Biegunka nowych premier

Biegunka nowych premier – dlaczego pewien teatr cierpi na istną biegunkę produkowania coraz to nowych przedstawień teatralnych?

Zatrzęsienie ciągle nowych premier, czyli biegunka premier teatralnych wcale nie wynika ze szlachetnych pobudek.

Biegunka nowych premier

Biegunka nowych premier

Mieliśmy wczoraj wielce wątpliwą przyjemność bycia świadkiem przyjścia na świat następnej z niezliczonych premier mojego ulubionego ongiś teatru.

Wątpliwą, albowiem niby wyreżyserowana przez niby reżysera, który od lat kilku króluje w tym świetnym kiedyś teatrze.

Ale nie o jakości tego właśnie przedstawienia chciałem dziś pisać, ponieważ jakość, kiedy niby reżyseruje ten Wielki Luminarz teatralny, zawsze jest równie porażająco niska.

Dziś chciałem zapytać się organizatora i finansatora tego teatru, dlaczego nie zapyta siebie samego, czemu w tym przybytku sztuki odbywa się tak dużo premier.

W normalnym (czytaj dobrze prowadzonym) teatrze średnia ilość premier to 4 no w wyjątkowych wypadkach 6 rocznie, a tutaj mamy do czynienia z istną lawiną, żeby nie powiedzieć biegunką premier teatralnych, która trwa już od lat.

Powiecie, że to chyba dobrze, bo świadczy o dynamiczności sceny oraz jej głównodowodzącego?

Otóż wcale nie.

Kiedy teatr jest dobrze zarządzany, nie trzeba robić aż tyle premier, albowiem te, które są produkowane cieszą się zainteresowaniem i nie schodzą z afisza przez dobre kilka sezonów. Potocznie mówiąc “nie zgrywają się” tak szybko.

Np. mój własny “Oskar i Pani Róża” jest grany od 2005 roku, doczekał się ponad 500 przedstawień i cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem widzów, a “Małe zbrodnie małżeńskie” nie schodzą z afisza już chyba od prawie 10 lat i nie zrobiłem chyba w życiu przedstawienia, które nie byłoby grane przez co najmniej 3 sezony.

Jaki z tego można wyciągnąć wniosek?

Ano bardzo prosty: spektakle wychodzące za dyrekcji tego Bezgranicznego Oświeciciela teatru, schodzą z afisza po kilku, no może kilkunastu przedstawieniach i dlatego jest ciągłe ciśnienie, żeby produkować nowe, albowiem na te stare nikt nie chce chodzić.

Zadaję sobie zatem pytanie, dlaczego włodarze i finansatorzy tego ongiś znakomitego teatru, pozwalają na tak gigantyczne sprzeniewierzanie środków publicznych na coś co z gruntu rzeczy jest złe i nie cieszy się żadnym zainteresowaniem widowni?

Ja rozumiem, że Marszałek i Wicemarszałkowie nie muszą się znać na kulturze, ale powinni mieć urzędników, którzy na niej się znają, a wygląda na to, że ci doradcy, albo są kompletnymi ignorantami w dziedzinie sztuki teatralnej, albo po prostu są na tyle zakumplowani z dyrektorem (czytaj skorumpowani), że wybierają, żeby nie zwracać uwagi na ten bolesny fakt.

Ja także rozumiem, że różnymi sztuczkami statystycznymi, które nie są mi obce, można dowieść, że sztuki w teatrze cieszą się nawet ponad 100 % frekwencją, ale wystarczy porównać to z ilością zagranych przedstawień poszczególnych tytułów i wszystko staje się jasne.

Ja nawet jestem w stanie zrozumieć, że nie zaznajomieni z obszarem kultury politycy są w stanie ulec argumentom dyrektora polegającym na przedstawianiu kolejnych nagród, ale gdyby zwrócili się do kogoś kompetentnego, szybko okazałoby się, że nagrody są trzecio, albo czwarto rzędne, a festiwale, w których ten teatr uczestniczy, należą do zamkniętego obiegu festiwalowego, który polega na tym, że “my nagradzamy ciebie, a ty nagradzasz nas”.

Trzeba jednak zwrócić uwagę na jeszcze jeden bardzo ważny powód ilości produkowanych premier: Nie wolno przecież zapominać, że nasz Wielce Oświecony niby reżyser i niby dyrektor, niby wyreżyseruje kilka z nich i w ten sposób wydoi całkiem niemałe, wcale nie niby kwoty z publicznego skarbca.

Dlatego apeluję, żeby rządzący nami i naszą kulturą politycy pochylili się nad tym zagadnieniem i przeanalizowali, czy aby na pewno odpowiednia osoba jest desygnowana do tego, żeby prowadzić tak ważną instytucję, jakim jest największy teatr w regionie i mieć zarazem tak ogromny wpływ na życie kulturalne naszej małej ojczyzny.

Amen.

P.S.
Jak zwykle powyższy artykuł jest jedynie wytworem mojej chorej wyobraźni i nic podobnego o czym piszę nie miało i nie mogło mieć miejsca w rzeczywistości, albowiem jest zbyt absurdalne, a wszystkie podobieństwa do prawdziwych osób i zdarzeń są przypadkowe.

biegunka

1. choroba bakteryjna wywoływana poprzez zjedzenie czegoś nieświeżego; zatrucie pokarmowe;
2. przenośnie: tworzenie czegoś w dużej ilości, bez wyraźnej potrzeby, np. biegunka słowna

https://sjp.pl/biegunka


#Teatr