięciu lat rok spędził w niemieckich więzieniach, 2 lata w obozie koncentracyjnym, 2,5 roku w karnym batalionie roboczym Armii Czerwonej, 5 lat w łagrach Archipelagu Gułag i 35 lat na dalekim Sachalinie.

 

Na starość wrócił do rodzinnej wioski a kiedy poczuł, że życie zaczyna powoli z niego uchodzić, zapragnął jeszcze raz odwiedzić Mauthausen, by przypomnieć sobie kolegów z czasów niedoli. Podróż do Austrii okazała się jednak niemożliwa – zbyt droga i pełna biurokratycznych barier. Niejako w zastępstwie wykupił bilet do innego piekła, do Auschwitz…

 

 

 

 

Labirynty Auschwitz

Opowieści non fiction

 

Józef Szajna, wielki artysta i były więzień niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, mawiał: Inni nie chcą pamiętać, a ja nie mogę zapomnieć. Mam podobny kłopot z pamięcią. Przez ponad dwadzieścia lat poznawałem świat Auschwitz wysłuchując setek opowieści byłych więźniów tego obozu. Z wieloma z nich się zaprzyjaźniłem, towarzyszyłem im w sytuacjach oficjalnych i nieoficjalnych, podążałem za nimi tymi samymi poplątanymi ścieżkami, którymi wiodło ich życie. Ich życie, ich świat stawały się po części moimi. Aż zaczęli znikać, odchodzić na zawsze…

 

Dziś już nie ma wśród nas żadnego z nich. I nie ma tego ich świata. A ja nie mogę zapomnieć… Podobnie jak Marian Kołodziej, więzień Auschwitz z pierwszego transportu, który do ostatnich dni życia opisywał świat obozu na monumentalnej, wstrząsającej wystawie Labirynty. Klisze Pamięci , którą można oglądać podziemiach kościoła Franciszkanów w Harmężach koło Oświęcimia. To do niej nawiązuje tytuł bloga.

 

Zapraszam do Labiryntów Auschwitz, do świata, którego już nie ma.

 

https://auschwitzmemento.pl/projekty/labirynty-auschwitz/


#Aushwitz