A może to jakiś zbok?
A może to jakiś zbok? – to następny odcinek znakomitej książki Anny Rychter, Trener Duszy o życiu codziennym kobiet we współczesnej Polsce.
A może to jakiś zbok?
Droga prowadziła przez las. Mieszane drzewa, na przemian liściaste i iglaste tworzyły dwukolorową tonację zieleni: seledynowe brzozy i wiązy przeplatane malachitową zielenią sosen. Teraz trasa rowerowa nie przebiegała równolegle do jezdni. Samochody zostały z boku, po lewej stronie i zrobiło się trochę ciszej i ciemniej. Pachniało lasem, wiosną i żywicą, lecz ona zaniepokoiła się:
„Nikogo tu nie widać, ściemnia się, będę chyba zawracać” – pomyślała z lekkim przestrachem.
„Nie ma co jechać do tej pętli, zawracam i już.”- łagodnie skręciła rowerem w lewo i nagle usłyszała męski głos:
– Nareszcie, proszę tu podjechać, błagam! – głos dochodził spomiędzy kępy brzóz i jakichś krzaków po prawej stronie drogi. Jesienna zatrzymała się. Jakieś dziesięć metrów przed nią majaczyła w trawie zielona postać.
„Może to podstęp, może złodziej albo jakiś nawalony padł w lasku, a teraz się ocknął i chce forsy na następną flaszkę?”
– Co się stało? – Jesienna zeskoczyła z roweru, ale stała w miejscu, bojąc się podejść bliżej.
– Proszę panią, ma pani może komórkę? Potrzebuję pomocy, spadłem z roweru, cholera, coś mi się stało w nogę, chyba złamana, nie mogę się ruszyć, nie wiem ile już tu siedzę i nikt nie przejeżdżał, dopiero pani jest pierwsza… Oj, jak boli!
Jesienna wsiadła z powrotem na rower:
„ Jeśli to pułapka, to podjadę, zobaczę i najwyżej zwieję. Nie dogoni mnie na rowerze.” Nie miała przy sobie pieniędzy, no może jakieś dwa złote zostały jej z dychy po zakupie wody i zniczy. Komórki też nie zabierała ze sobą na rowerowe eskapady.
„A może to jakiś zbok? Chodzi mu o gwałt?” – ale za chwilę sama się uspokoiła – „Ona? W jej wieku, kto by się tam czepił?”….
C.D.N.
strona, gdzie można kupić całą książkę:
https://novaeres.pl/katalog/tytuly?szczegoly=trener_duszy,druk
#trenerduszy #zyciecoedziennewpolsce